Jak dla mnie to całkiem sympatyczny serialik. Oczywiście nie jest to kino ambitne. "The Protector" określiłabym raczej jako takie oglądadełko. Ot, całkiem wciągające, ale to nie jest jeden z tych seriali, o których nie można przestać myśleć. Momentami wieje absurdem i jest pełen różnych głupotek. Jeżeli miałabym do czegoś porównać ten serial, to myślę, że ma wiele wspólnego z Iron Fist. Wiecie, starożytne bractwo, ratowanie świata i niezbyt bystry główny bohater. Na plus zdecydowanie zaliczam muzykę, bo, moim zdaniem, jest naprawdę wyjątkowa.