Mam tak samo. Oglądam kolejne sezony Ricka i Morty'ego głównie dlatego, że bliska osoba jest fanem. Nie tak, że mi się nie podoba, ale sama nie sięgnęłabym po ten serial. Chociaż najbardziej podobają mi się co smutniejsze momenty (motyw nieudanego związku z Unity, Planetyna itp.), serial jest dla mnie zbyt negatywny. Męczące jest oglądanie osób, które się nienawidzą. Nie mówiąc już o tym, że nawet jeśli w odcinku wydarzy się coś dobrego, to pod koniec i tak zostanie oplute. Jak długo można brać na klatę skrajny nihilizm wymieszany z wszystkimi możliwymi obrzydliwościami? Tym bardziej że R&M jakoś niezbyt mnie śmieszy. Zupełnie inaczej jest z SO - a prawie nigdy nie śmieję się na komediach (czy w ogóle filmach/serialach)! Niby w każdym odcinku jest gore, ale tak to nie razi, bo serial jest pozytywny i cholernie zabawny. Poprawia humor, zamiar zostawiać widza z poczuciem kąpieli w szambie ludzkości. No i kocham Pupę :)