to że prawda życia nie musi być zgodna z prawdę ekranu, to rozumiem. dlatego byłbym gotów wybaczyć twórcom serialu, te wszystkie nonsensy które w nim umieścili. ale przedstawienie, w odcinku 7, tragedii z 6 sierpnia 1910 roku, która rozegrała się w ścianie Małego Jaworowego, jako słusznej kary, za niesubordynację wobec rozporządzeń naczelnika, woła o pomstę do nieba.chyba twórcy filmu, nie pofatygowali się na Pęksowy Brzyzek, i nie przeczytali słów wyrytych na grobie Klimka Bachledy - POŚWIĘCIŁ SIĘ I ZGINĄŁ.