Nienawidzę Gemmy. Śmierć jej się należała jak psu buda. I powinienem poczuć
ulgę. Ale nie poczułem. Syn który strzela w głowę własnej matki jak oficer NKWD
w potylicę polskiego żołnierza w Katyniu, to hardcore. Ale jest do przyjęcia,
zwłaszcza że chodzi o Gem. Mój niesmak budzi fakt, że po całym fakcie Jackson
jest w stanie osiągnąć erekcję i kochać się z kobietą. Seks lekarstwem na
matkobójstwo? Toż to czysta socjopatia. Może jestem mięczakiem, ale po takim
syfie prawdopodobnie nigdy bym nie osiągnął erekcji, bo w głowie kotłowały by
mi się różne inne myśli i nie potrafił się skoncentrować. A już na pewno nie parę
godzin po tym jak sprzedałem kulkę własnej matce. Ten koleś to popi...leniec.
Walter White to przy nim błogosławiony Hainseberg.
Patrząc na cały serial i ewolucję Jaxa widać że zmienił się w tego kim nigdy nie chciał być, chyba moment odkąd zaczął trzymać młotek był przełomowy, już wtedy Clay wróżył mu niezbyt ciekawą przyszłość, dlatego nie dziwi mnie że zabił Gemme, z resztą ona sama na końcu powiedziała "...musisz to zrobić Jax, tacy jesteśmy..." Dużo było w tym serialu sytuacji hardcorowych, oj dużo, zawsze mi się przypomina Otto i jego sposób na "milczenie":) Gemma to był najbardziej toksyczna postać, najbardziej ciemna, ona wiązała wszystkie kłamstwa, te przeszłe i teraźniejsze, spajała całą fabułę serialu w tym złym sensie. A Juice? Wierny do końca, pogodził się z przeznaczeniem. Szkoda Unsera, ale jego jeśli nie klub to rak by wykończył.