Na wstępie dodam, że serial obejrzałem na alkoholowym maratonie, który trwał 6 dni. Nie mogę więc skupić się na jakiś niuansach czy grze aktorskiej...O ile początek był interesujący i myślałem, że ocena na FW jest może jak zwykle trochę zawyżona, to jednak bliska mojej.

Niestety wraz z kolejnymi sezonami miałem wrażenie, że serial przeistacza się w w historię totalnie pozbawioną realizmu, opartą ciągle na tych samych schematach w stylu jest źle, ale będzie dobrze.
Mocno przypominało mi to Sons of Anarchy, które skończyłem oglądać tylko ze względu na sentyment.

Wiśnią na torcie okazały się jednak finałowe 10 odcinków. Po obejrzeniu ostatniego (nie jak zwykle 12) nie zwróciłem zbytnio uwagi na to co się działo, będąc przekonanym, że mam jeszcze 2 do zamknięcia tej historii. Przez chwilę myślałem, że jest coś nie tak z playerem HBO. Szybko wklepałem w google filmweb + tytuł serialu w następstwie zrozumiawszy, że właśnie obejrzałem finał serii, która trwała 7 lat!

Z niedowierzaniem cofnąłem odcinek o 5 minut i tym razem ze skupieniem obejrzałem finałową sekwencję. Nie mogłem po prostu uwierzyć, że w taki, a nie inny sposób zakończono historię Ray'a Donovan'a! Nie szukałem informacji na temat tego, czy kręcąc 7 sezon twórcy byli świadomi, że kolejnego sezonu już nie będzie, czy dowiedzieli się nagrywając 9 odcinek, ale to jest po prostu totalny żart. To nawet nie jest typowe zakończenie sezonu, do którego nas przyzwyczaili, nie jest to też kontrowersyjny, ale w pewnym sensie logiczny otwarty koniec jak w przypadku The Sopranos.

W tym wypadku nawet taki laiki kinematografii jak ja czuje, że oni po prostu tego nie zamknęli. To jakby przed zakończeniem wypowiedzi na wypracowaniu nauczyciel zabrał Ci kartkę i to jeszcze przed czasem (nie 12, tylko 10 odcinków). Chyba pierwszy raz w życiu naprawdę czuję, że zmarnowałem minuty swojego życia oglądając serial.

Co prawda obraz nabrał już takiego tempa, że w kolejnym sezonie Ray prawdopodobnie przechytrzyłby Prezydenta Stanów Zjednoczonych i całe CIA, ale na litość niebios... Żenada.

6/10 tylko dla postaci Raya i Terrego.