PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=372808}

Rozważna i romantyczna

Sense and Sensibility
7,7 5 290
ocen
7,7 10 1 5290
Rozważna i romantyczna
powrót do forum serialu Rozważna i romantyczna

Po obejrzeniu tego mini-serialu wzrosło tylko moje uwielbienie dla wersji z '95 roku. Ma ona znacznie więcej uroku i o niebo lepsze wykonanie (boski Rickman, świetna Thompson, zabawna i zaskakująca Staunton młodziutka i pełna pasji Winslet.), akcja się tak nie wlecze (ograniczenie czasowe), każda scena to mistrzostwo. Dla mnie jest to ideał filmu kostiumowego i najlepsza adaptacja prozy Austen. Jeśli zaś chodzi o serial, nie mogłam ścierpieć płk. Brandona i sama historia nie wzbudziła we mnie żadnej emocji. Co prawda scenariusz jest wierniejszy oryginałowi, jednak brakuje w nim pasji, humoru a i bohaterowie pokazani są bardzo oględnie. Zwolennicy wersji Anga Lee na pewno się zawiodą, a nawet zirytują.
W końcu, trudno dorównać doskonałości ;)

ocenił(a) serial na 10
ziena

Bardzo lubię film z 1995r i oglądałam go wielokrotnie.Podoba mi się również nowa adaptacja i uważam ,że jej wielkim plusem jest dopasowanie wiekowe aktorów do granych przez nich postaci, zwłaszcza Brandona .

ocenił(a) serial na 10
monika_bachul

Zgadzam się, że nic nie przebiję wersji Anga Lee z 1995r., która jest absolutnym arcydziełem. Ale jeśli przestanie się wszystko porównywać z poprzednią adaptacją i popatrzy się na to jak po prostu na inny film, inne spojrzenie to może się on bardzo podobać:-D

ocenił(a) serial na 10
ziena

Muszę powiedzieć że wersja `95 jest genialna lecz nie umiem z nią porównać nowej adaptacji. To zupelnie inna sprawa. Na plus jest dla mnie czas . ...lubię jak się wlecze;-) To nie flm akcji żeby miało być szybko. Na plus zdecydowanie lepiej dobrana postać Pułkownika Brandona David Morrissey wygląda na 35 lat a nie jak Alan Rickman na 45. Minus to aktor grający postać Willoughbiego. Polecam każdemu miłośnikowi Roważnej i romantycznej. Całkiem dobra adaptacja.

kfiatek25

Elinor w tym wykonaniu jest dużo młodsza. Ja na równi lubię serial i film, oba są dobre i usupełniają się. Nie potrafiłabym się zdecydować którą ekranizację lubię bardziej.

ziena

To ja się wyłamię. ;)
Oglądałam do tej pory trzy wersje "RiR" - z 1981, 1995 i 2008 roku.
Najbardziej podoba mi się ta najnowsza :-) Obsada bardzo dopasowana (obsada z 1995 roku nigdy mi nie odpowiadała :-| , pani Dashwood i Marianna były lepsze nawet w wersji z 1981 roku). Odnośnia pułkownika i Willoughby'ego - jak dla mnie obaj zagrali bardzo dobrze. Przystojność jest rzeczą względną i akurat dla mnie nie skreśla aktora. Mnie osobiście bardziej odpowiadał pułkownik w wykonaniu Davida Morriseya niż Alana Rickmana. Co do Edwarda to Hugh Grant zagrał go tak :? , że nietrudno było o lepszego, a i tak rola Stevensa bardzo udana (taki ciepły człowiek z ładną barwą głosu i pięknym spojrzeniem). Co do sióstr Dashwood - wszystkie trzy bardzo przypadły mi do gustu (jak przypomnę sobie spazmy Thompson - którą notabene bardzo lubię :) - przy oświadczynach Edwarda to odechciewa mi się odglądać wersję z 1995, niestety...).
Podsumowując - udana ekranizacja, zamierzam często do niej wracać, duży plus to kostiumy, plenery (byłam mile zaskoczona), scenografia i pogoda typowo angielska ;)

użytkownik usunięty
abigail_

Ja też się wyłamuję, bo znacznie bardziej podoba mi się nowa wersja :). W ogóle chyba mamy podobny gust co do ekranizacji Austen i nie tylko jej ;).

