Obejrzałam tę serię zaraz po fullmetal alchemist brotherhood i pomimo tylu komentarzy innych... Nie żałuję! Co prawda, seria gorsza od fma:b, ale i tak mi się podobała. Oceniłam ją 9/10. Koniec niezbyt przypadł mi do gustu... ALE! Początkowe odcinki stały na o wiele lepszym poziomie od nowszej wersji! Również muzyka była według mnie o wiele lepsza! Podsumowując... Warto :)
Nie zapominaj o takich motywach jak np. Cała historia Wratha i Sloth lub Scara
:P
W prawdzie nie ma tutaj Pridez 2009, ale ten Bradley nie był gorszy, gdyż skrywał swą mroczną stronę o wiele dłużej niż ten z Brotherhooda
Przyznam, że ja osobiście wolę starą serię. Postacie według mnie są tam dużo głębsze i niektóre wątki są bardziej emocjonalnie pokazane (Nina). Plus homunkulusy są dużo ciekawsze tam, niż w Brotherhood.
Ogólnie mam wrażenie, że stara seria starała się być dużo bardziej dojrzała, niż manga, której wierniejszy był Brotherhood i który ewidentnie bardziej kładł nacisk na akcję i miał więcej humorystycznych wstawek.
Ja niedawno zaczęłam oglądać Brotherhood zaraz po rozprawieniu się z pierwszą wersją i kinówką. Mangi nie czytałam. I szczerze? Nie wiem, co większości ludzi bardziej się podoba w serii wiernej mandze. Dla mnie ta inna, starsza, była idealna. No, może poza lekkim zgrzytem z racji (SPOILER) zignorowania Winry na końcu (biedaczka została sama, bez ostrzeżenia... szkoda mi jej było). Dużo głębi, piękny rozwój postaci, ładniejsza jak dla mnie kreska... Z tego, co widziałam w kwestii projektu postaci Ala w ludzkim ciele, też bardziej mi się spodobał projekt twórców starszego anime :) Pewnie kieruje mną trochę to, że widziałam tę serię jako pierwszą, wtedy zawsze emocje są większe... Ale na pewno nie tylko. Póki co jeszcze nie doszłam do momentu, w którym fabuły obu seriali się rozbiegły, tak więc wciąż mam nadzieję na większe wciągnięcie się po tym w Brotherhood.