Serial nie zapowiada się najgorzej, ale sądzę, że w ogóle nie uwzględnia polskich realiów jeśli chodzi o organizację wesel. Ludzie w Polsce (jeśli ślub nie jest oczywiście spowodowany wpadką) zazwyczaj zajmują się organizacją wesela nawet 3 lata wcześniej, a rok to już minimum. Taka organizacja wymaga czasu, rezerwacji terminów (które są zaklepane często na lata do przodu, zwłaszcza sali). A tutaj wygląda to tak, że wesele da się zorganizować w pięć minut. Która panna młoda wybiera suknię na 2 tygodnie przed ślubem (czasem przymiarki i poprawki trwają kilka miesięcy). Poza tym przecież jak się zamawia salę (mam na myśli pomyłkę terminu ślubu siostry głównej bohaterki) to się tego dogląda, przyjeżdża nawet kilka razy, chociażby po to, żeby ustalić menu. A bohaterka przyjeżdża pierwszy raz zdziwiona, że sala nieprzygotowana, a z właścicielem lokalu rozmawiała tylko przez telefon. Kto tak organizuje wesele? A gdzie byli państwo młodzi? Czyżby w ogóle nie interesowali się własnym weselem? Twórcy serialu chyba wzięli wzorce z Ameryki, jeśli chodzi o sposób organizacji wesela i filmów "Powiedz tak" z Jennifer Lopez.