Sztisel/Shtisel שטיסל. Akcja ma miejsce w Jerozolimie, w ultraortodoksyjnej wielopokoleniowej rodzinie Sztisel. Sceny odgrywane są przez aktorów, a więc osoby spoza tego zamkniętego świata. Wraz z losami, perypetiami dnia codziennego wielopokoleniowej rodziny żydowskiej jako widz możemy poczuć od środka magię hermetycznego środowiska. Zabawny, pouczający, bliski, wzruszający, rodzinny, ale i bolesny - wszystkie emocje jakie targają życiem każdego człowieka. Obraz bardzo uniwersalny w przekazie wartości dla każdego. Nawet dla osób, które jawnie "nie lubią Żydów". Serial dotyka codziennych zmagań z rzeczywistością, marzeń o lepszym jutrze, uczuciu smaku zawodu, godzenia się z rzeczywistością, odnajdywaniu nadziei i pocieszenia w modlitwie. Bardzo polecam.
Zgadzam się z incognito 192, obejrzałam wszystkie odcinki z dwóch sezonów /24 ?/ . Jerozolima współczesna, ludzie z telefonami komórkowymi,ale umiarkowanie używanymi. Samochodów mało. Skromne mieszkania, skromni bohaterowie z akcentem na zdolności biznesowe/ od pokoleń takowe mają/ . główny bohater Shtisel, malarz bardzo zdolny, taki trochę obok rodziny i obok tradycji. Świetnie zagrana postać Ojca naszego bohatera, majsterszczyk. Dowiedziałam się dużo o codziennym życiu ortodoksyjnych rodzin żydowskich. O roli kobiet, ich wpływie na postępowanie mężczyzn - uniwersalne. O systemie edukacji. Polecam.
Dla mnie wybitna rola dziewczynki o imieniu Ruchami, niesamowicie utalentowana aktorka, powściągliwie grana, ale mimiką wyrażała całe spektrum emocji.
Proponuję obejrzeć Unorthodox tak dla równowgi i żeby zobaczyć, że ten świat zwłaszcza dla kobiet ma wiele wad. Gra już nie dziewczynka a kobieta Shira 'Haas
Słaba ta równowaga, przede wszystkim porównywanie ortodoksyjnych Żydów z Jerozolimy do ultraortodoksów z NY to jakby porównywać typową polską rodzinę katolicką do zakonnic/ków z zakonu klauzurowego. Niby jedni i drudzy to ci sami katolicy, a jednak "trochę" różnic między nimi jest.
Poza tym przez cały wątek berlińsko-towarzyski Unorthodox bardzo traci na autentyczności, absurdalne i niewiarygodne (nawet w Berlinie) błyskawiczne zaprzyjaznienie się z przypadkowo poznanymi ludzmi spaliło cały zamierzony przekaz.
Nie, tych seriali nie ma sensu porównywać, traktują o zupełnie innych ludziach, zupełnie innych sprawach, zupełnie innym życiu. Porównując znowu do bliższego naszej kulturze katolicyzmu, to jakby obejrzeć Młodego Papieża i dla równowagi zarzucić sobie po nim Kler. Można, ale po co?
Każda z tych serii wnosi coś zupełnie innego, opowiada o innych światach, innych ludziach, mimo łączącej ich podobnej religijności bohaterów
"Poza tym przez cały wątek berlińsko-towarzyski Unorthodox bardzo traci na autentyczności," - jesteś świadoma, że Unorthodox powstał na bazie autobiografiiDeborah Feldman, która... do dziś żyje w Berlinie. Zatem kto wie, czy to nie jest autentyczny wątek z życia wzięty?
Owszem.
A jesteś swiadomy, że fabuła nie jest odzwierciedleniem książki 1:1?
Nie twierdzę, że wątek berliński nie miał prawa mieć miejsca, uważam że twórcy serii potraktowali go po macoszemu spłycając go i upraszczając. Przez co historia berlińskiej paczki i płynnego z dnia na dzień w nią wejścia bohaterki zrobiła z dramatu cukierkowe kino familijne i zepsuła przekaz całości. Nawet w Berlinie takie cuda mogą się zdarzyć tylko w filmie.
Dla złagodzenia dyskusji polecam obejrzeć na Netflixie unortodox z planu. 20 minutowy filmik o powstaniu serialu, z którego dowiecie się co było w serialu prawda a co fikcja. Pozdrawiam.
Shtisel rewelacja! Cudna Jerozolima!
Unorthodox mnie raził wątkiem berlińskim - przerysowana historia, dlatego film dla mnie jest średniawy.
Jak przeczytasz książkę to się okaże, że film i książka to zupełnie różne sprawy. Nie chcę spojlerować.