Też to właśnie zauważyłam. ;-) Pozdrawiam. :-)

ocenił(a) serial na 10
abigail_

W wielu kwestiach trudno mi się z Tobą nie zgodzić, postać Edwarda (w roli Hugh Grant) wspaniała, ten aktor dodał tej postaci humoru, nie tracąc nic ze swojej Edwardości ;) Jednak trudno mi przełknąć to co napisałaś o "spazmach" Thompson w końcowej scenie oświadczyn. Jej reakcja wydała mi sie jak najbardziej na miejscu, uczucie ulgi (i rozhamowanie) jakiego doznała po tak długim czasie trzymania w sobie silnych emocji (bo mimo rozwagi nie była przecież zimną rybą) sprawiło, że straciła zupełne kontrolę nad sobą. Sama znam te wybuchy, bo bardzo podobna jestem do tej postaci ;) Myślę, że zostało to dobrze odegrane i nie było w tym sztuczności.

ocenił(a) serial na 8
saunasolution

Mimo ewidentnych kopii niektórych sekwencji z filmu 95 to ta ekranizacja jest po prostu lepsza i bardziej pasuje do oryginału książkowego. Dziewczyny są młode i naturalne, Edward, choć inny, uroczy i przystojny no i oczywiście Morissey bije Rickmana na głowę! Poza tym podoba mi się pani Dashwood, przynajmniej nie wygląda na babcię Margaret jak ta z wersji kinowej. Chociaż ja i tak nie cierpię szlochów Elinor, które zerżnięto z filmu...

Jane_Margaret

Nie podzielam twojego zdania na temat Brandona, moim zdaniem Rickman go lepiej zagrał...pozdro

Jane_Margaret

Ojej chyba odpowiedziałam złej osobie, mój poprzedni post dedykuję też Jane_Margaret, gdyż widzę, że mamy podobne zdanie w tym temacie (co mnie niezmiernie cieszy :) ).

abigail_

Mi się o wiele bardziej podoba ta wersja, w tej z '95 chociażby para Elinor i Edwarda (Edward tutaj taki do zakochania) mnie jakoś odrzuca, tak jak lubię Thompson to tam wyglądała o wiele starzej brr.
Właściwie to wersja z '95 prawie w ogóle mi się nie podobała, a był to drugi film jeśli chodzi o moją przygodę z adaptacjami dzieł Austen. Tamta produkcja mi się nieporównywalnie dłużyła! Tutaj ani się obejrzałam, a już koniec.
Aktorzy znacznie lepiej dopasowani, tak, dla mnie nawet Marianna była lepsza- Kate Winslet mnie irytowała.
A Rickman w porównaniu do Morrissey'a to dla mnie inna bajka ( ͡° ͜ʖ ͡°) Oczywiście z Morrissey'em na plus.
Jedyna postać, która mi bardzo przypadła do gustu w wersji z '95 to pan Palmer :D
Piszę dość stronniczo, bo wiele osób tutaj pisze o wyższości wersji z '95 nawet nie chcąc dostrzec plusów serialu :/

ziena

mi tez podoba sie najnowsza,
dobor aktorow i delikatnosc serialu.
bardziej podoba mi sie od "arcydziela" z '95
wciaz nie moge wyjsc z podziwu, ze zrobiono o wiele lepsza ekranizacje niz poprzednia wersja, mimo ze grala w niej cudowna Emma Thompson.

