Średniowiecze z fantasy dla najmłodszych. Magia, turnieje rycerskie, trolle. Tytułowa postać jest małą dziewczynką, która chce zostać rycerzem: pomaga jej otyły kucyk, który nie mówi, ale bez tego jest bardzo ekspresyjny. I mają przygody w każdym odcinku, ucząc się standardowych rzeczy z takich produkcji: żeby być przyjaciółmi z rodzicami, dbać o przyjaciół, że proszenie o pomoc to nie słabość, że twój idol może okazać się równie niepewny co Ty itd. Wszystko to jest w rzeczywistości bardziej skomplikowane, ale tutaj jest uproszczone w dobrej wierze. Sympatyczne to, kolorowe, proste. Bohaterka to taki typowy uroczy rozrabiaka, pakujący się w kłopoty, ale zawsze chcący dobrze.
Pochwała tego, co męskie (kompetytywność, odwaga, potrzeba samodzielności), bez nazywania tego męskim, odrzucając wszystko kobiece, bez nazywania tego kobiecym ("urocze" jest fuj) - to w sumie moje jedyne wnioski z seansu. Obejrzałem, idę dalej. Wolę "Fraglesy".