Wciągnął, ale i wkurzał. Dawno żaden bohater serialu nie irytował mnie tak bardzo, jak młoda pani policjantka w Pachnidle. Nie wiem, czy to kwestia gry aktorskiej, czy tylko scenariusza, ale jej zachowania i decyzje były dla mnie nie do zniesienia. Na drugim biegunie natomiast świetnie zagrana i bardzo niesztampowo poprowadzona rola właściciela burdelu, Butsche. Ostatnia scena z nim chwyta za gardło.
I biedne były te wszystkie dzieciaki w serialu. I współcześnie, i na retrospekcjach - tylko traumy. Chyba aż do przesady.
Ogólnie serial wydaje mi się interesujący, choć nie jestem do końca pewna, czy zrozumiałam zakończenie. A już na pewno nie "łykam" wersji, że pani policjantce się wszytko upiecze dzięki zapachowi. Nie wywinie się z tego strzału, nie ma na to szans. I na co jej perfumy w więzieniu?
ostatni klaps wyjaśnia wprawdzie większość wątków afery kryminalnej, ale niczego nie zamyka jeśli chodzi o główną bohaterkę, więc pewnie wszystko jest możliwe - jak to w kinie :-)