PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=89546}

Sześć stóp pod ziemią

Six Feet Under
7,9 37 464
oceny
7,9 10 1 37464
8,6 10
ocen krytyków
Sześć stóp pod ziemią
powrót do forum serialu Sześć stóp pod ziemią

i wciąż nie mogę dojść do siebie. Zastanawiam się jak w ogóle można normalnie żyć i funkcjonować mając ciągłą świadomość przemijalności wszystkiego, tego, że nasze życie jest nieznaną drogą, a wszyscy których znamy zostaną w końcu podsumowani zostaną imieniem, nazwiskiem i datą. Chciałbym, żeby ten dogłębny smutek i otwarte szeroko na życie oczy towarzyszyły mi ciągle, boję się, że za dwa dni znów moim problemem będzie niepowodzenie w pracy, albo oddanie komputera do serwisu i to wszystko czego się nauczyłem, co teraz widzę i czuję ucichnie i rozmyje się. Ale czy można inaczej, czy da się żyć wciąż myśląc o śmierci? Szczególnie jeśli własna droga nie jest szczególnie szczęśliwa i nie bardzo wiadomo gdzie dalej iść?

Serial przewyższył nawet wszystkie filmy jakie wcześniej widziałem. Może nie ma w nim ogromu artyzmu, ale nawet on ugina się pod prawdziwością i oczywistością życia.

Na pewno za 5, 10 lat wrócę do niego (zakładając że będę żył). Może kiedyś znajdę odpowiedzi na pewne pytania.

ocenił(a) serial na 8
sen o lataniu

"Po co ludzie umierają?/Żeby nadać sens życiu" Dla mnie ten serial jest cholernie optymistyczny.

ocenił(a) serial na 8
sysunia22

-You hang on to your pain like it means something. Like it's worth something. Well, let me tell you - it's not worth shit. Let it go! Infinite possibilities, and all he can do is whine.
-Well, what am I supposed to do?
-What do you think? You can do anything, you lucky bastard - you're alive! What's a little pain compared to that?
- It can't be that simple.
-What if it is?

To chyba nawet celniejsze.

ocenił(a) serial na 10
sysunia22

Umknął mi ten dialog. Razem z końcówką i rozmową Nate'a ze szkolnym kolegą po pogrzebie ich wspólnego znajomego, chyba najlepszy cytat.

ocenił(a) serial na 8
sen o lataniu

W ogóle ci sądzisz o postaci Nate'a? Właśnie oglądam ten serial po raz 2, ostatnio oglądałem 3 lata temu i uwielbiałem go. Wiadomo będąc w liceum filozofia naprawiania świata i poszukiwanie własnego ja przez rasowego indie-outseidera musiała mnie kupić. Teraz widzę, jaki on jest samolubny, przy swoich poszukiwaniach często rani osoby, które kocha. Brendę i Lisę w szczególności. W sumie starszy Fisher nie jest jakiś nie wiadomo zły, ma po prostu typowy kompleks Boga. Chce wszystko naprawić za wszelka cenę ze swoją perfekcyjną fryzurą, jak mu Brenda wygarnęła. Tylko, że on w pomaganiu innym często chce utwierdzić innych w przekonaniu, ze to ON jest bohaterem. Jak mu Lisa wspomniała w śnie: "Nate i'm not a change. I'm a Person"

W sumie i tak jest lepszy niż Rico.

ocenił(a) serial na 10
sysunia22

Ciężko mi myśleć o poszczególnych postaciach w kontekście samolubności lub altruizmu, wszystkie one były bardzo ludzkie ze wszystkimi wadami. Chyba każda postać kogoś zdradziła, albo zrobiła coś 'niewłaściwego' - nawet święta Lisa. Nate bez wątpienia był fabularną osią serialu, dla mnie trochę bezbarwny i raczej zapamiętam go jako kogoś kto przez to, że chce aby wszystko dookoła było dobrze, nie robi tego czego chce. Przykładem na to jest bycie w związku z Lisą, podczas gdy prawdziwa pasja była możliwa z Brendą (potem i tak nie). Może winą Nate'a jest eksperymentowanie i poszukiwanie celu kosztem innych ludzi. Fatalnie, że dopiero w ostatnim dniu swojego życia podjął w końcu decyzję dla siebie i odszedł od Brendy.

sysunia22

Obejrzałam ten serial dopiero teraz. Jako 28latka. Jak dla mnie och zachowanie w większości przypadków było nieakceptowalne. Nate szczegolnie rozczarowywał, bo chyba jako jedyny kompletnie przez lata nie dojrzał i sporo prawdy było w słowach Brandy. Co mnie zaskoczyło, na sam koniec najbardziej wiarygodna była Claire. Świetny rozwoj postaci.

sysunia22

i bardziej naiwne

sysunia22

Moja ulubiona scena

sen o lataniu

I jak, udało się? Można żyć. Czy normalnie? To już zależy od człowieka i od tego w jaki sposób pojmuje śmierć, ale to i tak lepsze od - jak sam piszesz - przejmowania się zepsutym komputerem. Ciągła świadomość śmierci ma tę ogromną zaletę, że większość życiowych problemów się przyjmuje należycie, czyli jak błahostki, z dystansem, a czasem nawet z humorem. Co nie zmienia faktu, że często przytłacza i można przez nią zwariować. Skoro masz świadomość, że wszystko co widzisz się rozpuści, tym trudniej jest wierzyć nawet w rzeczywistość. Śmierć jest po prostu absurdalna, a człowiek boi się nieznanego i absurdalnego.
Zwłoki to tylko mięso. Jemy zwłoki. Ceremonie i groby są tylko po to, żeby żywi mieli jakąś namiastkę zmarłego, ale dla niego samego raczej wielkiego znaczenia nie mają. Koniec końców cmentarze i tak pozbywają się kości z zaniedbanych, nieopłaconych miejsc.

ocenił(a) serial na 10
szmatan_

Udało się, żyję. Ale muszę unikać piosenki Breathe Me, bo za każdym razem kończy się płaczem ;)
Myśli o przemijaniu zdarzają się, nawet nie tak rzadko i jest to uciążliwe. Z jednej strony powinno to pozwalać na mniejsze przejmowanie się problemami, ale zastępowane są one jednym największym problemem jakim jest śmierć, więc nie wychodzi pozytywnie.
Ale to pewnie kwestia podejścia do życia, które warto trochę wywrócić do góry nogami.

sen o lataniu

To ogromny sukces, skoro żyjesz. Wiele też zależy od tego, czy przejmujesz się swoją śmiercią, czy śmiercią kogoś bliskiego. I tutaj też, jak mówisz, wszystko zależy od podejścia. Nieżyjący już Jacek Kaczmarski mówił, że "z wiekiem człowiek myślący widzi, że wszystko jest śmieszne i przestaje się rzeczami przejmować". Z drugiej strony przychodzi mi też na myśl słynna wypowiedź Madonny, która stwierdziła kiedyś, że "pewnego razu siedząc na klopie, myślałam o śmierci" (cytat nie jest dosłowny). I mnie w tym zdaniu nigdy nie bawił klop, ale to "pewnego razu". Więc możesz się czuć dumny, że nie jesteś jak Madonna i podążająca jej śladem popkulturowa papka. Podatków jeszcze da się uniknąć, ale śmierci jednak nie, więc lepiej się do niej przyzwyczaić. Oswoić jak zwierzątko.
Nie wiem, czy słuchasz Pink Floydów, ale Richard Wright już nieżyjący też, ujął to dobrze w utworze "The Great Gig In The Sky", chociaż mało poetycko. A zdecydowanie bardziej poetycko i nawet bardziej optymistycznie pisał John Keats w wierszu "O śmierci" (który osobiście jest jednym z moich ulubionych).
Ja "Six Feet Under" widziałem kilka odcinków i jakoś mnie nie wciągnęło. Serial ma bardzo ładny, absurdalny klimat, świetny potencjał podoba mi się czołówka i traktuje o śmierci, ale postacie i ich perypetie są moim zdaniem bezbarwne. Ale pewnie jeszcze kiedyś spróbuję do niego wrócić.