Absolutnie się zgadzam z Twoim komentarzem, i w odniesieniu do odmiennych społeczności (NY/ Jerozolima), jak i do wątku berlińskiego. Uwielbiam Shtisel, rozczarował mnie Unorthodox, właśnie ze względu na tak czarno-białe zestawienie opresji w NY i błyskawicznie odzyskanego szczęścia w Berlinie, który przedstawiony jest w tym filmie jako kraina szczęśliwości, pozbawiona jakichkolwiek ciemnych stron. Mieszkańcy Berlina są bez wyjątku dobrzy. wolni, szczęśliwi i otwarci, na tyle, że sama nasza bohaterka szybko też się taka staje, jakby trudne życie i doświadczenia, które ją ukształtowały nie miały żadnego znaczenia. Po drugie Shtisel ma nieprawdopodobną obsadę, do której Shira Haas, rewelacyjna, hipnotyzująca aktorka, świetnie pasuje - Giti, Akiva, Shulem, Lippe - od nich wszystkich również nie da się oderwać wzroku, wszyscy oni także pełni są niewypowiedzianych uczuć, wewnętrzbych konfliktów, które widz po prostu czuje. W Unotrhodox gra równie rewelacyjna co w Shtisel Shira Haas, na tle której cała reszta berlińskiej obsady przypomina obsadę amerykańskiego serialu dla nastolatków - narysowaną grubą kreską, pozbawioną jakiejkolwiek głębi.
Ja obejrzałam najpierw Unorthodox, a potem Shtisela. I chyba to była dobra kolejność, jak teraz czytam Wasze wypowiedzi. Tak, obsada w Shtisel jest genialna, postać Giti w trzecim sezonie na przykład jest bardzo denerwująca (choć można ją zrozumieć), ale to jak aktorka maluje na twarzy silne emocje jest nie do podrobienia. Na pewno kiedyś wrócę do tego serialu...
Zgadzam sie calkowicie, to dwa odrebne swiaty, dwie rozne historie. Na pewno warte obejrzenia, ale bez szukania roznic i podobienstw.
O ile w Unortodox oczarowala mnie Shira, a zaciekawilo tak bardzo odmienne od naszego, i pokazane w kontrowersyjny sposob, zycie, o tyle Shitsela pokochalam cala soba. Zwyczajnosc, prostata i uniwersalnosc. Niby nic szczegolnego sie tam nie dzieje, a dzieje sie wszystko. Chyba na prozno szukam innego serialu, ktory by w tak naturalny, prosty I jednoczesnie magical sposob opowiadal o zyciu, o naszych wartosciach i przekonaniach, ktore to zycie determinuja. Majstersztyk
Jeszcze jedno dla zrównoważenia" Każdy powszedni dzień chasydzi zaczynają od modlitwy: „dzięki ci Panie, że nie stworzyłeś mnie kobietą”.
w tym wersie chodzi o to ze jako mezczyzna uczyc sie talmudu itp. Mezczyzni musza sie wiecej modlic niz kobiety. Kobiety w prawie zydowskim sa swiete z samego faktu ze sa kobietami. Mezczyzna musi na to zarobic. I aby to zrobic musi sie duzo modlic i studiowac itp. Kobieta nie musi, wystarczy ze jest. Kobiety sa blizej B-ga. W tym wersie mezczyzna dziekuje za to ze ta prace i nauke musi wykonac i przez ta droge isc.
Myślicie, że pociągną historię dalej i możemy czekać na 4 sezon? Czegoś mi tu zabrakło. Chcę więcej.
Jak dla mnie koniec trzeciego sezonu był tak piękny, że aż się boję, co mogłoby się wydarzyć w czwartym... Chciałabym, żeby Akiva znalazł już swoją bezpieczną przystań z Racheli. A najbardziej jestem zadowolona, że w końcu Shulem dostał za swoje, za te jego gierki rodzinne. Może w końcu do niego coś dotrze!
Zgadzam się a tą opinią. Od siebie dodam, że to nie jest zwykły serial.. on ma przesłanie. Przede wszystkim opowiada o tym jak radzić sobie ze stratą, żałobą, śmiercią.. O tym, że jest ona częścią życia. Niesamowicie subtelny obraz.. Poszczególne sceny zachwycają! Końcowa scena przy stole arcydzieło!
„Zmarli do nikąd nie idą. Wszyscy tu są. Każdy człowiek jest cmentarzem, prawdziwym cmentarzem na którym leżą nasze babcie i nasi dziadkowie, ojciec, matka, żona, dziecko. Wszyscy są tu jednocześnie. „