ja osobiście uwielbiałam gościnne występy Bruce Willisa w roli nadopiekuńczego ojca studentki, która spotykała się z Rossem. O ile sama Elisabeth była bardzo infantylną postacią, to romans między jej ojcem a Rachel mógłby być pociągnięty jeszcze przez kilka odcinków.

Uważam że oni wielu postaci pozbywali się w idiotyczny sposób, właśnie jak Kathy (chociaż w kontekście bohaterki miało to nawet sens że przechodziła od mężczyzny do mężczyzny - widać taki typ), Pete'a Beckera (seriooo, wymyślili mu obsesję zostania mistrzem mieszanych sztuk walki?? Mogliby pokazać że odbija go Monice jakaś supermodelka - byłoby bardziej wiarygodnie, albo że pan biznessman - programista nie ma dla niej czasu kiedy już ją zdobył), policjanta Gary'ego (zawsze przy scenie zastrzelenia gołębia zastanawiam się czy nikt nie zgłosił strzałów, czy on się nie martwił że kogoś przypadkiem postrzeli), o wątku nieudanego ślubu Rossa z Emily i w ogóle o rozstaniu i awanturze między Rossem i Rachel nie wspomnę . Z modelki - współlokatorki Joeya, Janine zrobili głupią zołzę - serio ona nie wiedziała że Joey się bardzo przyjaźni z Moniką i Chandlerem? Źle o nich mówiła, a takich uwag się nie wyraża o przyjaciołach nowego chłopaka. Bardzo sztuczne były moim zdaniem te rozstania i na siłę. Zerwanie Moniki z Richardem i Phoebe z tym naukowcem jadącym do Mińska były według mnie najbardziej naturalne. Nawet wszystkie zerwania Chandlera z Janice były bardziej naturalne, łącznie z Jemenem.

Ja lubiłem Joshuę i Taga, w pewnym momencie znika Ben, oraz Carol i Susan. Kto z rodziny Phoebe pojawia się na jej ślubie? W pierwszych sezonach była bardziej zauważalna chemia między nią a Joey'em, a Monica byli jak dla mnie trudniej dostrzegali. Choć na samym początku był właśnie pomysł na Joey'a i Monicę jako wiodącą parę.