ocenił(a) serial na 6
ziena

A ja się zgodzę. Brakuje mi tu emocji, jakiejś pasji, akcja jest chłodna, rozciągnięta w czasie i średnio do mnie przemawia. Gra aktorów w porządku, ale nie zrobiła na mnie większego wrażenia.
Wersja z 95-go roku zachwyca mnie niemal każdej minuty, tu jest z tym dość kiepsko.
Płk. Brandon lepiej dopasowany wiekowo, ale jakiś taki zimny. Tamten mnie wzruszał, ten mnie drażni. Kate Winslet mnie zachwycała, jej odpowiednik tutaj sprawia wrażenia głupiutkiej gąski i złości mnie. Elinor w najnowszej wersji nie robi na mnie żadnego wrażenia, równie dobrze mogłoby jej nie być...

ocenił(a) serial na 8
KROPKA

Cóż, ja się kłócić nie będę bo nie lubię i po co? ;-) Po prostu wersja kinowa jest dla mnie uromantyczniona, a Rickman zagrał ok, ale to nie jest książkowy Brandon - tamten był właśnie taki zimny i powściągliwy, nudny krótko mówiąc. :P Morrisey też nadał płk. inny charakter z czego się cieszę, dzięki temu jest inny od Rickmana. Ja w książce nie lubię Brandona i nie rozumiem zachwytów nad tą postacią. U Anga był dla mnie ofiarą losu, a w tej wersji jest pociągający i męski. ;) Ale to tylko moja skromna opinia. ;)
Co do Winslet i Wakefield - Marianna w powieści jest głupią gęsią, przynajmniej tak ją zawsze odbierałam. Jest samolubna i nie widzi świata poza swoimi uczuciami. Ja bym postawiła obie aktorki na równi, może z lekką przewagą dla Charity, ale dawno nie oglądałam RR '95, więc do końca nie jestem pewna.
Elinor natomiast znacznie przewyższa Thompson, głównie przez scenariusz, ma lepiej napisaną rolę. Widać że ma serce, że cierpi ale jednocześnie jest tą rozważną i opanowaną. Emma zagrała trochę jak cyborg no i była za stara! :) Morahan jest świeża, może nie piękna ale na pewno bardzo naturalna i miło się na nią patrzy.

ocenił(a) serial na 10
Jane_Margaret

Mi podobają się obie wersje, aktorstwo na wysokim poziomie i ten klimat. Ale druga wydaje mi się troszkę lepsza, ze względu na rozwinięcie bardzo moim zdaniem waznego watku romansu tej 15-letniej wychowanki Brandona z obiektem westchnien Marianny. Wyjaśnia on jak honorowym i wartościowym czlowiekiem jest Brandon.
W pierwszej czesci o wiele bardziej podobały mi sie aktorki grające rolę pani Dashwood (matki) i Jennings - mocno irytującej starszej pani ze szczerymi zamiarami, którą dokładnie tak sobie wyobrażałam czytając książkę.

ziena

a ja jestem wlasnie w trakcie ogladania najnowszej wersji... poki co nie chce wdawac sie w dysksje o grze aktorow, lecz zwrocic uwage na co innego - na Andrew Daviesa, scenarzyste - jesli on sie bierze za ekranizacje J. A., to jest to chyba naprawde oddanie tego, co autorka miala na mysli, w przelozeniu oczywiscie na nasze czasy... wole Emme w wydaniu Kate B., Opactwo w nowszej wersji, DiU'95 przebija wszystko na swiecie, a i ta ekranizacja RiR chyba bedzie mi sie podobac... bo czuje 'Austinostwo' w czubku nosa... ;]

Davies poza tym czuje widownie - jego RiR 2008 jest inna, nowoczesniejsza od DiU z 1995, dzieli je 13 lat, a jednak niepojetym sposobem sa obie w klimacie - chyba naprawde trzeba miec talent... :D

btw. fankom J. A. polecam 'Randkowanie wg Jane Austen', calkiem niezla ksiazeczka, chociaz ja osobiscie generalnie nie lubie poradnikow, ktore mnie maja nauczyc, jak zyc... :P

dk1

po obejrzeniu w sumie 3 ekranizacji - jak dla mnie rewelka! najbardziej brandonowaty z Brandonow i najbardziej edwardowaty z Edwardow... :) panie Dashwood tez mi pasuja... :) jak jednak Davies moze zainspirowac cala ekipe (patrz wywiady w dodatkach do plyty z DiU'95 - chyba nic nie stracilo na aktualnosci) - moze to on w poprzednim wcieleniu byl J. A. ??? ;)))

ocenił(a) serial na 10
dk1

Też tak myślę; autor scenariusza i w ogóle fakt że to zrobiło BBC, to gwarancja najwyższej jakości.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) serial na 10
roxana33

Ja uważam, że film jest świetny.
Jeszcze nie miałam przyjemności oglądać innej wersji filmu, ale zaintrygowana poprzednimi wypowiedziami dotyczącymi zaręczyn Elinor, obejrzałam scenę, w której Hugh Grant oświadcza się Emmie i uważam, że ta scena jest godna pożałowania.Samo wystąpienie w tym filmie Granta mnie denerwuje.On i Edward? Za dużo go chyba było w tych komedyjkach.
A co do samej sceny to uważam, że Elinor zareagowała zbyt histerycznie.
Jakby mówił jej o śmierci Marianny a nie o tym, że ją kocha.

ocenił(a) serial na 10
ziena

A niech wzrosło, mało to kogo interesuje. Ani się nie zawiodłam, ani nie zirytowałam. tylko rozśmieszyłam; z tej "doskonałości". W ogóle to bardzo mi przyjemnie, że tak właśnie wyraża się zdanie przeciwne do mojego. Tzn. że mnie się wszystkie wersje podobają, a ten serial najlepiej :)

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) serial na 8
roxana33

Rany, nigdy by mi nie przyszło do głowy że tak można pojechać wersję kinową. :) Ja się po części zgadzam, końcówka jest okropna, w tej nowej wersji też. Cały czas się zastanawiam dlaczego nie mogli po prostu pokierować się książką - Elinor wybiega do innego pokoju lub do ogrodu, uspokaja się. Potem ujęcie na spacerujących Elinor i Edwarda, Edward ujmuje jej dłoń ona się uśmiecha i koniec! Potem wątek Marianne można już poprowadzić dowolnie, jakaś rozmowa, przemyślenia.
A DiU 2005 nie jest odrażająca. Każdy ma prawo do własnego zdania, ja szanuję przeciwników tej wersji. Ale sama mam duży sentyment do tego filmu i go po prostu lubię. ;)

ocenił(a) serial na 10
Jane_Margaret

DiU 2005 jest napradę beznadziejna .. po 15 min miałam serdecznie dośc Keiry Knightley ..;-(

ocenił(a) serial na 9
kfiatek25

Końcowki austinowskie zazwyczaj nie zachwycają, bo szybko ucinają fabułę. Uwielbiam wersje kinową z 1995, od niej zaczęła się moja pasja Jane Austen.
Serial jest poprawny, Marianna dla mnie jest znacznie słabsza od tej, co grała Winslet. Obydwie wersje będę oglądać nie jeden raz;)

ocenił(a) serial na 8
krewzewschodu

MAMO ZŁOTA- Ja uwielbiam Dumę z 2005r, dzięki niej w ogóle się zainteresowałam tego typu filmami i ksiązkami. Jest przepięknie nakręcona, Pan Darcy powala- oglądałam chyba z 20 razy i właśnie dvd kupiłam.

