5. pakt Blair z Bogiem,
6. wymyślanie coraz to głupszych powodów dla których Chair nie może być razem.
7. Serena, którą nagle olśniło, ze kocha tylko Dana, akurat wtedy, gdy zakochał się on w Blair.
8. Serena i jej skakanie z kwiatka na kwiatek
9. Zmartwychstanie Barta Bassa
10. gmatwanie wątku rodziców Chucka.

Twoja 5 jest najtrafniejsza. Chuck był z Evy?? Coś mi umknęło?

Chyba pomyliła ci się Eva z Ivy :) tu chodzi o tą laskę, która go uratowała przed postrzeleniem w Pradze w czwartym sezonie :d

jeszcze dodam Zmartchwywstanie Barta. Wkurzała mnie ta cała Cece. Jeszcze to jak Chuck z Blait traktowali na poczatku Dana, ponizali go, bo byl z Brooklynu. Lubie Chucka i Blair , ale to akurat bylo przykre

jestem dopiero w połowie 3 sezonu, ale irytuje mnie to, że w serialu generalnie wszystko się szybko dzieje niztąd nizowąd (czy jak to sie pisze XD) robią się nowe pary, np. blair i nate pogadali na balkonie o przeszłości i bum, już, mało rozwinięte, nie ma jakiegoś zauroczenia tylko na szybko, nate i serena też byli pokłóceni, poszli razem do klubu i bum, już. Tak samo Dan, który wcześniej przez nich wszystkich był nazywany "Lonely Boy" ogólnie nie lubili się, a od jakiegoś tam odcinka od razu przyjaciele z Natem, niedługo potem z Chuckiem też. Pomimo tego, serial ma w sobie "to coś" i ogląda się świetnie;)

Od zmartwychwstania Barta gorsza była już tylko jego prawdziwa śmierć - ta na dachu hahahaha! To było tak tragiczne i żenujące, byłam pewna że to kolejny sen Blair a tu psikus i to działo się naprawdę. Nie wiem jakoś ta scena była tak zmontowana, że do dnia dzisiejszego wywołuje tylko mój śmiech. Powinni poprzestać na jego pierwszej śmierci, tam przynajmniej Chuck należycie go opłakał a Ed miał swoje 5 minut gdzie pokazał swoje zdolności aktorskie.

zgadzam się w 100%, a co do punktu 1. to ten wątek był tak głupi, że aż śmieszny

7. also Serena mnie wkurza caly czas. z kazdym sezonem dalej ona sie wydaje co raz bardziej pusta. tak bardzo mnie irytuje. nawet to jak mowi. niby polglosem, taki polszept. albo jej nadasane usta... albo ze sypia i kocha kazdego. maasakraaa.

Najgorszy był związek Blair z Danem. I ogólnie to, że chyba każdy był z każdym. Tylko chyba Chuck i Serena nie byli nigdy razem. I te ciągle nowe powody dlaczego Blair i Chuck nie mogą do siebie wrócić. A Dan jako Plotkara - porażka. Zrobiła się z tego jakaś telenowela.

O tak tytułowa plotkara jako Dan to najgorsze co mogli zrobić scenarzyści.

Rufus i Lilly- 40-latkowie motający się jak gimnazjaliści, sami nie wiedzą czego chcą.

Najbardziej na świecie wkurza mnie w tym serialu postać Charlie/Ivy. Nie mogę na nią patrzeć ani jej słuchać. Wkurza jeszcze bardziej niż ta Evy (francuska miłość Chucka) i matka Charlie czy nawet Vanessa jak jej odbijało i knuła kolejne intrygi, a potem zwalała winę na nich, że to przez nich taka jest.
Oglądam teraz początek sezonu 5 i cała ta atmosfera wokół związku Blair z księciem, niechęć jego matki i siostry do Blair i to, że Louis stawał za nią nijak się ma do tego co działo się po ślubie. Tak jakby później wymyślili sobie ciąg dalszy...

Rzeczy typu Serena latawica, to że zdała sobie sprawę, że kocha Dana jak ten zakochał się w Blair (tak bywa) czy numer w Yale jeszcze przejdą, bo są tacy ludzie i takie sytuacje (wielkie przyjaciółki, a najgorsze świństwa sobie robią). Podobnie, jak ktoś się z kimś nie lubi, a potem przyjaźni. Historię jak ktoś się zakochał w prostytutce też znam z życia ;p Ale wątek czy raczej wątki matki i ojca Chuck'a (wliczając zmartwychwstanie Burta) to już rodem wyjęte z brazylijskiej telenoweli. Wymyślanie powodów dlaczego Chuck i Blair (Chair...? krzesło?? :D) nie mogą być razem - tak samo, ale przecież musi się to kręcić, żeby był serial. Nie doszłam jeszcze do końca i nie wiem jak i czy się to kończy ;p

Aha, i oczywiście wkurza mnie Dorota - nie tyle ona sama, bo postać jest świetna - co do sprowadzenia Polaków, jak zwykle, nadających się tylko na służbę wspaniałych Amerykanów... A także jak Dorota kiedyś wspominała o pierwszej randce z Wanią - na polu buraków... Tak, pole buraków pośrodku Krakowa (padł Kraków w którymś odcinku). Polska i Rosja = praktycznie to samo. Z Krakowa tak blisko do Rosji... I jak Georgina mówiła coś niby po słowiańsku. No, ale to typowe dla amerykańskiego kina...

Aczkolwiek ochrzan jaki Dorota zaserwowała Chuckowi i jej gadki po polsku - mistrzostwo :D

Przyznaję oglądam dopiero pierwszy raz GG i kończę drugi sezon (notabene odcinek 19 i Dorota "co Ty sobie myślisz gówniarzu..." epickie :D), ale nie mogę zrozumieć jednego... Niestety przeczytałam spojler, że to Dan jest Plotkarą... Jak więc to się odnosi do całego drugiego sezonu? Przecież Dan musiałby być niezłym socjopatą pisać tyle rzeczy o sobie a potem świetnie grać że o niczym nie wie, gdy prawda wychodzi na jaw... Nie pamiętam w którym dokładnie odcinku GG posądza D o romans i każe szukać dowodów, gdy świta B wysłała tę wiadomość do GG, D był z S, jak więc mógł zamieścić tę wiadomość na Plotkarze? A jego romans z nauczycielką? Nie chciał tego ujawniać, a jako GG wysłał wiadomość od B? Cały drugi sezon i D jako GG - NIEMOŻLIWE...

Też uważam to za co najmniej dziwne, ale uwierz, że finał serialu jest jeszcze gorszy. Nie wiem ile wiesz o ujawnieniu sekretu Dana więc nie będę spoilerować, ale w każdym razie reakcja wszystkich na tę wiadomość będzie jedną z porażek tego serialu i najbardziej wkurzającą sceną.
Na początku sierpnia z koleżanką urządzamy maraton z "Plotkarą" i zamierzamy wypisać wszystkie nieścisłości pomiędzy tym, że Dan jest plotkarą i jego faktycznym zachowaniem, a więc dzięki za pokazanie jednej z nich :)

Nie spoileruj, bo nie wiem nic :) Dopiero będę zaczynać 3 sezon, więc już niedługo wszystkiego się dowiem. Ale jak się dowiedziałam o tym, że Dan jest GG bardziej uważnie oglądam każdy odcinek, by wyłapać wszystkie nieścisłości :)
No nic, zabieram się za oglądanie :)

Najbardziej denerwował mnie związek Dana i Blair, bo moim zdaniem kompletnie do siebie nie pasowali. Poza tym oczywiście Serena i jej faceci i każdy z nich to wielka miłość, a najbardziej jej związek z Tripem. Czasem wkurzała mnie Lily , te jej akcje z Benem i Carol i to, jak potraktowała Rufusa mówiąc mu, że gdzie znajdzie taką drugą bogatą kobietę jak ona, a potem jak "odżył" Bart szybko poleciała do niego. Kolejne - Ivy Dickens. Nie wiem czemu, ale ten wątek mnie strasznie nudził i te jej intrygi z Carol.... Nie trawiłam Diany Payne, a raczej jej głosu i nabotoksowanej twarzy. No i poza tym jeszcze dziadek i kuzyn Nate, którzy jak dla nie nie wnosili nic ciekawego do serialu.

+ To, że w 3 sezonie wszyscy idą na studia, a później już nic się o tym nie mówi...Te czasem dziwne powody do imprez i przyjęć też mnie ciekawią, np. przyjęcie z okazji rozwodu Shepherdów w ostatnim odcinku 5 sezonu...

1. Serena - na początku fajna postać, później coraz bardziej irytująca; knuła tak samo jak inni a stawiała się zawsze w roli ofiary
2. Lily - to jak manipulowała wszystkimi dookoła; jak traktowała swoje dzieci, Rufusa; na początku kibicowałam jej i Rufusowi - była między nimi fajna chemia, ale Rufus jako jej mąż stał się taki nijaki
3. Chair - moja ulubiona para, ale w pewnym momencie te powody, dlaczego nie mogą być razem, zaczęły być męczące
4. Jenny - kiedy coraz bardziej wchodziła w te wszystkie intrygi
5. Ostatni sezon - zakończenie był słabe, nawet jeżeli niektóre wątki skończyły się tak jak powinny, sposób w jaki to się stało był niefajny (Chair); Dan i Serina razem (ta para była fajna tylko w pierwszym sezonie); śmierć Barta