PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=681382}
7,1 5 335
ocen
7,1 10 1 5335
The Tomorrow People
powrót do forum serialu The Tomorrow People

Jestem po trzech odcinkach i treść tematu jest niestety wiążąca. W serialu jest mowa o 3T - Telekinezie, Telepatii oraz Teleportacji. Po kolei zatem:

Telekineza - najbardziej brakuje mi pokazania jak wygląda używanie tej zdolności po stornie człowieka - co czuje, jak postrzega otoczenie (np. czy "czuje" rzeczy, materię), tworzenia sferycznych pól ochronnych (na zasadzie bariery, "wypychania" wszelkich, wyczuwalnych cząstek 'od siebie' w każdym kierunku). Zapewne dla potrzeb serialu/oglądalności dodano 'efektowne smugi' sugerujące kierunek stosowania TK - nie wygląda to jednak najlepiej. Telekineza to bezpośrednie oddziaływanie umysłem/myślą na materię - to nie jest jak sugeruje się w serialu "podmuch". Dobrym przykładem tego była scena napadu na bank, gdy jeden z ludzi jutra kontrolował strażnika - bez widocznej "ścieżki oddziaływania". Stąd gdy "odpychasz" kogoś za pomocą telekinezy, odpychasz TYLKO swój cel, a nie wszelkie obiekty znajdujące się na drodze ukierunkowanego oddziaływania (co byłoby bardzo kosztowne zasobowo dla człowieka - w sensie wysiłku). Poza tym używanie telekinezy jest/byłoby wysiłkiem i powinno eksploatować energię osoby ją stosującej - w serialu jest to zaprezentowane natomiast jako angażujące tyle samo zasobów człowieka, co podniesienie przed siebie ręki (i w zasadzie do tego jest sprowadzone użycie tej zdolności).

Teleportacja - Nic poza klasyczną relokacją. Nie jest wyjaśnione, jak osoby teleportujące się są w stanie za sobą "podążać" - dla przykładu w filmie "Jumper" pokazano tymczasowe naruszenie czasoprzestrzeni ("blizny" przestrzeni), które pozwalały na podążanie za osobą teleportującą się. Poza tym samo zagadnienie fizycznej relokacji - JAK tego dokonują? Zaginają czasoprzestrzeń czy może poruszają się poza nią? Otwierają portale czy sami zamieniają się w portal (fizyczna transformacja cząstek). Jak ma się zdolność teleportacji do ruchu? W serialu nim dojdzie do teleportacji, bohaterowie zaczynają biec. Dlaczego? Jak ruch wpływa zarówno na zainicjowanie jak i sam przebieg procesu teleportacji? Jak rozumiem, zdolność głównego bohatera związana z zatrzymywaniem czasu jest eksploatacją "drugiego aspektu" teleportacji - czasu. Podróż przez "czasoprzestrzeń" (zgodnie z naszym obecnym stanem wiedzy i rozumieniem otaczającej nas rzeczywistości), powinna podlegać co najmniej dwóm zmiennym - przestrzeni oraz czasowi. Ponownie - jak po stronie człowieka następuje regulacja "miejsca docelowego" relokacji oraz jak na poziomie umysłu, własnych myśli, osoba dokonująca aktu teleportacji określa, wybiera współrzędne czasu? Jak z teleportacją w miejsca nieznane (np. za ścianę)? Co wówczas, gdy osoba teleportuje się w "zajętą przestrzeń" - np. przez krzesło albo szafę? Materializuje się (jeżeli proces ten wymaga dematerializacji) "w materii" stając się jej częścią? Czy może portal (jeżeli taka jest metoda) pod/nad-przestrzenny otwierając się "wypychając" materię z miejsca docelowej teleportacji? Być może nawet "dodawana" jest przestrzeń, miejsce dla teleportującego się (wówczas teleportując się w litą ścianę, teleportujący odnalazłby się w dopasowanej do ciała "dziurze"/przestrzeni w ww. litej ścianie. Dyskusyjnym w tym przypadku byłoby, czy po takiej teleportacji zewnętrzna powierzchnia ściany byłaby "wypchnięta" tworząc 'garba' na jej powierzchni, wybrzuszenie - czy może materia tworząca litą ścianę w miejscu docelowej teleportacji zostałaby "wydalona" poza przestrzeń - opcjonalnie "ściśnięta" w bardzo małym punkcie, tworząc maleńki punkt o ogromnej gęstości i ciężarze (podobne zjawisko, zgodnie z doniesieniami naukowców, ma miejsce w Czarnej Dziurze).

