Tak szkoda go.
Jednak czuję coraz większą frustrację na samą oryginalną grupę. Carol zachowuje się okropnie względem tego dzieciaka, manipuluje nim, odrzuca go, wykorzystuje, straszy, aby potem grać świętą i go chronić przed bijącym go ojcem.
Rick, który flirtuje z tą kobietą i ją pocałował pomimo tego, że ona jest mężata i ma dzieci, teraz będzie ich ratował.
W ogóle samo to, że oni ich okradają z broni, pomimo tego, że tamci dali im schronienie i pozwalają wychodzić z bronią, co świadczy o tym, że obdarzają ich zaufaniem. Rozumiem, że oni mają dalej tryb przetrwania i okropne wcześniejsze doświadczenia, dlatego do końca nie ufają, ale to jak kopać sobie samemu dołek.
Z Carol to w ogóle robią jakąś psychopatkę, może taki będzie jej rozwój postaci. Współuzależniona żona, bidulka, a teraz nagle rambo. Całkiem ciekawe.