Krzyżówka Akademii Policyjnej i Castle - dobre na poprawę humoru.
Absolutnie nie.
Ani to Akademia, ani Castle.
Nie ma tam zadnej z tych rzeczy.
Od poczatku jest dosc powaznie. Sceny komiczne, to krociutkie i moze jedna na odcinek, nie tak jak w Castlu kiedy humor byl wplatany w kilka scen, w caly odcinek albo w ogole w intryge i sprawe, ktora badali.
Jak na razie - 4 odcinek - jest dosc ponuro i ja jako fanka serialu Castle nie widze w nim nawet odrobiny tamtego stylu. Jedyne co na razie laczy te seriale to tylko postac aktora, ale absolutnie nie rys i zachowanie bohatera.
Zalozenia fabularne sa dosc naiwne i malo prawdopodobne, w dodatku podane w eksresowej formie bez zawracania sobie glowy pokazaniem calego procesu. Sadzilam, ze pokaza nam jak sie szkoli, jak w koncu trafia na posterunek, jak przez kilka tygodni sie dopasowuje, ma rozne sytuacje, smieszne, powazne. Nic z tych rzeczy. W serialu mamy wrecz skoki kilkutygodniowe, informujace nas w dialogach, ze oto od danego zdarzenia minelo juz tyle i tyle czasu...
Aktor chyba nie bardzo chcial sobie zawracac glowe pokazaniem rozowju w ten sposob postaci, tylko od razu skupic sie na scenkach z patrolowania z nim...
Jak na razie temu serialowi ani do Castla, ani do Rizzoli... A tam bylo tez sporo humoru miedzy powaznymi morderstwami...