The Crown - serial o rodzinie królewskiej. I nagle mamy cały odcinek o Dodim - dla wielu pewnie inspirująca historia, ale czy konieczna dla rozwoju serialu? Dodi był kochankiem Diany (jednym z wielu), nie za długo zresztą, o ich związku niewiele wiadomo, niestety skończył się tragicznie. Ale czy potrzebny był osobny odcinek o nim, zwłaszcza że fabuła tego sezonu toczy się w czasach, gdy w rodzinie królewskiej działo się mnóstwo innych, ciekawszych rzeczy?
Późniejsze odcinki też go dotyczą, zapewne po prostu jako część historii o romansie i śmierci. Czy całe odcinki potrzebne - nie wiem.
Raczej cały odcinek o rodzinie Al-Fayedów, z naciskiem na Muhammada. I to jest super ciekawe. Nie sam fakt ich związku, ale fascynacja ojca Dodiego rodziną królewską, sugestia, że Dodi związał się z Dianą, żeby wreszcie zaimponować ojcu - a więc to, że znowu nie spotkała miłości, tylko kogoś, kto chciał jej użyć do swoich celów - to wszystko tworzy ciekawą historię, uzupełniając to, o czym wszyscy wiedzą. Podobnie z "aferą tamponową" - wszyscy pamiętamy z nagłówków gazet, że Karol chciał być tamponem Kamili, tymczasem serial pokazuje ich związek i tę feralną rozmowę (bardzo długą i dotyczącą głównie czego innego) w kontekście.
Akurat odcinek o Al-Fayedach to jeden z ciekawszych i cały ich wątek nadaje bardzo ciekawego kontekstu do tego co wydarzy się w 6 sezonie.
Mnie też się bardzo podobał. Pierwsze dwa odcinki łączyły w sobie różne wątki, a moje ulubione odcinki "Korony" to te, które można oglądać jako minifilmy: praktycznie jednowątkowe, z bardzo precyzyjnie skonstruowanym scenariuszem. I ten właśnie taki jest: mozolne dobijanie się Al Fayeda do brytyjskiej socjety na zasadzie "nie drzwiami, to oknem" przedstawione jest według mnie świetne. Doskonale wyważone akcenty komiczne ("przyszła góra do Mahometa!") i wzruszające (melancholijne tło z Edwardem i Wallis).
Ładnie pokazane milczące porozumienie między ludźmi mierzącymi wysoko i spychanymi nisko (były król skandalista, popularna, ale nielubiana przez rodzinę królewską księżna, wpływowy bogacz, który jest za bardzo Arabem i idealny brytyjski kamerdyner, który jest za bardzo czarny). Dużo lepsze niż grubo ciosana metafora z pierwszego odcinka (królowa emerytka jako przestarzała łajba).
Dokładnie takie samo miałam przemyślenie. Do odcinka o Dodim włącznie samą królową pokazali może w 4 scenach. A tu nagle cała historia rodziny Dodiego... O Cizas. Na razie zatrzymałam się po tym odcinku, jakoś nie podoba mi się i nie wiem, czy będę kontynuować ten sezon. Mam wrażenie, że przestał opowiadać o Królowej. Jest to juz praktycznie serial o Dianie i Filipie.
Dla brytyjskiego widza to też odcinek o imperializmie i kolonializmie. Egipt był przez Anglików okupowany, dla wielu osób to może być opowieść włączająca je w wielowątkową historię ich kraju, której skarby mogą oglądać w brytyjskich muzeach... ;)
Moim zdaniem to bardzo fajna baśń na kanwie schematu od pucybuta do milionera, mały powiew egzotyki w tym sezonie ;) A wątek z Edwardem legitymizuje tę opowieść jeszcze bardziej, nie znałam tych szczegółów, rewelacja!
Odcinek o el Fayedach i szósty o zamordowaniu Romanowów w Rosji to jak dotąd - jestem na 7 odcinku - najlepsze odcinki tego sezonu. Bez nich mało się dzieje.