Telepatia - zaprezentowana jako czytanie myśli (w formie słów, obrazów i uczuć) oraz komunikacja na zasadach klasycznej rozmowy. I jest to jak najbardziej zgodne z moim wyobrażeniem o telepatii - jednak znacząco niekompletne. Osoba o takiej zdolności, powinna (przy oczywiście odpowiednim treningu, praktyce) móc zaszczepiać myśli (sławetna 'incepcja'), tworzyć sztuczne wrażenia zmysłowe, pozwalające na "zamykanie ludzi w ich własnych głowach" - np. w fizycznym świecie Twoje ciało siedzi na krześle lub leży w łóżku, jednak w swej głowie normalnie funkcjonujesz (albo cokolwiek innego, co wymyśli sobie oddziałujący), poruszając się po "syntetycznym", zaszczepionym ci świecie. Pytanie, czy byłby to stan wymagający ciągłego podtrzymywania zaszczepionych wizji (ciągłe używanie zdolności) czy może byłaby to wizja samo-podtrzymująca się? Dodatkowo wspomniana powyżej 'incepcja' miałaby ogromne zastosowanie - włącznie z zaszczepieniem całemu, stojącemu przed Tobą oddziałowi policji, że ... Ciebie przed nimi nie ma (!) Ta zdolność również - podobnie jak dwie poprzednie - posiada ogromny potencjał.


Wiem, że serial się dopiero zaczyna i być może w większym/szerszym zakresie zostanie zaprezentowana natura zdolności głównych bohaterów, jednak coś czuję, że nie będę tym usatysfakcjonowany ;) Mam naprawdę duże wymagania co do tego tematu.

I jeszcze słowo o samych "zdolnościach". To, co podobało mi się w serialach "Heroes" oraz "The 4400" a czego brakuje mi w tym serialu, to "koszt" użycia zdolności. We wspomnianych serialach każde użycie zdolności wiązało się z zaangażowaniem dużych zasobów człowieka:
Psychiczne/emocjonalne - wzburzenie, radość, lęk, obawa, szacunek/respekt, przygnębienie, etc.
Fizjologiczne - koszt dla zdrowia - uszkodzenia organów wewnętrznych, krwawienia (np. z nosa, uszu, etc.), bóle, omdlenia, etc.
Fizyczne - zmęczenia, ogromna fatyga, poczucie chłodu/ciepła, inne wrażenia zmysłowe etc.

W serialach "Heroes" oraz "The 4400" każda osoba miała (z nielicznymi wyjątkami) jedną zdolność, której naturę zgłębiała, rozwijała, poznawała i zżywała się z nią, akceptując jako "część siebie" (bądź nie, co było źródłem ogromnych dramatów).
W serialu "Ludzie jutra" zdolności są pokazane w sposób mechaniczny, odtwórczy, automatyczny. W zasadzie jest to pretekst dla istniejących w serialu podziałów i ról. Zbyt wiele jest tutaj "walk wręcz" i biegania a za mało kreatywnego wykorzystywania zdolności, których potencjał jest OLBRZYMI a jego granicą jest wyłącznie nasza własna wyobraźnia.

O bracie, nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że ktoś to napisał. Sama miałam się zabrać za dywagacje, wytykanie błędów, przemyślenia na ten temat, ale niestety nie mam szczególnych zdolności, które pozwoliłby by mi to w przystępny i w miarę zrozumiały sposób to napisać. Dlatego pochwała za pięknego posta się należy.

Niestety muszę się zgodzić - jak na razie kiepsko im idzie przedstawianie zdolności. No niby i mają ten swój pakiet T(+ nasz główny hirołs ma w zestawie inne bajery, jak zatrzymywanie czasu czy, z jakiegoś powodu, możliwość odbierania połączeń wizualno-wzrokowych od tatuśka podczas omdleń) ale kompletnie nic ciekawego z nim nie robią(pomijam najlepszą scenę w serialu, tzn. Morgan + wujcio Jed). Bardzo mnie boli fakt, że mieli fantastyczny motyw, żeby rozbudować i bardziej rzetelnie przedstawić ich powery w momencie, kiedy Steph je odkrywa. W zasadzie jego trening nad zapanowaniem swoich umiejętności zamknęli w dwóch zdaniach, zajęło im to, jak słowo daję, nie dłużej jak pięć minut. Po prostu rzucili hasło 'hej, jesteśmy Tomorrow Ppl i umiemy tak: *pyk* teleporteiszyn!, *wszszsz* 'telepateiszyn!", *wzium* telekizejszyn!'.

"Jak z teleportacją w miejsca nieznane (np. za ścianę)? Co wówczas, gdy osoba teleportuje się w "zajętą przestrzeń" - np. przez krzesło albo szafę? Materializuje się (jeżeli proces ten wymaga dematerializacji) "w materii" stając się jej częścią?"
Weźmy na przykład tę epicką scenę, która, nie zaprzeczam, była bardzo dobra, dynamiczna i w ogóle, ale kompletnie mind blow, jeśli idzie o możliwości i zasady używania teleportacji - tak, mówię o pościgu za emo chłopcem w pustym budynku pomiędzy ścianami. Dokładnie - żądam odpowiedzi od serialu na twoje pytania, o! Tu sobie skaczą jak żabki przez te ściany bez żadnych problemów, ale jak Steph teleportował się do szkoły to wpada do wiadra z wodą. ... brak mi słów


"Jak ma się zdolność teleportacji do ruchu? W serialu nim dojdzie do teleportacji, bohaterowie zaczynają biec. Dlaczego? Jak ruch wpływa zarówno na zainicjowanie jak i sam przebieg procesu teleportacji?"
W serialu nie potrafią się zdecydować, czy ruch jest potrzebny czy też nie. Raz robią tak, a raz inaczej. To bardzo frustrujące. Początkowo myślałam, że tak z biegu to im po prostu łatwiej pod względem, no nie wiem, psychicznym czy coś, ale nie! W odcinku 7, John pojawia się bezszelestnie i bez żadnych fajerwerków w barze zaskakując Stepha, ale kiedy uciekają po akcji ratowania niedoszłej samobójczyni mamy te żółtaśne smugi, wiatr i bieg. Ale znów - jak uciekają po śmierci partnerki Stepha siedząc za ciężarówką robią tylko *pyk* i już ich nie ma. Są w tym biznesie jakieś reguły? Zresztą - zadałeś w podpunkcie teleportacji wiele ciekawych pytań, szkoda tylko, że prawdopodobnie nikt nigdy nam na nie odpowie.

W temacie super mocy, czy w tym przypadku, tej ich "ewolucji"/mutacji genetycznej serial nie ma nic nowego czy też interesującego jak na razie do powiedzenia(no, może zrobią coś bardziej sensownego z motywem niemocy zabijania). Wystarczy spojrzeć na inne seriale, tak jak właśnie "Heroes", "Alphas" czy nawet "Misfits". ("The 4400" nie oglądałam, warto?). "Tomorrow People" nie dorównują im w niczym.

