PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=380233}
8,1 2 395
ocen
8,1 10 1 2395
Tengen Toppa Gurren Lagann
powrót do forum serialu Tengen Toppa Gurren-Lagann

Ten komentarz okazał się dłuższy niż się spodziewałem, jeżeli nie macie czasu i ochoty na śledzenie moich długich wywodów dotyczących całej serii, przeskoczcie od razu do ostatniego akapitu.

Zaczyna się jako bardzo luźna, szalona, pełna humoru przygodówka gloryfikująca pozytywne wartości - braterstwo, zaufanie, nadzieja, miłość. A wszystko dostarcza Kamina, jeden z najbardziej charyzmatycznych bohaterów jakich widziałem w anime - wszystkie jego żarty, wyniosłe przemówienia, albo okrzyki bojowe były "w punkt". Na dodatek rodzi się miłość między nim, a drugą najfajniejszą postacią, Yoko. Kiedy robi się za*ebiście, za*ebiściej i najza*ebiście, Kamina umiera - tak nagle, z całej brygady musiał umrzeć ten najlepszy, krótko po wyznaniu swoich uczuć i złożeniu romantycznej przysięgi Yoko. Poczułem wtedy bolesne ukłucie, postać która przyciągała do ekranu, najbardziej zachęcała do oglądania, po prostu ginie.

Potem ton robi się coraz smutniejszy - bohaterowie tracą motywację, Simon nie widzi już sensu swojej misji. Ale pojawia się nowa nadzieja, Nia, która na miejscu zaskarbia sobie serce Simona. Dotychczas Kamina podnosił morale Brygady swoimi wyniosłymi przemowami i okrzykami bojowymi. Teraz na swój sposób funkcję tę przejmuje Nia, ale tym razem podnosi morale swoją delikatnością, niewinnością i przemowami o sile miłości i nadziei. Ból po stracie Kaminy pozostał, ale powoli powracał optymistyczny ton.

Bohaterowie pokonują coraz to potężniejszych wrogów, Gurren Brygada rośnie w siłę, mijają lata, ludzkość odzyskuje wolność, bohaterowie zaczynają karierę polityczną. Everything is cool, right? Nie, później mamy nowych, jeszcze groźniejszych przeciwników, bohaterowie obracają się przeciwko sobie (a konkretniej Nia i Rossiu), Simon zostaje zdradzony, wyklęty przez całą ludzkość i skazany na egzekucję. Zamiast lekkiej przygodówki, mamy jakiś ciężkie political fiction. Później na szczęście sytuacja obraca się na korzyść bohaterów - Simon zostaje uwolniony, jeden z jego arcywrogów, Viral nawraca się, Gurren Brygada jednoczy się i znowu wszyscy radośnie ratują świat (a raczej wszechświat). Zostaje tylko przywrócenie Nii do dawnej formy, odbicie jej z "łap" antyspiralnych i ostateczne zwalczenie zagrożenia.

Wtedy niestety robi się gorzej, coraz gorzej. Twórcy najwidoczniej uznali, że śmierć Kaminy była najlepszym rozwiązaniem pod słońcem, dlatego postanowili to przebić. Ostatnie odcinki przypominają mi finał kiepsko poprowadzonej kampanii Mass Effect 2, (albo twórcy naczytali się George R.R. Martina) - członkowie Gurren Brygady padają jak muchy. Początkowo to tylko postacie trzecioplanowe, które nawet spodziewałem się że nie dotrą do końca serialu. Byłem z tym okej, przyda się odrobina dramatyzmu w ostatecznej bitwie. Ale później okazuje się, że Yoko zaczyna coraz bardziej zbliżać się do Kittana. Ba, wątek romantyczny między nimi do złudzenie przypominał tamten z Kaminą. Kittan nabiera pokory, zaczyna okazywać uczucia które wcześniej tłumił, wyznaje jej swoją miłość. Ale niestety, kończy dokładnie tak samo jak Kamina - zaraz po pierwszym pocałunku z Yoko rusza na samobójczą misję i ginie bohaterską śmiercią. To było złe. W przypadku śmierci Kaminy można dyskutować - wątek ten odcisnął poważne piętno na rozwój bohaterów, zwłaszcza Simona. Tutaj to zwyczajne shocking value, powielanie dokładnie tego samego pomysłu. Na tym etapie wygląda to, jakby każdy facet z którym zwiąże się Yoko (albo po prostu którego pocałuje) ginie w najbliższej bitwie. Nie ma to też wpływu na rozwój postaci, nikt się nie odnosi do śmierci Kittana ani do emocji Yoko.
Ale nie, idziemy dalej. Gurren Brygada w końcu pokonuje antyspiralnych, wszechświat uratowany, Nia odzyskana i tydzień później bierze z Simonem ślub.