ocenił(a) serial na 10
juzuwuzu

Książkami? Przecież "Duma i uprzedzenie" z 2005 r. nie ma nic wspólnego z książką Jane Austen poza tytułem i nazwiskami bohaterów. Nawet dialogi są inne. Przepięknie nakręcony? Szczegolnie przepiękny jest dwór w Longbourn; wygląda jak chlew i słusznie biegają po nim świnie (nie wiem skąd scenarzyscie to wpadło do głowy). Pan Darcy rzeczywiście tam powala; jest taki dupowaty i wystraszony, że niedobrze się robi. A Keira pomyliła Lizzy z Lydią. Ten kicz z 2005 r. powinien mieć tytuł "Pyskata i wystraszony".

ocenił(a) serial na 8
roxana33

oglądałam wczoraj tą mega wersję z Colinem. Brak tam nastroju, gdzie tam widać wielką miłość Darcego i Lizzy, a tym bardziej Bingleya do Jane to nie mam pojęcia. Jedyną zaletą jest Colin.
A Jane jeżeli uchodzi tam za piękność, to rozumiem że ludzie gustowali w transwestytach.
Zdecydowanie wolę.."Pyskatą i wystraszoną", wybacz mi moje bezguście!

juzuwuzu

a bo widzisz, oczekujesz wspolczesno-hollywoodzkiego wyrazania uczuc: nie ma migdalenia sie - nie kochaja sie ;]]]

w czasach, kiedy jedyna akceptowana forma bliskosci byl dotyk w tancu (a i to przez rekawiczke), kiedy nie wolno bylo napisac listu do mezczyzny, z ktorym sie nie bylo zareczona, i nie wolno bylo okazac zadnych uczuc, slowa Darcy'ego (Colina) 'dearest, loveliest Elizabeth' dzis odpowiadalyby tysiacom pocalunkow ze wszelkimi tego konsekwencjami [btw. w ksiazce jest w ogole powiedziane, ze 'Lizzy nie mogla podniesc na niego wzroku (konwenanse!), ale gdyby podniosla to zobaczylaby...'], a tutaj nawet sie nie dotkneli... a jednak wzrok Lizzy i jej westchnienie mowily wszystko...

i mnie sie chyba wlasnie to podoba... :)

a co do Jane; na poczatku tez mi sie nie podobala, ale kiedys poogladalam sobie troche portretow 'z epoki' i uwierz, tak wygladaly owczesne pieknosci...

ocenił(a) serial na 8
dk1

chyba niedokładnie oglądałaś Dume z 2005. Tam nawet się nie pocałowali, co miało miejsce w tej wcześniejszej wersji (dopiero w gratisach na dvd można znależć luźniejszą scenę;)) Oczywiście nie chodziło mi o migdalenie się, raczej o sposób ukazania ich uczuć. Dlatego wolę nowszą wersję, choć nie jest dokładnie oparta na książce, bo wiele scen ma zupełnie inne miejsce akcji. A dialogi dialogami-czasem pokrywają się w obu wersjach. Mi osobiście nie chodzi o 100% zgodność z książka, raczej o atmosferę.
(świnie łażące po domu były raczej czymś normalnym, można to zobaczyć na innych filmach, których akcja rozgrywa się w tamtych czasach. A że Jane Austen nie wspomina o tych szczególikach...cóż.)

ocenił(a) serial na 8
juzuwuzu

scena pierwszych oświadczyn pana darcego w deszczu (2005) bije na głowę tą w pokoju;) mimo iż nie jest to zgodne z książką...

ocenił(a) serial na 10
dk1

Oj tak zgadzam się to jest prawdziwa Austen !!! Przecież to widać dobrze nawet w tej adaptacji Rozważnej i Romantycznej zwłaszcza w zachowaniu Elinior ehhh i to w Austen kocham najbardziej. A DiU 2006 to jakaś pomyłka, jak sobie tylko przypomnę Charlesa Bingleya to mnie szlag trafia !!!

kfiatek25

Starsze wersje są lepsze, po prostu. Ta jest na 4 punkty, wersja z '95 na 10. I już!

użytkownik usunięty
The_Slayer

Nie, bo ta jest lepsza, po prostu, i już ;).