"W serialu "Ludzie jutra" zdolności są pokazane w sposób mechaniczny, odtwórczy, automatyczny. W zasadzie jest to pretekst dla istniejących w serialu podziałów i ról. Zbyt wiele jest tutaj "walk wręcz" i biegania a za mało kreatywnego wykorzystywania zdolności, których potencjał jest OLBRZYMI a jego granicą jest wyłącznie nasza własna wyobraźnia."
Mnie z kolei bardzo podobają się walki wręcz z elementami użycia 3T. Są bardzo szybkie i efektywne. I w zasadzie o to chodzi, że są one używane mechanicznie - to przecież jest w ich genach, prawda? Są nowym gatunkiem, używają swoich umiejętności w sposób naturalny, a ćwiczą po to, żeby je lepiej kontrolować. Coś jak automatyczne skulenie się, schowanie głowy w ramionach, tak samo w przypadku zwierząt - wypuszczenie atramentu przez kałamarnice w czasie zagrożenia itd. Tyle, że w przypadku Ludzi Jutra jest to wersja hard, bo używają teleportacji i telekinezy.
Ale zgodzę się co do faktu, że wstawili to dla po to, żeby wywołać konflikt, który byłby motorem serialu, tzn. walka pomiędzy Ultrą a Tomorrow Ppl.

Co do telepatii - porażka na całej linii. Nie wykazali się tak samo jak w "The Listener". Scena, w której mają Stephowi czytać w myślach - ten przywołuje nagle smutne wspomnienia z dzieciństwa i jest odporny na czytanie w myślach. Doprawdy, genialne. Aha. Yhym... Co za bullshit, serio.
To co napisałeś o telepatii jest dobre, bardzo dobre. Ale w serialu ogranicza się to jak na razie do czytania w myślach(z czego raczej rzadko korzystają) i rozmów telepatycznych. Napisałam jednak "jak na razie", bo wujcio Jed wspomniał coś w pierwszym odcinku o "wkładaniu myśli i idei do cudzych głów" czy coś takiego.

Pozostaje nam tylko czekać na koniec serialu. Jeśli nic nie zrobią sensownego z całym tym ewolucyjnym crapem i 3T to ocena serialu ostro pójdzie w dół. Dziękuje bardzo.

użytkownik usunięty
Szczur_chan

Cieszę się, że podzielasz moją fascynację takimi tematami :) Dla wielu osób są to zbyt abstrakcyjne rozważania. Przyznam szczerze, że mnie osobiście bliskie jest zagadnienie telekinezy. W tym sensie, że dosłownie od małego dziecka poświęcam wiele czasu i wyobraźni na rozwinięcie wizji tej zdolności oraz jej potencjalnych granic. Przyznam, że na przestrzeni lat doszedłem do dość zaawansowanych wniosków :)

Dla przykładu używanie telekinezy w skali zarówno makro jak i mikro. Od poruszania/wpływania na duże, ogromne i ciężkie przedmioty, po kontrolę maleńkich, mikroskopijnych elementów, cząsteczek. Mało tego - możliwość wpływania na wzajemne wiązania i oddziaływanie cząstek. Możliwość przemiany jednej cząstki w drugą, poprzez kontrolowaniem ilości elektronów wewnątrz atomów oraz ich orbit dookoła jądra atomu. To tym tak naprawdę różnią się cząstki - plus wzajemne wiązania. Na to ostatnie również osoba władająca dojrzałą zdolnością telekinezy powinna mieś wpływ.

Konsekwencją powyższego byłaby możliwość tworzenia dowolnych rzeczy z innych przedmiotów/materii a nawet powietrza (które też zawiera ogromną liczbę cząstek gazów). Na przykład mógłbym sobie stworzyć dom, jego wyposażenia i trzy razy dziennie suto zastawiony stół z dowolnie wybranym posiłkiem. W mojej wizji tej zdolności, najpierw musielibyśmy zapoznać się z oryginalnym obiektem - z jakich dokładnie cząstek się składa i jakie są ich wiązania. Coś na podobieństwo "skanu". Gdy dobrze poznamy konstrukcję molekularną jakiegoś przedmiotu, będziemy mogli wówczas do woli go odtwarzać przy wykorzystaniu dowolnej materii.

