Zakończenie straszne,oczywiście wiadomo było że artur umrze, w końcu serial w jakims stopniu się opierał o legendy arturiańskie (do tej pory nie mogę przeżyc 'czarnej' Ginewry), ale kurczę, mogli zrobic choć ze dwa, trzy odcinki po tym jak Artur dowiedział się o mocy Merlina,a nie od razu w tym samym odcinku go uśmiercać.
Czuję jakiś niedosyt, ale jedno przyznać muszę: śmierćArtura miazga, plakac mi się chcialo z powodu końca Lancelota (4x09), ale po scenie smierci króla nie mogłam się az otrząsnąć,nawet ostatnie sekundy jakoś mnie nie pocieszyły. I choc pewnie jest wielu takich co pomysli: "laska totalnie powalona,jak mozna plakac nad smiercia fikcyjnej postaci",ale prawda jest taka, że dawo się nie rozkleiłam nad koncem żadnej serii tak jak nad końcem 'Merlina'.
Jeśli chodzi o finał był jakby to ująć za mało widowiskowy. O ile na początku 13 odc bitwa była dosyć dobra i te pioruny. Mordred przebija Artura, ten upada i Artur przebija Mordreda, ten umiera. Artur przez chwile idzie jakby nigdy nic i dopiero upada :) No zabrakło pojedynku Morgany i Merlina, choć zadowala mnie scena w jaskini między nimi. O i meteor czy co to było co Morgana i Mordred wysłali na miasta jakieś. Ale dobrze że twórcy ukazali jak Artur w końcu akceptuje magie Merlina. Szkoda że tak późno . :(
peter123321 brak finałowej walki, jest dla mnie plusem. Teraz, jak nad tym trochę pomyślisz: Finały filmów, seriali zawsze kończą się walką finałową. (Nie jestem najlepsza z j. polskiego XD) Ja nie potrafię wyobrazić sobie tej walki. Gdyby znowu była taki podobny finał, to znowu klasyczna historia się powtarza. Znowu główny bohater walczy z wrogiem w małej, aczkolwiek wielkiej bitwie.
A teraz coś ode mnie: Czy w micie Artur rządził mnie niż 2 lata? Naprawdę? Nie znam tego mitu, a do Merlina zaczęłam oglądać (znowu) przez wspomnienie z dzieciństwa (2 odcinek 1 serii Przygód Merlina). Właściwie... Mam dopiero 12 lat, a jak nie chodziłam jeszcze do szkoły to już widziałam... XD A co do panowania Artura: to dla mnie stanowczo za krótko!
W micie rządził znacznie dłużej. Ale tam był dobrym i sprawiedliwym królem, a nie zbrodniarzem, który morduje kobiety i dzieci, żeby przypodobać się staremu łajdakowi Utherowi.
W micie wszystko było inaczej, w zasadzie to serial tylko nawiązuje imionami postaci. Artur rządził długo, zestarzał się, zmienił państwo oraz pojmowanie rycerskości.
Mimo wszystko upada, wplątany w konflikty, waśnie rodów, romanse Ginewry z Lancelotem i nie pozostawia następcy tronu.
Oryginalna historia jest tragiczna i zupełnie odmienna od wesołych, familijnych Przygód Merlina. W zależności od narracji, ale np. Był Sobie Raz Na Zawsze Król to tragedia, gdzie widać nieuchronność klęski mającą swe korzenie w grzechach, nawet nieświadomych, Artura.
Tolkien też zaczął pisać swoją wersję pod tytułem "Upadek Króla Artura", bo to historia wielkiego sukcesu i tym bardziej bolesnego upadku.
Ostatnio mam szczęście do fatalnych zakończeń finałowych odcinków oglądałam ostatnio Dextera i też do bani był serial a teraz z Merlinem mam straszny niedosyt jak dla mnie powinien powstać 6 sezon
Co do śmierci Artura to witam w klubie, przyzwyczaiłem się strasznie do tej dwójki przyjaciół i lekko się rozkleiłem przy śmierci Artura :x Jak dla mnie to jeden z najlepszych seriali jakie widziałem ;)
No szkoda ze nie bylo 6 sezonu w ktorym Artur musialby sobie poradzic z mysla ze Merlin nie jest fajtlapa
Trzeba wejśc na Youtube na filmik WE WANT MORE MERLIN, kliknij lubie to, jeżeli będzie 3 miliony polubień to być może zrobią.
Ja po końcówce obraziłam się na ten serial i przez rok go nie oglądałam. Kiedy gdzieś tylko widziałam jakiś odcinek w tv od razu przełączałam kanał bo nie mogłam patrzeć jak Merlin po raz kolejny ratuje Artura, tylko po to, żeby i tak potem umarł "bo smok tak powiedział i tak ma być". Dopiero niedawno się z nim przeprosiłam i zaczęłam oglądać poszczególne odcinki :).
Ten spasiony zwyrodnialec zasłużył na o wiele boleśniejszą śmierć. Szkoda, że wykitował tak szybko. A jego zaprzedany diabłu przydupas też powinien zginąć za wieloletnie ochranianie zbrodniarzy z Camelotu.
Hahaha :D. Jesteś świetny :D. Zawsze można się uśmiać czytając twoje wypowiedzi :P.
Ja totalnie się nie spodziewałam takiego zakończenia. Serial był na tyle lekki i luźno oparty na legendzie arturiańskiej, że byłam gotowa raczej na zakończenie w stylu "i rządził długo i szczęśliwie" albo "do zobaczenia w następnym sezonie", Serio to zakończenie spadło na mnie tak niespodziewanie, że już dzisiaj nie zasnę (właśnie to obejrzałam przed chwilą :P), tylko będę siedzieć i przeżywać. Nawet Gwaine jakoś tak po drodze niespodziewanie umarł.