Z plusów to na pewno efekty specjalne i scenografia. Jest bardzo dobrze. Z minusów... Wszystko. Fabularnie leży i kwiczy. Nie, to złe określenie. Fabularnie to jest cegła dziurawka, ale taka mocno pokruszona. Tutaj jest mglisty zarys fabularny, a reszta to sen po LSD i litrze wódki. Pierwsze rysunkowe Smerfy są znacznie bardziej dorosłe niż ten serial, to infantylna podróż do czasów, zanim pójdziemy do przedszkola. Druga sprawa to głowni bohaterowie. Nie da się ich polubić. Są jak model z plasteliny lepiony przez dwulatka. Bezkształtne, bezrozumne przypadkowe kształty lepione przez dziecko. Oczywiście jak to bywa w tym uniwersum jedynym językiem obowiązującym we wszechświecie, jest język angielski w dialekcie amerykańskim. Jestem srodze zawiedziony.