Dawno nic tak negatywnie mnie nie zaskoczyło, pewnie dlatego, że oglądałam do końca czekając na cokolwiek pozytywnego, oj nędza panie! No prawniczka była dobra, na tyle bardzo, ze boliwijskiego króla wszystkiego utopiła :)))) żal, żal i wielka strata dla kinematografii hiszpańskiej:)