Poza tym całe zagadnienie JAK to się odbywa. Śmieszą mnie propozycje: skupiam się/wykonuję gest - i mam efekt. Jeżeli rzeczywiście mielibyśmy cokolwiek przesunąć za pomocą umysłu, musielibyśmy to najpierw POCZUĆ. To jest podstawa. Telekineza byłaby zjawiskiem wykraczającym poza nasze pięć zmysłów, i stąd wymagałaby innego postrzegania. Tak przynajmniej sądzę. Uważam, że moglibyśmy "czuć materię". Dla przykładu stojąc tyłem do pokoju pełnego eksponatów, rekwizytów, bylibyśmy w stanie dokładnie opisać kształt i skład tych przedmiotów. Wymagałoby to oczywiście skupienia i ukierunkowania swojej uwagi we właściwym kierunku. Jak mógłby taki proces "wyczuwania" wyglądać w praktyce? Być może podobnie do działania radaru, który wysyła sygnał i szuka jego odbicia o nieznane obiekty, dzięki czemu ustala ich położenie i przybliżony rozmiar. Przy czym "sięganie umysłem" byłoby moim zdaniem uzależnione wyłącznie od samodyscypliny obdarzonego taką zdolnością człowieka. Ilość i jakość informacji byłaby z pewnością znacznie bogatsza niż ta pozyskana z radaru.

Wracając do kontroli małych cząstek. Stojąc na pustyni w bezwietrzny dzień, moglibyśmy oddziałując na cząsteczki piasku, stworzyć burzą piaskową. Niekoniecznie musielibyśmy oddziaływać bezpośrednio na każdą poruszająca się cząsteczkę. Wystarczyłoby, gdybyśmy tworzyli wiele "tuneli", w których powodowalibyśmy ruch ku górze. Cząstki same opadałyby bezładnie, dopełniając reszty. Można oczywiście zawsze pokusić się o oddziaływanie na każdą cząsteczkę z osobna, jednak byłyby to dosłownie miliony cząstek, stąd na poziomie umysłu musiałby być to zautomatyzowany proces - to znaczy nie skupialibyśmy się świadomie na cząstkach piasku, tylko automatycznie, instynktownie oddziaływalibyśmy na każdą cząstkę, którą byśmy poczuli.

Osobnym zagadnieniem i obszernym tematem są pola siłowe. Od prostych pól sferycznych - otaczanie siebie bądź grupy ludzi polem-kulą, która chroni przed fizycznymi bodźcami, po pola pozwalające na podróże międzyplanetarne (a może i międzygwiezdne), pochłaniając szkodliwe promieniowanie kosmiczne, promieniowanie słoneczne, oraz nieustannie wytwarzającą w swym wnętrzu atmosferę zdatną do życia, dla tak uzdolnionej Istoty Ludzkiej. Niesamowita wizja wykorzystania telekinezy. Możność opuszczenia Planety, która dała nam życie i możliwość odwiedzenia Wszechświata, przyjrzenia się bliżej innym Planetom, przywitanie się z naszą ukochaną Gwiazdą, Słońcem, która daje nam życie w równym stopniu, co Matka Ziemia. Dzięki tak rozbudowanej zdolności telekinezy, stalibyśmy się Obywatelami Wszechświata - w pełnym słowa tego znaczeniu.

Starałem się oczywiście przeanalizować minusy tak niesamowicie rozwiniętej zdolności telekinezy. Dla przykładu kiedyś gdy przechodziłem przez ulicę na przejściu dla pieszych, ktoś doprowadził do niebezpiecznej sytuacji i przejechał samochodem tuż przede mną. Byłem wzburzony i dla żartu wykonałem gest, który gdybym władam telekinezą, wywróciłby to auto do góry nogami i dachowałoby. Przyznam szczerze, że idąc dalej zacząłem się zastanawiać nad tą sytuacją. Gdyby to o czym napisałem się wydarzyło, mógłbym zabić osobę znajdującą się w tym samochodzie. To była jednak z tych chwil, gdy dotarła do mnie jak duża odpowiedzialność spoczywałaby na osobie obdarzonej zdolnością telekinezy. Moje rozmyślania doprowadziły mnie do wniosku, że zarówno pełne wykorzystanie swojego potencjału w ramach telekinezy, jak i bezpieczeństwo innych Istot, wymagałyby regularnych, codziennych medytacji. To zrównoważyłoby nas psychicznie, emocjonalnie a nawet fizycznie, obniżając poziom stresu, który zawsze przekłada się na organizm człowieka. Medytacja sprawia, że nabieramy dystansu i pogłębiamy nasze rozumienie, często również postrzeganie. I dzieje się tak niezależnie od metody medytacji. Zarówno gdy staramy się wyciszać umysł i osiągnąć stan harmonii, jak i gdy skupiamy się na czymś bądź wizualizujemy sobie nasze cele. Sam fakt takiego treningu umysłu zapewnia bardzo pozytywne efekty na wielu płaszczyznach.

Pokusiłbym się nawet na twierdzenie, że medytacja byłaby jednym ze sposobów rozwijania zdolności telekinezy. Pogłębiania jej i dogłębnego poznania jej źródła - a przynajmniej po stronie naszego, subiektywnego postrzegania tego źródła.

Wracając do tematu pól siłowych. Nie tylko pojedyncze pola, ale również szereg pól, jedno zawierające się w drugim. Wiele barier, jedna za drugą. Dodatkowe zabezpieczanie się na przykład w sytuacji wybuchu. Pytanie, jak z eksplozją nuklearną. Najpierw uwalniany jest impuls elektromagnetyczny, następnie ogromna temperatura i radiacja a na końcu podmuch (z tego co się orientuję, w ogromnym uproszczeniu ;). Czy przetrwalibyśmy tak ogromną siłę? A może nie ilość pól siłowych, ale jakość jednego? Bardzo grube pole siłowe, z różnym rodzajem wiązań cząstek, wzmacniających się nawzajem.
Kolejne pytanie jak ze stosowaniem telekinezy w czasie snu. Czy można na drodze ćwiczeń.treningu utrzymywać wokół siebie cały czas pole siłowe? Gdyby przyszło nam żyć na Ziemi zniszczonej wojną nuklearną (oby nie !!), czy bylibyśmy w stanie utrzymywać pole ochronne wokół siebie CAŁY CZAS - nawet podczas snu, korzystanie z toalety, brania prysznicu, czy ... kochania się z Ukochaną/nym ?? Jak głęboko moglibyśmy zautomatyzować tą zdolność? Czy niektóre jej możliwości bylibyśmy w stanie doprowadzić do poziomu bezwiedności oddychania? Utrzymywać pole siłowe bez jakiegokolwiek udziału uwagi?

Innym zagadnieniem jest "wyczuwanie zagrożenia". Gdyby osoba z tak zaawansowaną zdolnością telekinezy, mogła "wypuścić" w każdym kierunku silny impuls "telekinetyczny", który pozwalałby na czucie wszystkiego, przez co przechodzi. To byłoby jak budowanie wirtualnej mapy poprzez skanowanie wszystkiego w promieniu 360° jednym impulsem. Oczywiście ta "mapa" powstawałaby w umyśle stosującego telekinezę i pozwalała na skupienie się na dowolnie wybranym obiekcie. Można pokusić się o pytanie o automatyzację również i takiego wykorzystania TK. By móc nieustannie monitorować otoczenie - przynajmniej to najbliższe. Pytanie, co oznacza dokładnie "najbliższe" - dla dojrzałej telekinezy może to być nawet kilkaset metrów. To oczywiście przy automatycznym "czuciu otoczenia". Przy celowym, świadomym "skanie", nasze wyczuwanie wszelkich obiektów bądź "zmian w materii", mogłoby sięgać odległości międzyplanetarnych. Wątpię jednak, by jeszcze w formie "sfery". Raczej wybranego już kierunku - np. wycinek przestrzeni obejmujący Planetę Mars, etc.

Rozmawiałem kiedyś z pewnym profesorem, zwolennikiem bioenergoterapeutki, który stwierdził, że by móc w ogóle mówić o możliwości oddziaływania na jakikolwiek przedmiot umysłem, należy najpierw utworzyć pomiędzy sobą (swoją świadomością, swoim umysłem) a przedmiotem na który chcemy oddziaływać, "tunel uwagi". By istnieliśmy tylko my i ta rzecz / ten przedmiot. Tylko wtedy jego zdaniem możemy oddziaływać, przy takim dostrojeniu umysłu.
Ja osobiście uważam, że to za mało. Sądzę, że musielibyśmy dosłownie POCZUĆ taki przedmiot. Ważne, by w pełni uświadomić sobie co to znaczy. Oznacza to, że obiekt na którym się skupiamy staje się CZĘŚCIĄ NAS. W jakimś sensie Jednoczymy się z obiektem na który oddziałujemy. W takim ujęciu nie "rozkazujemy" przedmiotowi, by się poruszył. "Poruszamy sobą", ponieważ przedmiot jest "częścią nas". Można postrzegać to jako "rozciągnięcie" siebie o/na nowy(e) element(y).

Kwestia leczeni siebie i nieśmiertelności. Jeżeli bylibyśmy w stanie manipulować cząsteczkami, ich wzajemnymi wiązaniami, a nawet zmieniać jedne cząstki w drugie, wówczas nic nie powinno stać na przeszkodzie, byśmy mogli naprawiać i "leczyć" nasze ciała. Napisałem słowo "leczyć" w cudzysłowie, ponieważ to nie byłoby rzeczywiste "leczenie tkanki", a ZASTĘPOWANIE jej nową, stworzoną przez nas materią. W ten sposób moglibyśmy "odnawiać siebie" w nieskończoność i być dosłownie - nieśmiertelni.

Idąc tym tropem, moglibyśmy badać granice natury naszej świadomości. Czy istnielibyśmy "MY", gdybyśmy na krótką chwilę, własnym umysłem, rozbili wszelką materią naszego ciała w drobny "pył cząstek", i ponownie je połączyli w nasze ciało? Czy istnielibyśmy przez tą krótką chwilę? Jeżeli tak, oznacza to, że jesteśmy Bytem Niematerialnym, który jedynie zamieszkuje nasze fizyczne Pojazdy, ciała ludzkie. Niesamowita, porywająca idea :)))

Widzę, że bardzo się rozpisałem. Mam nadzieję, że nie przytłoczę Cię tym wszystkim. Ja naprawdę Uwielbiam ten temat.
Przyznam nawet, że OGROMNIE brakuje mi rozbudowanego i Dojrzałego potraktowania zagadnienia telekinezy. Nie odnalazłem niczego satysfakcjonującego w kinie, TV, książkach czy czasopismach. Jakiś czas temu stwierdziłem, że napiszę kiedyś książkę pod prostym tytułem "Telekineza", w której fabuła będzie tylko pretekstem, dla przedstawienia wszystkich moich wizji i fantazji na ten temat :) Czas pokaże czy uda mi się to zrobić.

Serial "The 400" bardzo Ci polecam
http://www.filmweb.pl/serial/4400-2004-122684

W skrócie, 4400 osób zostaje uprowadzona i zwrócona, z nowymi zdolnościami. Więcej nie napiszę :) Mnie serial bardzo się podobał. Warto dać mu szansę.

Z tematu telekinezy bardzo gorąco polecam Ci film "Chronicle" (Kronika)
http://www.filmweb.pl/film/Kronika-2012-613261

Najlepsze, najbardziej dojrzałe i najszersze zastosowanie telekinezy, jakie kiedykolwiek pokazano na ekranie. Zaczyna się niepozornie, ale pod koniec ma miejsca niesamowita potyczka w mieście. Jeżeli nie widziałaś, naprawdę Warto się skusić :) Wciąż jednak to tylko liźnięcie potencjału, jakie posiada zdolność telekinezy moim zdaniem ;)

Pozdrawiam

O rety. Widać, że bardzo się tym interesujesz, ciekawy wywód i życzę powodzenia z książką. Warto sobie to spisać, nawet do szuflady, jak sądzę(a potem zostawić to i po roku na nowo przeczytać, żeby nabrać do tego dystansu i stwierdzić, że nasze spojrzenie na sprawę odwróciło się o jakieś 87 stopni).
Swoją drogą, wiele z tego co napisałeś zajeżdża już mocno obszaru filozofii(nieco mi bliższa działka jak fizyka czy biologia), tzn. "tunel uwagi", jakieś umysłowe połączenia itp.
W każdym razie - to co napisałeś oczywiście nijak ma się do serialu, szkoda, potraktowano to po łebkach. Nawet szczególnie im się nie chciało chyba tego rozgryść, albo stworzyć jakąś teorię. Wystarczy spojrzeć na najnowszy odcinek(tzn. odc. 8), gdzie idą do profesora. Idealna okazja, aby wrzucić jakiś monolog, teorie spiskowe, pobawić się koncepcją tych mutacji, genów. A tu co? O ile dobrze zrozumiałam(oglądałam w oryginale bez napisów, więc nie wiem na ile to teraz przekręcę...), wrzucili tylko gadkę-szmatkę o zatrzymywaniu czasu i teleportacji, gdzie osoba przenosi się wtedy w to tak zwane "limbo".

O "Chronicle" kiedyś już słyszałam, ale przyznaję, że jakoś mi to przemknęło. Chętnie obejrzę, bo istotnie zapowiada się świetnie. I cieszę się, że spodobało się "Continuum". Przyznaję, że mnie w serialu najbardziej spodobał się motyw braku strony, której moglibyśmy kibicować(niby jest to na początku oczywiste, przecież terrorystom się nie kibicuje, ale widząc do czego Alec sprowadził ludzi w przyszłości w fabrykach...) i kwestia psychiki postaci(jedna z najlepszych relacji matka-syn jaką zdarzyło mi się ostatnimi czasy widzieć w serialu).

użytkownik usunięty
Szczur_chan

Właśnie skończyłem oglądać drugi sezon Continuum i dla mnie również jest to bardzo dobry serial. Głowna bohaterka urzeka nie tylko urodą ;), doskonałe kreacje aktorskie, przemyślany scenariusz, satysfakcjonujące efekty specjalne. Cieszę się, że wszedłem na Twój profil :))

Chronicle polecam raz jeszcze. Nawet się nie zastanawiaj. Wiem, że Ci się spodoba, jeżeli tylko oglądniesz go do końca :)

Pozdrawiam

użytkownik usunięty
Szczur_chan

A tak w ogóle to Dziękuję za polecenie mie nie-wprost serialu "Continuum"
http://www.filmweb.pl/serial/Continuum-2012-649928
Wszedłem na Twój profil i przeczytałem Twoją opinię o tym serialu i zaryzykowałem. Jestem w połowie pierwszego sezonu i serial mi się spodobał.

Piszę to tutaj, bo nie można wysłać do Ciebie prywatnej wiadomości :/

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones