The Expanse
powrót do forum 5 sezonu

5 sezon zabija serial

ocenił(a) serial na 7

To co scenarzyści zrobili z piątym sezonem jest klasycznym przykładem tego jak zniszczyć coś dobrego. Ilość nonsensów, dziur fabularnych, fatalnej gry aktorskiej przebija szklany sufit.
Dopóki serial był w miarę wierny książce było to naprawdę ciekawe widowisko, scenariusz zaserwowany w 5. sezonie potwierdza smutną prawdę, że amerykańscy scenarzyści potrafią zepsuć najlepszy pomysł.
Serialowi można wybaczyć kiepsko dobranych aktorów, brak zachowania perspektywy czasowej, spłaszczanie i infantylizowanie treści, płaskość bohaterów i inne grzeszki w kontekście ogólnie ciekawej fabuły, niestety wszystko to zostało kompletnie pogrzebane idiotycznym 5 sezonem. Nie sądzę, żeby dało się z tego wybrnąć a biorąc pod uwagę, że kolejny ma być ostatnim Expanse dołączył do sporej grupy seriali zepsutych, takich, które wspomina się niesmakiem - zmarnowany potencjał.

belorek

No ciekawy komentarz, a teraz jakieś konkretne argumenty/przykłady? Chętnie poczytam. Dodam tylko, bo kolega widzę się nie orientuję: "ostatni" 6 sezon nie oznacza końca historii. Sezon 6 zakończy tylko pewne wątki, coś w stylu ostatniego odcinka sezonu 3. Nie wiadomo na ten moment czy powstaną następne. Patrząc z perspektywy fabuły nie będą potrzebowali aż tak bardzo się spieszyć. Mozliwe, że upłynie nawet kilka lat zanim uda się wyprodukować sezon 7.

ocenił(a) serial na 7
Altair_50

Nie wiem czy kolega czytał serię książkową czy nie, w każdym razie polecam, bo wystarczy to zrobić, żeby zobaczyć jak wielkim nieporozumieniem jest 5. sezon. Szósty sezon jest zapowiedziany jako ostatni - w ten sposób, to interpretowałem, nie da się w tym jednym sezonie streścić całości, więc historia się po prostu urwie i może i dobrze, po tym co zaserwowali w 5.
Odpowiadając na pytanie - wiele wątków w filmie zostało zmienionych przez co straciły kompletnie sens, np. Naomi leci do syna - nie wiadomo po co nagle jej się przypomniało, że go ma, wcześniej przez kilkanaście lat nie interesował jej. Jej syn ją "porywa", co jest równie idiotyczne. Postać Marco, to nawet nie jest żart - jak zaczyna chrypieć i mówić "mrocznym" głosem dartha vadera, ręce opadają. 30 leni facet gra ojca 18 latka, którego matka jest niewiele od niego starsza - trzeba być idiota a nie scenarzystą, żeby tak to zrobić. W książce Naomi jest już po 40. Z drugoplanowej postaci sfrustrowanego faceta zrobili super złego bohatera, kompletnie go zmieniając, spłaszczając motywacje etc. ale to w całym tym sezonie niestety tak wygląda. Marissa - w książce kompletnie złamana i tragiczna postać w filmie jakaś idiotka wygłaszająca co rusz mądre kwestie, nie chce zabijać a za chwilę giną przez nią koledzy i jest spoko kompletnie niedopasowana do roli aktorka, grająca jak w szkolnym przedstawieniu. Amos - leci na ziemię ale w sumie po co? Pożegnać się? W książce wynikało to z jego konstrukcji psychicznej, osoby która nie potrafi rozróżniać dobra od zła i potrzebuje zewnętrznych wskaźników/osób. Cały motyw bezsensownie przedstawiony. Taki rzeczy jest dużo więcej, które kompletnie wypaczają sens. Do tego niezachowywanie perspektywy czasowej - akcja dzieje się kilka lat po wydarzeniach z 4 części, wyraźnie zaznaczone jest że postacie się starzeją, pojawiają się siwe włosy etc. Fred zmarł na serce był stary i nie przeżył lotu, w filmie został zastrzelony, ok ale znowu nikt z nich się nie starzeje a cała saga rozgrywa się na przestrzeni kilkudziesięciu lat! W kolejnych częściach jest przeskok o 30 lat! domyślam się że aktorzy nie zmienią się ani o włos :) Do tego dobór aktorów, to żart - Naomi - chuda pasiarka, wyższa od Holdena w filmie mały okruszek 160 w kapeluszu, Amos - wielkolud, kawał chłopa, przy którym każdy był mały, w filmie? Trochę mięśni, średni wzrost, mniejszy od Holdena, w zasadzie nikt nie zgadza się z książką i to można przeboleć ale niestety "pasiarze" w rodzaju Naomi nie mieszczą się także w logice opowieści - chudzi, wysocy ludzie z większymi głowami. Dużo tego jest, sporo można by powiedzieć. 5. sezon jest po prostu słaby i tyle, rozumiem że może się podobać, szczególnie komuś, kto nie czytał powieści ale smutne, że z naprawdę ciekawej książki, bardzo wielowymiarowej i na różnych płaszczyznach robi się głupawą opowiastkę o obcych i obcych.

belorek

Dzięki za komentarz, od razu lepiej się czyta. Miło dla odmiany poczytać jakieś argumenty poza takimi jak: "za mało bitew i strzelania", "Naomi krzywi ryja przez kilka odcinków", można było to pokazać w 5 odcinków" xD. Anyway, odnosząc się do Naomi, Filipa i Marco. Też bardziej mi pasuję książkowa wersja, że Marco zwabia Naomi na Pallas station wiadomością, że Filip jest w niebezpieczeństwie. W sezonie 4 Naomi widzi wiadomość, że za głowę Marco jest wyznaczona spora nagroda. Następnie prosi Freda o odnalezienie Filipa, bo boi się, że może zginąć przez ojca. Nie widzę tu jakieś dziury fabularnej czy nieścisłości. Szczerze powiedziawszy, to obie wersje są takie sobie. Z drugiej strony jestem w stanie uwierzyć, że kobieta w takiej sytuacji naiwnie by wierzyła, że będzie w stanie wpłynąć jakoś na syna. Główna zmiana w tym wątku jest taka, że Marco w serialu jest skłonny zabić Naomi, a w książce nie. Dlatego w serialu Filip porywa Naomi, bo dla Marco jest obojętna. Nie widzę tu też jakieś nielogiczności, bo można założyć, że chłopak chcę poznać matkę i jednocześnie uchronić ją przed śmiercią, bo wie co nastąpi w najbliższym czasie. Wiem, że książki są pisane POV, przez co łatwiej zrozumieć motywację i uczucia bohaterów oraz to co o nich myślą inni, ale swoją drogą na ekranie też można dodać dwa do dwóch, albo chociaż pewne rzeczy założyć. Nie łatwo jest przerzucić wszystko z książki na ekran. Często także ekranizacja jest wręcz niemożliwa. Dlatego jest tak wiele adaptacji. W przypadku The Expanse adaptacja jest o tyle ciekawa, że główne wydarzenia się pokrywają z książką, ale wątki które do nich prowadzą, postacie i ich motywację, które im towarzyszą są mniej lub bardziej rozbieżne z książką, co tworzy alternatywną wersję wydarzeń. Czasem wychodzi to lepiej w serialu, a czasem lepiej w książkach. Co do samych aktorów: wiadomo, że nie są to Oscarowi kandydaci, ale u większości nie odczułem jakieś drętwej gry. Widziałem wielu gorszych. Zresztą to akurat jest subiektywne, nie oszukujmy się. Jeśli chodzi o aktora grającego Marco, to początkowo nie spodobał mi się, bo trochę inaczej sobie go wyobrażałem, ale po ponownym obejrzeniu sezonu stwierdziłem, że nie jest taki zły. W 5 sezonie też mi się podobał, ale tak jak napisałem, to już subiektywna ocena i bez sensu się o nią spierać. Co do Amosa, w serialu widzimy, że korzystając z okazji wraca na ziemię zobaczyć jak żyła i umarła bliska mu osoba. W flashback'u widzimy, że od tej osoby nauczył się żeby mieć kogoś jako swój kompas moralny, więc wiemy, że to nie była pierwsza lepsza Grażyna. Oczywiście zgadzam się, że lepiej te wszystkie wątki są przedstawione w książce, bardziej szczegółowo. Jeśli chodzi o Peaches, to też nie rozumiem co tu jest takiego dziwnego. Co najmniej część "frazesów" jest zaczerpnięta żywcem z książki. Np. w scenie gdy przekonują Ericha, żeby im pomógł w odlocie na księżyc. Scena +/- taka sama. Zabrakło w serialu płaczu Ericha i pocieszania przez Clarissę, ale możliwe że nie wyglądała zbyt dobrze ta scena na ekranie lub musieli ją przyciąć żeby zmieści się w odcinku. Ogólnie sporo było trochę zmiksowanych kwestii lub/i zmodyfikowanych, ale nigdzie nie przypominam sobie żeby nie było sensu w wypowiadanych kwestiach. Co do zabijania, to zabiła raz żeby ocalić Amosa, drugi gdy była przyparta do muru i musiała zabić żeby ocalić siebie i wszystkich na promie. Nie widzę tutaj nic dziwnego. Zabijała tylko w ostateczności. W 5x09 jak przyszli "policjanci", to wszyscy wiedzieli, że lepiej ich teraz wykończyć, bo wrócą i będzie jatka, ale dla Clarissy było to mordowanie, a nie zabijanie w ostateczności, mimo że prawo jako takie już nie funkcjonuję. Też w tej sytuacji byłbym po stronie reszty, ale rozumiem je postawę w tej sytuacji i chęć nie bycia "potworem". Freda zlikwidowali chyba dla tego, że później jego rola nie miała aż tak istotnego znaczenia, a chcieli dać więcej czasu Monice i Bullowi. Reszta argumentów nie tyczy się tylko 5 sezonu. Co do wyglądu pasiarzy, to myślałem, że każdy zdaję sobie sprawę jak problematyczną kwestią byłoby przedstawienie prawdziwego wyglądu pasiarzy, nie wspominając o kosztach. Tym bardziej, że bez jakiegoś szejka-sponsora, twórcom brakuje ciągle środków na odpowiednie przedstawienie różnych scen. Co do wieku natomiast, to nawet nie zamierzam dyskutować na ten temat, bo to już typowo sfera sci-fi. Nie wiemy jak dobre są w ich świecie tzw. anti-aging meds. To są pewne założenia, które
musimy przyjąć. Jeśli chodzi o porównanie książki z serialem, to już nie chciało mi się sprawdzać dokładnie w książkach, ale sprawdziłem dyskusję na forum na ten temat. Okazuję się, że zarówno serial jaki i książki są w tej kwestii zbliżone. Podobno w serialu w 1x04 koroner mówi Millerowi, że średnie życie na ziemi wynosi około 128 lat, a na Marsie nawet więcej. W Pasie natomiast znacznie mniej. W książkach natomiast, w Caliban's War Avasarala ma 70 lat i mówi, że doktor powiedział jej, że ma przed sobą dobre 30 lat życia. Muszę sprawdzić obie kwestie, ale wychodzi na to, że w obu przypadkach jest to porównywalne. Nie kojarzę też żeby w książkach 1-6 któryś z głównych bohaterów się postarzał, więc przy porównywalnym wydłużaniu wieku, brak zmian w wyglądzie bohaterów w serialu jest zgodny z założeniami. Tak czy owak to nie jest ekranizacja 1:1, więc nie ma sensu się aż tak nad tym spinać. Na koniec chciałem dodać, że nie mogę się nadziwić, że 5 sezon tak bardzo wielu osobom się nie spodobał. Szczególnie w naszej rodzimej cebulandii (już chyba wolałem jak mało kto w ogóle wiedział o istnieniu serialu i książek). Ciekawi mnie czy wszystkie te osoby oglądają ten sezon jako pierwszy? Od pierwszego sezonu wiemy, że serial nie jest ekranizacją, a adaptacją. Z wiadomych względów mamy Avasarale od samego początku, Bobby też się wcześniej pojawia, Drummer przejmuje wątki innych bohaterów itd. Przy 4 sezonie gdy serial wylądował u Amazona, było wiele hucznych zapowiedzi od których wielu, myślę że zrobiło sobie bardzo duże nadzieje (w tym ja). Po sezonie okazało się jednak, że dostajemy mniej odcinków minimalnie dłuższych i raczej z niewiele większym budżetem. Zmiany również względem Cibola Burn (którą bardziej lubię osobiście niż Nemesis Games) też są spore. Także nie wiem kto spodziewał się, że nagle w 5 sezonie będą tworzyć wszystko 1:1 według książek. Wiem, że tom 5 jest bardziej istotny niż 4, ale wiadomym było, że będzie sporo zmian i przycięć, ale również dodanych rzeczy względem książki. Akcji natomiast mam wrażenie, że jest odpowiednia ilość. Podobna ilość w porównaniu z poprzednimi sezonami. Do tego 5 tom jest też specyficzny, trochę inny, ale też ważny. Dla mnie 5 sezon nie jest idealny, ale nie uważam, że zasługuje na ocenę 5/10 lub mniej. Każdy ma prawo do opinii, ale bądźmy (chociaż trochę) obiektywni. Dla mnie osobiście jako fana książek i serialu, ten sezon zasługuje spokojnie na 7/10 i nie odczuwam, że odbiega poziomem od tego co dostawaliśmy w poprzednich sezonach.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones