Pomysł ciekawy jednak jego realizacja pozostawia wiele do życzenia. Odcinek zupełnie mnie nie wciągnął tym bardziej nie porwał. Tam gdzie miały być emocje ich nie było. Wszystko jest wyrecytowane. Zero napięcia.
SPOILER
1. Szybko dziewczyna pogodziła się z faktem, że jej rodzice żyją, szybko się do nich przywiązała. Widać było, że była szczęśliwa i jakoś nie rozpaczała, że jej przybrany ojciec (który dobrze ją traktował i widać było, że ją kocha) ją porwał. Ja potrzebowałabym więcej dowodów niż zdjęcie.
2. "Co on robi?" odpowiedź "Żegna się" ze swoim mordercą się zegna? Chłopak najlepiej zagrał ze wszystkich aktorów, którzy grali w pilocie. Na samą myśl o nim szargały nim emocje a tu nagle postanowił się pożegnać?
3. Zwierzenie pana detektywa miało na celu, żeby widz zrozumiał przez co przechodzi. Zapewne miałam być wzruszona i pomyśleć "Boże jaka tragedia" wyszło "no i było ją namawiać".
4. Scena z restauracją i dzwonkami przy drzwiach miało za zadanie wywołać pytanie: jestem ciekawa co się stało w rezultacie pomyślałam: świetnie, żona nie żyje wiec za pewno będą w sobie zakochani. Już się na to cieszę.
KONIEC SPOILERA
Jak na razie nie polecam.