Dianne Wiest i postac Giny sa rewelacyjne! A koniec drugiego sezonu, ostatnia sesja z Gina wbił mnie w fotel. Kiedy powiedziała: "Our time is up. Good luck", to było takie wieloznaczne i smutne. Prawdziwy koniec. Rytuał pożegnalny terapeutów, w tym kontekście brzmiał jak podkreślenie ról, które ich ograniczają i łączą za razem. Brzmiał jak koniec sesji, koniec terapii, koniec ról, koniec ich znajomości i wreszcie pożegnanie przed śmiercią. Pewnie nigdy się już nie zobaczą. I to jak za nim patrzyła, kiedy wyszedł. Jak wcześniej snuła interpretacje o porzuceniu jej, bądź 'wykorzystaniu' na czas procesu. To zakończenie pozostawiło dla mnie tyle niedomówień. Co tak na prawdę było między nimi? I czy to było dobre zakończenie? :)
Aż trudno mi zacząc oglądac trzeci sezon, wiedząc, że nie będzie wątku Giny. Świetne zakończenie:)
Nie bój się, trzeci sezon ma moim zdaniem jeszcze lepsze zakończenie. Reszta odcinków może już nie aż taka dobra jak w sezonach 1 i 2 (takie opinie spotkałem w sieci, choć dla mnie większej różnicy nie ma), ale naprawdę - finał rewelacyjny.
Nowa terapeutka też daje radę.
dokladnie, nowa terapeutka w 3 sezonie jest bardzo fajna, ależ to bardzo. :)
a odcinki w 3 sezonie - jak dla mnie nieco nudniejsze niż w pozostałych 2 sezonach.