Nie widziałem Daredevila , nie wiem co tam robił Punisher.
Ten serial nazywa się Punisher se1 , ale ogląda się go jako kolejny sezon czegośtam. To ma niewiele wspólnego z komiksem , który uwielbiałem.
Jest jakąś fanaberią /wariacją/wybrykiem Netflixa, który powinien nazywać się inaczej.
To oczywiście cios w tych co Daredevila nie widzieli , nie są jego fanami, tylko są fanami Punishera.
Przede wszystkim serial jest niemiłosiernie rozwleczony.
Frank cały czas cierpi ,ale ten jego strój (a raczej jego brak) , po prostu przypomina jakiś biustonosz , a nie czaszkę.
Fatalne zdjęcia. Dawno nie widziałem już takiego braku konceptu , złego oświetlenia scen .
Żenująco montażowo scena masakry arabów przez Franka-żołnierza ( w jakimś korytarzu,kiedy ma się wrażenie ,że non stop podbiegają Ci sami kolesie.)
Nie mówiąc już o fatalnie dobranej muzyczce pod koniec 1 odcinka, źle zmontowanej z błędami scenie jedzenia kanapki na szczycie bloku.
Momentami naprawdę ma się wrażenie ,że to film studencki.

Brak napięcia, on się snuje po ekranie i cierpi i milion setny raz widzi jak strzelają w łeb jego budzącej o poranku żonie.
Jon jest charyzmatyczny , ale za chudy do tej roli. On momentami przypomina wyrzeźbionego ćpuna , przypomnijcie sobie Raya Stevensona czy choćby Dolpha Ludngrena.
Scenariusz jest tak zbudowany , że ma się wrażenie ,że to Micro jest tu jednak głównym bohaterem.
Aktorzy 2 planowi i przede wszystkim słaby "Zły" , kładą ten film już całkowicie.
Czekam aż netflix się obudzi i zrobi coś naprawdę "komiksowego" , w ramach Punishera.