Pfiu, nie było łatwo - dużo ofiar, część bohaterów straciła swoich kochanków i pewnie do końca życia będzie pogrążona w żałobie, ale ostatecznie mamy happy end, prawda? No f*cking way, bo ktoś mądry pomyślał że trzeba jeszcze z*ebać życie Simonowi, uśmiercić jego Nię na ślubnym kobiercu i zesłać na wieczne wygnanie. Przeskakujemy 20 lat później - ludzkość osiągnęła szczyt możliwości, zapanował wieczny pokój, wszyscy są szczęśliwi... z wyjątkiem głównych bohaterów.

Tengen Toppa Gurren Lagann, seria która zaczynała jako radosne, optymistyczne pełne humoru przygodowe anime kończy się w najbardziej depresyjny sposób - Kamina nie żyje, Yoko straciła dwóch kochanków i skończyła jako samotna, pomarszczona, stara panna pracująca w szkole (z szczęką jak Dolph Lundrgena), a Simon stracił ukochaną (o którą walczył przez połowę serialu) na ślubnym kobiercu, udał się na wygnanie i skończył jako samotny włóczęga. Wszyscy inni żyją długo i szczęśliwie, nawet Rossiu i Viral. Tylko główni bohaterowie musieli poumierać i zestarzeć w samotności. To już nie jest smutne, tylko frustrujące. Zwykłe, silenie się na dramatyzm nawet jak nie ma ku temu powodu. Nie ma żadnego wynagrodzenia za bohaterskie czyny trójki bohaterów - najpierw uratowali ludzkość, później świat, a na końcu wszechświat, a jedyne co zyskali to ból, cierpienie, stratę najbliższych i wieczną samotność. Najgorsze jednak w tym wszystkim jest to, że serial w ogóle nie przejmuje się tym. Wszyscy na końcu są uśmiechnięci, wzruszająca muzyka w tle, wyniosłe przemówienia, jakby to było najbardziej szczęśliwe zakończenie ever. Simon i Yoko jakoś nienaturalnie łatwo pogodzili się ze stratą ukochanych. Wkurza mnie jak to zakończenie gryzie się z tonem serialu. Berserk również miał mega przygnębiające zakończenie, ale świetnie ono współgrało z całą resztą, podobnie jak Neon Genesis Evangelion. Ktoś mógłby powiedzieć "A co, spodziewałeś się hollywoodzkiego zakończenia?". W sumie... tak. Nie oszukujmy się Tengen Toppa Gurren Lagan to prosta rozrywka - pełna przerysowanych scen akcji, głupkowatego humoru, slapsticku, fanserwisu, gloryfikacji pozytywnych wartości i wyniosłych przemówień. Wiecie, jak Dragon Ball (zwłaszcza pierwsza seria). Ale ktoś postanowił pod koniec, że będziemy poważni, ambitni i niekonwencjonalni i zniszczymy całkowicie życie bohaterów (którzy i tak wiele przeszli). Nie ma żadnej satysfakcji z zakończenia, nie obchodzi mnie w jakim luksusie żyje ludzkość, czy postacie drugo- trzecioplanowe, tylko trójka (a po jakimś czasie dwójka) bohaterów.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones