Podstawowym zastrzeżeniem jest "sposób" Alice na rozwiązanie problemów finansowych, czyli samodzielna budowa osiedla i zarobienie na sprzedaży mieszkań. Reszta z posiadanych 5 tys. funtów miałaby jej wystarczyć na przeżycie do tego momentu? Wbrew tłumaczeniu dialogów nie mogła mieć "pozwolenia na budowę", skoro urzędowa decyzja podaje warunki realizacji osiedla. Jest to raczej odpowiednik "warunków zabudowy i zagospodarowania terenu", od którego do sprzedaży mieszkań droga daleka - w warunkach polskich 2 lata to ekspresowy termin.

Kolejnym zastrzeżeniem jest "przepisanie" firmy przez Harrego na Alice bez jej wiedzy. Gdyby choć był to zapis testamentowy. Na tej zasadzie "słupem" do lewych interesów mógłby być każdy i ponosić odpowiedzialność materialną i prawną za nie swoje przekręty. Ponadto Tanvi miała wejść w spółkę finansując budowę apartamentów i domu Harryego. Odbiera sobie te aktywa po sprzedaży mieszkań, ale na jakiej podstawie. Alice dowiaduje się o tym po fakcie - ciekawe co na to księgowy, że o skarbówce nie wspomnę.

Trochę dziwne jest to, że Alice nie sprawdzała, czy Harry miał polisy ubezpieczenia na życie. Ponadto skoro Charlotte była uznana przez ojca, to dlaczego nie ma mowy o jakimś świadczeniu z ubezpieczenia społecznego dla niepełnoletniego dziecka.

Na tym tle "badania gruntowe" prowadzone przez Alice z Jasminą, to zupełnie nieistotny detal. Choć na logikę nawet powierzchniowe skażenie terenu w wyniku wsiąkania wody deszczowej ma z czasem dużo głębszy zasięg. Jako motyw scenariusza jest podobnie wiarygodne jak pierwszy akapit.