Mnie się serial podobał i niedawno skończyłam też czytać książkę. Serial jest przerobiony żeby bardziej "usensacyjnić" fabułę, bardziej zaznaczyć relacje między bohaterami czy zacieśnić je. W większości przypadków dzieje tak, że sporo rzeczy z książek jest pomijanych w ekranizacjach, a tutaj było raczej na odwrót :) W książce relacja Szlimakowskiej z Jurinową sprowadza się do tego, że spotkały się zaledwie dwa razy; nie było żadnej sceny rozmowy Margrafskiego z Grunem; Marcel (Marcjusz) Kudelka też pełnił trochę inna role w fabule; historia Żydówki porwanej w dniu ślubu została dodana na potrzeby serialu.... hmmm co jeszcze? 
Ogólnie serial bardziej przypadł mi do gustu, ale książka dobrze dopełniła całości, że się tak wyrażę ;) serdecznie polecam przeczytać.  
Czytałam wiele negatywnych opinii o serialu na tym forum ... Szczerze mówiąc żadne z zarzutów nie przemawiają do mnie. Wydaje mi się, że wynika to z uprzedzenia ludzi do wszystkiego co TVP wyprodukuje. Poza tym poziom aktorski jak dla mnie był na dobrym poziomie. Szczególnie byłam pod wrażeniem aktora odgrywającego role W.Gruna. 
Ooo i jeszcze przypomniała mi się jedna różnica a propos Gruna. W książce była zdaję się wzmianka o jego ojcu, ale w serialu jego ojciec pojawiał się przecież i nawet pokazali nam skomplikowaną relację ojciec-syn. W książce czegoś takiego nie było. 
Jeśli masz jeszcze jakieś pytania dotyczące książki to pytaj śmiało. Starałam się tylko przedstawić taki w miarę ogólny zarys oraz przekazać, że serial różnił się od książki, dla mnie, w znacznym stopniu. Jedyne co mnie zdziwiło to to, że tym razem to ekranizacja zrobiła na mnie lepsze wrażenie niż książka. 
Pozdrawiam.

A czy możesz napisać konkretnie jak się serial skończył? Lubię spojlery. napisz please. Aktor grający Gruna doskonały. Jednak Grun to kanalia. Napisz, z emu ise cos stało. Please...

Niestety, nic mu się nie stało. To znaczy nie fizycznie, ale na pewno ciosem była dla niego śmierć ojca o którego uznanie bezskutecznie zabiegał.

Tak, kanalia to bardzo dobre określenie, ale takie charaktery są zawsze najciekawsze, niestety ;)
Skończyło się "upadkiem" dobytku Szlimakowskiej i reszty jej podobnych. Marcel ginie podczas detonacji ładunków wybuchowych, przygotowanych do zamachu.
Grun przeżył ale zdaje się, że sam ukręcił łeb (że się tak wyrażę) swoim dochodowym interesom, więc kto wie co go teraz czeka... W skrócie to chyba wszystko ;)

No i Yvette oczywiście też przeżyła, wreszcie uwolniła się od pracy w burdelu, na koniec wygarnęła Grunowi i odeszła w siną dal :D