To nie była wina chłopca, tylko Carol. Zrobiła z biednego dzieciaka psychola. Żadne dziecko najprawdopodobniej nie wyzbierałoby się emocjonalnie po czymś takim. Przykro mi, ale swój hejt musisz przerzucić na Panią Terminator :) Gdyby go nie zastraszała to w tym odcinku nikt by nie zginął.

Zastraszała go owszem, ale miał się stać przez to silniejszy:) On i bez Carol był słaby:)

Zauważ, że miał schizy i słyszał głos Carol. Ona nie chciała, by dzieciak był silniejszy, tylko wystraszony- miał siedzieć cicho i się jej bać. Szczerze to byłem zaskoczony, że przewędrował wśród zombie tak daleko. Chciał w sobie stłamsić strach, ale pękł jak przypomniał sobie groźby. (W poprzednim odcinku pokazany był nawet jego rysunek, nawiązujący do słów Carol). Mały dzieciak niczemu nie zawinił. Jedynym przygłupem w tym trio był Ron, którego motywów naprawdę nie rozumiem. Ewentualnie oboje byli niezrównoważeni psychicznie po ojcu.

- Btw... ale zgadzam się, że odcinek genialny :)

Przez zastraszenie nie da się być silniejszym. Niby jak? Chyba tylko pozornie i na chwile, jako reakcja obronna. On stal się "silniejszy" na chwilę, przybrał chwilowo taką zewnętrzną skorupę, że niby jakoś tam podoła. Ale jednak jego prawdziwa natura wyszła na jaw w najmniej odpowiednim momencie. I to jest wina Carol, bo ona w nim tylko nasiliła te schizy. Dzieci się nie straszy w tak okrutny sposób, bo mają bardzo delikatną psychikę! :D Myślę, że gdyby go nie zastraszyła to: a) dzieciak lepiej by funkcjonował, nie bałby się aż tak bardzo, nie schizowałby tak bardzo, bo jego wyobraźnia nie byłaby tak pobudzona przez opowieści Carol. Jasne, bałby się tak czy siak, ale może udałoby mu się nawet przetrwać tą wycieczkę, bo nie miałby w głowie niepotrzebnych myśli b) bałby się i każdy by o tym wiedział i wtedy nikt nie pozwoliłby mu na tą dalszą eskapadę. Zostałby np. odeslany z księżulkiem

Sam nie wiem niby fajnie się oglądało całą siekanine sztywniaków, ale nikt nie zginął podczas ataku żywych a była przecież noc a zaraz pewnie w dzień ninja zoombiak kogoś dziabnie... jeszcze Glenn cudem uratowany i to drugi raz to przesada. Dla mnie kozacka scena właśnie była z wysadzeniem motocyklistów. Mały mnie irytował duży zresztą też szkoda tylko blondynki, polubiłem tą postać stwardniała i widziałem dla niej szanse a to guzik.