Nie wiem jak Was ale mnie zaczyna strasznie irytować w najnowszym 4 sezonie. A tak ogólnie jestem zaspokojona, serial nadal na wysokim poziomie bez nudy.
Łendi cały czas trzyma ten sam poziom, jest irytująca i pewnie każdy by chciał, by dostała kulkę. Laura Linney genialnie odgrywa tę rolę.
To chyba chodziło tylko o to, że się nieprzyjemnie zdziwił, że nie poszło tak, jak zarządził. Powiedział, jak ma być, a oni mieli wykonać. Maja zrobiła inaczej, więc się zawiódł... na Wendy, to tak, na "zleceniobiorcy" niejako.
Nie chodziło tutaj o szantaż w wykonaniu Wendy i Martiego? W tej scenie w więzieniu na koniec ostrzegali go, że jeśli coś im się stanie to straci kasyno, zabezpieczenie dla dzieci itd., no chyba że źle zrozumiałem.
Jonah póki co bardziej wygrywa w irytowaniu niż Wendy. A oni mu jeszcze pozwalają na to żeby ich traktował jak gówno.
U mnie Jonah zapunktował. Ależ ten chłopak ma charakterek. W odróżnieniu od siostry, która nie ma nic do grania, jego postać robi się coraz ciekawsza. I ta mieszanina zdumienia i dumy w oczach ojca: "Pierze pieniądze mafii w wieku 14 lat!" - piękne.
Ta duma i zdumienie było piękne. Aż mu się oczy świeciły! Jedna z lepszych scen w tym sezonie.
No patrz, a ja mam na odwrót - im bardziej odsłania swoją prawdziwą twarz, tym bardziej lubię ją oglądać. Uwielbiam scenę, w której zgnoiła Darlene do tego stopnia, że przyprawiła ją o atak serca xd oglądanie jej w akcji jest fascynujące.
Ja tam nie widzę w niej dużo fałszu, raczej pewną złośliwość, zgrywę i sadyzm - ona często wie, że jej rozmówca wie, że jej uprzejmość jest kompletnie sztuczna. Przykładowo właśnie podczas rozmów z Darlene, przecież Wendy doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie nabierze jej, po prostu sprawia jej satysfakcję wyprowadzenie Darlene z równowagi. Zauważ, że Wendy często przełamuje ten fałszywy cukier nagłym szczerym (ale kontrolowanym) wybuchem. Nawet kiedy dostaje szału przy kimś, odnosi się wrażenie, że to nie była utrata kontroli tylko coś, na co sobie pozwoliła. Żeby nie było, to absolutnie nie jest porządna osoba, po prostu czuję satysfakcję oglądając jak manipuluje i gra ludźmi. To na pewno w dużej mierze kwestia genialnego aktorstwa, bo na papierze pewnie nie polubiłbym Wendy.
Zauważyliście jak Wendy upodabnia się do Darlene? Nawet fizycznie zaczynają się jej robić zmarszczki nad ustami, myślę że to nie przypadek ;)
W tym sezonie najbardziej irytujący był Wyatt. Fajnie się rozwijał w poprzednich sezonach, kibicowałem mu że mimo wszystko wyjdzie na prostą. W tym sezonie jest głupi jak but, niedojrzały loverboy o ptasim móżdżku. Jasne można go tłumaczyć szokiem jaki przeżył po odkryciu prawdy o morderstwie ojca ale finalnie został wyeliminowany i raczej dobrze. Zresztą przyczyniło się to do epickiej sceny wrukienia się przez Ruth. Marty jak zwykle bez zarzutu. "Łendi" ... zaczęła mnie przerażać od momentu jak przyglądała się atakowi serca Darlin. Mocno spadła mi sympatia do niej. No i baba jaga Darlin NARESZCIE została odstrzelona - wredna małpa.
W połowie pierwszego odcinka zrezygnowaliśmy, ale wróciliśmy po paru dniach i nie żałujemy!!! Końcówka pierwszej części pierwszego sezonu wbija w fotel. To chyba jeden z nielicznych seriali, które wszystkie sezony trzymają równy bardzo dobry klimat, chociaż czasami miałem wrażenie że Ruth i Marty ciągną ciężar tego serialu na plecach. Co do Wendy, zgadzam się dosłownie w stu procentach.
Albo przesadnie i niekonsekwentnie grana albo irytująco napisana postać. Obejrzałam do końca tylko dla swojego spokoju dokończenia, ale ciągle czekałam na jej zgon. Zepsuła cały serial. Postać w porównaniu do Martiego i Ruth beznadziejna.
Serial świetny, aczkolwiek niektóre wątki zbędne, typowe zapychacze..... dobrze, że postanowili nie ciągnąć tego jak np. Homeland