Na plus:
- Audiencja u króla Ezekiela i opad szczeny jaki zaliczyli Rick i reszta na widok tygrysa.
- Nieudana próba przekonania do współpracy Gregory'ego. Można się było tego spodziewać, ale to w jaki sposób zrobił to Gregory było po prostu rozbrajające. I oczywiście tradycyjnie zapomniał jak ma na imię Maggie.
-Aleksandryjska masakra drutem i samochodami w wykonaniu Rick i Michonne. Fajna jatka ;).
- Nowa grupa (bo to raczej nie Zbawcy) i zagadkowy uśmiech Ricka. Jedyne co mi przychodzi do głowy, że Rick nagle zaczął się śmiać, to to że w tym tłumie zobaczył padre Gabriela.
Jeżeli chodzi o minusy to:
-Carol. Mogłoby jej w sumie w ogóle nie być w tym odcinku.
- ten młody łepek, co się szkoli u mistrza Morgana w machaniu kijem. Mało ciekawa postać, a dużo czasu poświęcono mu w tym odcinku. podejrzewam też, że szybko zginie.
Morgan i jego pomysł ze schwytaniem Negana. Ręce mi opadły jak to zaproponował. Ale to w końcu Morgan.