ocenił(a) serial na 10

Mi podobają się obie wersje Rozwazna i Romantyczna ma szcęście do adaptacji obie oceniam na 9/10.

ocenił(a) serial na 10

Tak jest; jest lepsza i już! Akaterine nie wiem dlaczego, ale gdzie jestem, pod jakim filmem, to się z Tobą zgadzam :) To jest jakieś niepokojace zjawisko, zazwyczaj mam swoje zdanie i inne od powszechnego. Tym bardziej, że zdaje się że jestem kilkanaście lat starsza. Ale znajdę jakiś film, pod którym napiszę Ci, że się całkowicie z Tobą nie zgadzam, bo tak nie może być, to jakaś choroba.

ocenił(a) serial na 10
juzuwuzu

Brak nastroju? A może po prostu jesteś mało wrażliwa? Może trzeba Cię kopnąć w głowę, żebyś cóś poczuła? Wcale cię nie potępiam, to nie jest "bezguście". To jest pewnego rodzaju stępienie wrażliwości, ale to jest od ciebie niezależne i nie jest Ci z tym żle. Ja wolę uśmiechy, spojrzenia i subtelne półsłówka i cóś takiego znajduję w DiU z 1995 i w pewnym stopniu w RiR z 2008. Nic Ci nie potrzebuję wybaczać. Może Ci tylko troszeczkę współczuję. Bo może kiedy KTÓŚ dotknie Cię palcem, będziesz marzyć żeby uderzył Cię młotkiem ...

ocenił(a) serial na 8
roxana33

oj plastykowi braku wrażliwości zarzucić nie możesz;) mam jej w cholere w nadmiarze i wiem co mówię.
ale nieważne. swoje zdanie już wypowiedziałam, myślę że faktycznie może być to różnica pokoleń.

użytkownik usunięty
juzuwuzu

Są różne rodzaje wrażliwości. Wiadomo, że taka scena w deszczu porusza, bo jest ładna, ładne widoczki, światło, kolory itp. (wybacz, jeżeli źle to określiłam, bo akurat plastykiem nie jestem). Ale żeby, że tak powiem, zostać poruszonym sceną, w której tego wszystkiego brak, trzeba mieć w sobie inną wrażliwość, która pozwoliłaby wczuć w sytuację niezależnie od całej otoczki.

ocenił(a) serial na 8

zostałam zjedzona bo wolę dumę z 2005, paranoja jakaś. czy tak trudno zaakceptować, że komuś coś bardziej przypadło do gustu (i naprawdę nie jesteście w stanie obrzydzić mi wersji 2005, nawet nie próbujcie). a dobieranie się do mojej wrażliwości (a raczej jej braku) to jest już lekka przesada. opanujcie się. to tylko film. to samo mogę przecież powiedzieć o was co do wersji którą tak nienawidzicie.

użytkownik usunięty
juzuwuzu

Uważasz, że zostałaś zjedzona? To Ty chyba nie jesteś wrażliwa, ale nadwrażliwa ;).

ocenił(a) serial na 10

Ja chyba też jestem nadwrażliwa, ponieważ PEWIEN komentarz wydał mi się na tyle nieprzyjemny, że pomimo odmiennego zdania na temat filmu postanowiłam stanąć po tej drugiej stronie.

W szczególności (cytuję):
"A może po prostu jesteś mało wrażliwa? Może trzeba Cię kopnąć w głowę, żebyś cóś poczuła?" - chamstwo i szufladkowanie (dla każdego bardzo przykre). Trzeba być właśnie mało wrażliwym, albo mieć sporo dystansu do siebie, żeby na to nie zareagować. W dodatku chamstwo przeszło, odmienne zdanie i inna interpretacja już nie - dlatego została zjedzona.

"To jest pewnego rodzaju stępienie wrażliwości (no co ty nie powiesz?), ale to jest od ciebie niezależne i nie jest Ci z tym żle." - aha, super... więc po co jej później współczujesz?

