Zrobiła się z tego jakaś opera mydlana z niewiarygodnymi motywacjami bohaterów, dziwnymi zachowaniami, wieczną gadaniną i wciąż powtarzającymi się tekstami: Protect my family, Protect the club i jeszcze kilka wymienionych w innych postach. Wg mnie, nawet do czwartego sezonu było nieźle, ale potem jakieś nudy, smęty i raz na jakiś czas spektakularne wydarzenie, żeby coś w ogóle się działo, a tak to klan w wersji crime. Odcinek zdaje się S0607 z Venus, to jakaś przerysowana brednia, gdzie bandziory wzruszyły się jego nieszczęśliwą historią. Boki zrywać, gdyby nie bijąca z twarzy aktorów powaga.
Przecież ten serial zawsze taki był. Ckliwe przemowy i usprawiedliwianie popełnionych zbrodni na rożne sposoby.
W najnowszym sezonie już tak ostro pojechali po bandzie, że nawet nie próbują wmawiać sobie innym (poza Gemmą), że czynią "dobro".
Możliwe, tylko wcześniej zachowania bohaterów miały dla mnie sens, nawet jeśli nie były poprawne moralnie, a w ostatnich sezonach gonią własny ogon. Poza tym na motorach to jeżdżą chyba od święta i coraz częściej zamiast akcji mamy teledyski muzyki spokojnej i wyważonej przeplecione pustą, cichą, rozwlekłą gadaniną. Raz na jakiś rozlegnie się wystrzał, albo ktoś straci nos, czy zarobi kosę i niekoniecznie sensownie. 7 seria przede mną, aż się boję.
No właśnie 3 ostatnie 6 sezonu zostały, bo ciężko się ogląda, jakbym worki z cementem przerzucał. Dzięki za ostrzeżenie, wypiję przed jakąś szczepionkę ;)
Nie do końca się z tobą zgodzę. 1 sezon robił nadzieje na ciekawy serial, wspomnienia z pamiętnika ojca dawały duże możliwości na bieg wydarzeń. Nie mogłem się doczekać starcia a właściwie zemsty Jaxa na Clayu te dwie postacie trzymały jakąś spójność wydarzeń w tym serialu.
Potem było już coraz gorzej mix grup przestępczych pasował jak świni siodło nawet wątki Tary nie potrafiły wznieść ten serial wyżej od pierwszego sezonu. Dziwki, gangi przeplatające się do znudzenia co odcinek przeplatane dowcipem z Tigiem utwierdziły mnie, że Sutter nie ma pomysłu na całość i skacze co sezon by tylko wyrwać kasę od stacji.
Żałosne jest oglądać 7 sezonów wiecznie wyglądającego tak samo Jaxa te same portki ta sama biała koszulka te same problemy, wszyscy jak po wyjściu z domu towarowego, Chińczycy i murzyni w garniturach, latynosi chyba pracujący w pralni a fury odstawione prosto z lakierni.
Wg mnie 1 sezon zasługiwał na naciągane 8 po 6 sezonach i 3 odcinkach 7mego dałem sobie spokój z tym serialem i wg mojej oceny marne 6.
Nawet mnie ciekawi ujawnienie prawdy gemmy i zemsty Jaxa, po prostu nic to nie wniesie nawet do zakończenia serialu.
Co jest nie tak z mixem grup przestępczych (który w sumie jest obecny od początku serialu)?
Co do "wiecznie wyglądającego tak samo Jaxa" - tu akurat nie masz racji, styl bohaterów się zmienia, spójrz choćby na Chibsa, a Jax w siódmym sezonie jak na razie chodzi w samych koszulach.
Mix band nie jest od początku serialu co sezon dochodzili mniejsza w jakiej kolejności Irlandczycy meksykanie, murzyni rasiści do tej śmietanki ni w pięć ni w dziesięć dołączyli Rosjanie i Chińczycy chyba do zwymiotowania brakuje włoskiej tylko mafii.
Co do ubioru na jego spodnie już nie mogę patrzeć rozumiem klubowa kamizelka ale opierając się na dorastaniu jego synów koleś od kilku lat chodzi tak samo.
W życiu realnym to bym powiedział jego sprawa ale jako postać serialowa po 7 sezonach wali po oczach monotonnym schematem bohatera i jego czynami.
Irlandczycy, Aryjczycy, Murzyni, Meksykanie, Triada, włoska mafia - wszyscy pojawili się w pierwszym sezonie.
A z ciekawości - który ostatnio serial widziałeś, z którego by się nie zrobiła debilna gadanina przeplatana inną gadaniną? Falling Skies oglądam już na przewijaniu, bo smucą aż smutno, obcych chyba chcą gadką zabić. Walking Dead przerwałem, bo jedyne żywe momenty w tym serialu to te, w których pojawiały się zombie - a tych było coraz mniej, za to coraz więcej gadaaania. Orphan Black - gadu, gadu, gadu. The Strain - zaczął się nieźle ale już smucą, bo muszą sobie pogadać o byle czym. Under The Dome zrobiło się totalną gadaniną. Itd. itp. Czasami mam wrażenie, że te wszystkie seriale i wszystkie dialogi wszystkich bohaterów pisze jedna osoba. Chyba dałbym 10/10 jakiemuś serialowi, gdyby chociaż raz jakiś bohater wyszedł i stwierdził "ale, k..., o czym wy ciągle pier...? mamy ważniejsze sprawy niż wasze łzawe g...".
Nie wiem dlaczego szukałeś żywych momentów w Walking Dead :)
Z wymienionych widziałem jeszcze tylko Pod kopułą i tworzący scenariusz rzeczywiście mają tam problem pod kopułą.
Dużo akcji jest w Banshee na przykład, czy innych Spartakusach, za to sensu ni ma.
Zostaje klasyka z czasów, gdy seriali nie tworzono sezonami, aby tylko powielać i eksploatować pomysł, dopóki ekran widzom nie padnie.
Twoje ostatnie zdanie 10/10