Drugi serial aktorski (o ile sie nie mylę) w uniwersum X-Men rozpoczął się z przytupem. W porównaniu do "Legion" rzuca się w oczy, że jest o wiele bardziej akcyjny. Nacisk jest położony na inne elementy i wydaje mi się, że jest to wybór trafiony. Dobrze, że mamy wybór, bo o ile "Legion" w znacznej mierze skupiał się na podróży po umyśle, tak "Gifted" daje nam mutantów w bardziej klasycznym ujęciu.
Aktorsko nie ma się specjalnie do czego przyczepić. W tytule tkwi spory potencjał i wydaje mi się, że całość nie zakończy się na jednym sezonie. Zobaczymy oczywiście co przyniosą kolejne epizody, ale póki co jest dobrze, może nawet bardzo dobrze.
Ogląda się całkiem nieźle, więc też przyznaję, że jest dobrze (po zwiastunach miałam obawy). Zobaczymy jak będzie dalej, może faktycznie się utrzyma. Pytanie tylko czy stacja FOX ma odpowiednich odbiorców.
Podoba mi się bardzo wplatanie niespodzianek dla fanów. Może jest tego dużo więcej, ale czołówka z serialu animowanego jako dzwonek telefonu i oczywiście Stan Lee wychodzący z knajpy "X" wystarczyły, żebym z zaciekawieniem czekała na kolejny odcinek ;)
Wydaje mi się, że serial jest na tyle akcyjny, że swój target z łatwością znajdzie. Osobiście bardziej się obawiam o los "Legion", chociaż w chwili obecnej (sezon drugi zamówiony) nie są to też obawy jakieś przesadnie wielkie...
Jak dla mnie to trochę Moda na Sukces fantasy, ale może przejdą do jakichś konkretów w kolejnych odcinkach.