"Nic Ci nie potrzebuję wybaczać. Może Ci tylko troszeczkę współczuję." - miłosierna samarytanka się znalazła

ocenił(a) serial na 10
ziena

Proza Austen jest dowcipna, wyciszona i subtelna. I takie są wersje BBC; "Rozważna i romantyczna" z 2008 i "Duma i uprzedzenie" z 1995. Andrew Davies czuje świetnie Jane Austen, chyba nawet Ona lepiej by nie napisała scenariuszy. Inne wersje są dla inaczej wrażliwych odbiorców, którzy w powieściach Jane raczej nie występują. PS. Zwolennicy parodii powieści Austen na pewno się zawiodą, a nawet zirytują. Ale dlaczego trudno dorównać; można to nawet przebić; np. : wszyscy są Murzynami, a Edward homoseksualistą. Wtedy scenariusz byłby jeszcze mniej wierny oryginałowi, za to humoru byłoby pełno :)

ocenił(a) serial na 9
ziena

A może wysłuchałybyście też tej innej strony. Obejrzałem obydwie wersje i podoba mi się ta nowsza. Ta kobitka co gra w nowszej jest świetna. Gra wspaniale i na dodatek jest przyjemna wizualnie. Ta w starszej wersji jest ... no po prostu jest stara. I cienka, ale to już nie jej wina, tylko scenarzysty. Czyli jednak jej, bo to ona spłodziła. Jak tak to wszystko oglądam to dochodzę do wniosku, że w przypadku adaptacji angielskiej literatury mozna w ciemno oglądać filmy BBC. Są świetne; wręcz idealne. BBC to jest firma. Po obejrzeniu serialu "Duma i uprzedzenie"
przeczytałem ksiażkę. Myślę, że gdybym najpierw obejrzał to coś z Keirą i tym wylęknionym facetem, to zraziłbym się do Jane na zawsze.

ocenił(a) serial na 10
Witek_9

"Przyjemna wizualnie"? Zdaje się, że niedługo polubię wersję z Emmą
Thompson. Przynajmniej gra, a nie tylko jest "przyjemna wizualnie"

użytkownik usunięty
roxana33

Ale jesteś niezdecydowana co do adaptacji. Wyżej objeżdżasz wersję z Emmą Thompson, a teraz z Twojej wypowiedzi wynika, że oceniasz ją lepiej, bo Thompson nie tylko wygląda, ale też gra (tak jakby Hattie Morahan nie grała... Można nie lubić jej interpretacji tej roli, ale zagrać to zagrała nieźle).

ocenił(a) serial na 10

Uważam, że Thompson zrobiła wszystko, co mogła, zrobiła to bardzo dobrze.
Moim zdaniem wyglądała trochę staro, ale przede wszystkim nawalił
scenariusz. Morahan wyglądała młodziej, a grała też świetnie. Ale mam
pretensję do scenariusza. I tu moim zdaniem Davies ja zwykle był świetny.
Gdyby Thompson zagrała w TYM FILMIE, to wtedy dopiero można by porównać
obie odtwórczynie roli Elinor.

ocenił(a) serial na 10
roxana33

Napisałaś tu dokładnie to samo co Witek_9 tylko innymi słowy. Cytując Dzień świra: "Moja jest tylko racja i to święta racja. Bo nawet jak jest twoja, to moja jest mojsza niż twojsza. Że właśnie moja racja jest racja najmojsza!"

W dodatku mieszasz się w zeznaniach, jesteś niewiarygodna ;p

ocenił(a) serial na 10

E, jestem zdecydowana co do adaptacji na 100%. Tylko wyprowadza mię z
równowagi jak facet leci wyrażnie na samą Hattie. Wśród wielbicielek
serialu DiU z 1995 z połowa to też wielbicielki Colina. Może się umówimy,
że zachwycamy się filmami, a kochać się w bohaterach (bohaterkach) będziemy
tylko przy okazji.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones