Bądźmy dobrej myśli. Przynajmniej nie ma Ricka. To on zawsze rozwalał wszystko co spotkał na drodze, złych dobrych i neutralnych

Trudno się z Tobą nie zgodzić - ja na miejscu Wspólnoty to w pierwszej kolejności wyrzuciłbym Carol - zawsze musi iść pod prąd, kierować się swoją chorą ścieżką. Jeszcze się dobrze nie zadomowiła a już włamanie w celu przejrzenia kart pacjentów i potem wręczenie łapówki, że przysunąć Ezekiela w kolejce...to nie jest fer względem innych osób, które uczciwie czekali na swoją kolej do zabiegu/operacji.

własnie o to chodzi w wątku Carol i Lance aby podkreślić jak Wspólnota to toksyczna grupa ludzi w, której poszczególne jednostki są ważniejsze od dobra ogółu. Posiadając silnego znajomego gwarantuje życie w luksusie i bez żadnych reguł :)

Nie patrzyłem tak na to ponieważ niechęć do Carol przysłoniła mi resztę symboliki i muszę się z Tobą zgodzić - Twoje spostrzeżenie jest bardzo trafne. Środowisko nie jest nieskazitelne jednak odpowiada ono naszym dzisiejszym czasom, które takie są...a czemu takie? Bo na chwilę obecną nikt nie wymyślił innego systemu dlatego też mimo wszystko włodarzom należy się szacunek za to co tam stworzyli - dając jednocześnie wielu osobom namiastkę normalności, bezpieczeństwa i nadali cel ich istnieniu przez pracę, którą wykonują na rzecz Wspólnoty.

Tak samo jest w życiu, polityk czy inny u władzy albo taki co ma znajomości też umie ustawić siebie, rodzinę i znajomych.

Zachowuje sie zupełnie normalnie po tym co przeszła ich grupa nostop z deszczu pod rynne. Oni już nie zaufają nikomu to jak odruch bitego psa. Fakt to irytujące i aby to zmienic potrzeba czasu.