Pomysł serialu jest rewelacyjny. Zamiarem Pana Wołoszańskiego było uwierygodnienie swoich tez o cudach techniki jakie Niemcy mieli deponować, ukrywać, czy po kryjomu rozwijać na Dolnym Śląśku. Tezy te nie są w jakiś szczególny sposób popierane przez całe rzesze historyków ale cóż.... Nie ma to większego znaczenia. Jest temat, jest dreszczyk, miał być taki Hans Klos 21 wieku. I wyszłoby. Rewelacyjni są Panowie Frycz i Żak. Nigdy nie widziałem lepiej zagranych ciemnych charakterów w gestapowskich mundurach. Mistrzostwo! Ale na tym chyba się kończy rzeczone mistrzostwo. No może jeszcze Pan Dedek w roli rosyjskiego generała, super rola. Paweł Małaszyński i Karolina Gruszka wypadli dość dobrze, jak to oni, gwiazdy młodszego pokolenia któych lubi kamera. Rozczarował mnie Paweł Dyląg może dlatego że cały czas występował w zestawieniu z beznadziejnym Grabowskim, obaj ciągle palący i wygadujący głupoty, próbują przekonać nas do jakiejś wyimaginowanej rzeczywistości w której równopartnerskie relacje oficera wywiadu USA i polskiego są czymś naturalnym. Do tego ta paraekipa z "M jak miłość" czy skąś tam - Dorociński i spółka. Ich epizod może przekonywać tylko wąski margines widzów, moim zdaniem odbierają filmowi wiarygodność. W filmie pojawia się też wiele bzdur, nierealnych fizycznie. Np pożar w tajnym kompleksie koło Czochy - odległość kilka kilometrów. Oto na miejscu pożaru znalazł się natychmiast Sauer, rezydujący w Książu. Będąć na wakacjach w roku chyba 2008 odwiedziłem zamek Czocha. Bezpośrednio stamtąd pojechałem do Książa. Podróż zajęłą mi prawie 3 godziny. Tj. ok. 100 km w koszmarnych warunkach drogowych. Wtedy w warunkach nocnych Sauer dotarłby na ciepłe dogaszanie nad ranem. Takich detali jest więcej i można nad nimi przejść do porządku dziennego tylko, że one odbierają wiarygodność w oczach tych którzy zasiadają do jego oglądania z powodów fascynacji historycznej. Mimo to oglądałem go już klika razy, oceniłbym film 6/10.