ocenił(a) serial na 10
sen o lataniu

Połamał mi kości i zmiażdżył serce.

suelynn

Skończyłam oglądać SFU dawno, dawno temu, ale odczucia, o których piszecie, pozostały. Nie wiem, czy kiedykolwiek wrócę do tego serialu. Jest doskonały i doskonale przytłaczający. Chyba zawsze Breathe Me będzie mi się kojarzyło z ostatnim odcinkiem.

ocenił(a) serial na 10
infant_finite

Dokładnie. Ryczałam, ba dosłownie wyłam pół dnia po ostatnim odcinku. A kiedy zaczynam się czymś wkurzać przypominam sobie SFU i wszystkie nerwy, złości przechodzą.. Idealny serial dla tych, którzy zapominają o tym co jest w życiu najważniejsze.

ocenił(a) serial na 8
suelynn

Poruszające zakończenie, to fakt. I znowu to uczucie pustki, gdy trzeba się rozstać postaciami, z którymi zżywało sie przez kilka ostatnich tygodni.

ocenił(a) serial na 10
yossarian84

A nawet mi nie mów! Już tyle rozstań serialowych przeżyłam, a za każdym razem i tak boli tak samo.

ocenił(a) serial na 8
suelynn

Teraz wypełniam lukę za pomocą Sopranos :) ale to już chyba ostatni klasyczny, oldskulowy serial do obejrzenia. Potem trzeba będzie szukać czegoś wśród nowości.

ocenił(a) serial na 10
yossarian84

Polecam Shameless. Patologia, patologia i jeszcze raz patologia, ale... można nieźle się uśmiać.

ocenił(a) serial na 8
suelynn

Widziałem pilot i bohaterowie mnie nieco irytowali właśnie swoimi patologicznymi zachowaniami, ale może kiedyś dam im jeszcze szansę :-)

ocenił(a) serial na 10
yossarian84

Bo niestety to są tacy bohaterowie, których się nie lubi, ale i tak mnie serial pochłonął :).

ocenił(a) serial na 10
sen o lataniu

cóż więcej dodać... Idealny. Oglądam poraz trzeci. Chyba nigdy mi się nie znudzi. Co ciekawsze - dla tych którzy cierpią - wiele scen jest poruszająca, ale wiele mnie bawi... przynajmniej teraz... Kiedyś tak nie miałam.

Zresztą polecam obejrzeć jeszcze raz... mamy 15 lat serialu. Ha! 15! Serio! Jakby to było wczoraj.

ocenił(a) serial na 8
sen o lataniu

5 lat minęło od Twojego wpisu. Wróciłeś do niego? Ja dziś obejrzałem ten finałowy, katartyczny odcinek, czuję, że wywrze na mnie duże piętno, ale to już zweryfikuje się z czasem.

ocenił(a) serial na 9
sen o lataniu

Mam nadzieję , że nie wskrzeszą tego serialu .Nie wyobrażam sobie , aby coś o tak monumentalnym i kompletnym , idealnym zakończeniu , próbować teraz tknąć po kilkunastu latach . I jak chcieliby to zrobić ? Niech zostawią serial w spokoju .Nigdy nie widziałam takiego zakończenia i poprowadzenia historii , w żadnym z obejrzanych seriali . Myślę , że jeszcze powrócę do ponownego oglądania .Ciekawe jak zmieni mi się postrzeganie całej tej historii .

sen o lataniu

żyj,kochaj,szalej i nie pytaj co dalej,żyj dniem dzisiejszym a nikt nie zna dnia ani godziny a doceni życie ten kto otarł się o śmierć i docenia każdą chwilę nawet uśmich najbliższej osoby:)

sen o lataniu

Pięknie to napisałeś. Wzruszająco.

sen o lataniu

Żyj Carpe firm łap chwile

sen o lataniu

Carpe diem

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones