Wiec zacznijmy po kolei od bohaterów
Serena - nawet ją lubiłam w 1 czy moze nawet 2 sezonie ale potem stała sie denerwująca i Blair mówiąc jej ze jest prostytutka naprawde miała racje bo wystarczyło miłe słówko a ona juz leciała na każdego faceta, a z jednym który miał córkę w praktycznie jej wieku o mało sie nie pobrała....
Dan - tez na początku jedna z moich ulubionych postaci ale to kim sie stał spowodowało ze moge go uznać za postać której naprawde najbardziej nie lubie, te jego zachowania i wszystko co robił...stał sie gorszy od całej elity którą swoją drogą uwielbiam
Chuck - no moj ukochany Chuck. Wiadomo na początku ten """""czarny charakter""""" jednak potem totalnie zakochałam sie w jego postaci i zawsze mu kibicowałam. Do tego Ed idealnie nadaje sie do tej roli, ten jego akcent, jego wygląd, wszystko sprawiało ze był taki cudowny i po prostu nie dało sie go nie kochać
Blair - no cóż. Ogólnie postać lubie, jednak czasami te jej zachowania np ""pakt z Bogiem"" No błagam akurat ten wątek był żałosny. Sama postać w sumie mało sie zmieniła od 1 sezonu, ale jednak nieco sie zmieniła i to w sumie na lepsze
Nate - od początku ten "idealny" mógł mieć każda a skończył sam, No cóż bywa. Bardzo lubie jego przyjaźń z Chuckiem, zależy im na sobie i to naprawde widać. Ogólnie lubie Nate ale nie zawsze
Jenny - boze......aż mi szkoda czasu na nią. Najlepszy przykład jej żenady: końcówka 3 sezonu, Jenny przybywa do Chucka ten nawet mówi jej ze jak chce zostać to na jego zasadach, ona sie zgadza, potem Chuck ponownie pyta czy ona tego chce a ona mówi ze tak, a potem kuzwa nagle wybiega z płaczem i osadza ze Chuck ją wielce skrzywdził No boze
Vanessa - denerwująca, uważa ze ten świat z Manhattanu jest okropny a sama sie do niego pcha No boze
Eric - spoko postać, widać ze jest mądry, naprawde go lubie


Co do serialu, oczywiście moim ukochanym wątkiem jest związek Blair i Chucka. Od zawsze im kibicowałam, sa cudowni razem, kochają sie mimo wszystko po prostu sa dla siebie stworzeni. Nienawidzę wątku Blair i Dana. No jezu, naprawde miałam ochotę sceny z nimi przewijać i czasem nawet tak sie działo. Dosłownie nie mogłam patrzeć na ich związek. Ja mam teorie ze Blair nawet nigdy go nie kochała, po prostu chciała sobie wmówić ze nie kocha Chucka. Nie mam juz siły pisać ale to jest ogólnie co myśle o serialu