PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=329901}
5,4 143
oceny
5,4 10 1 143
Ukraina narodziny narodu
powrót do forum serialu Ukraina - narodziny narodu

Ponieważ nie mogę dodać odpowiedzi pod kilkuletnie posty, pozwolę sobie umieścić polemikę z obrońcami tego dzieła w nowym temacie. W zasadzie będzie to polemika wypowiedziami jednej osoby.

Pani Roksolano_13, odniosę się tu do całości Pani wypowiedzi, które nota bene uważam za sztandarowy przykład nacjonalistycznego Ukraińskiego (i nie tylko) „wybiórczego podejścia do historii”. Są to wypowiedzi przeczące nie tylko faktom historycznym, poza które, jak sama Pani napisała, nie należy wykraczać. Pani wypowiedzi są niezgodne z przyjętymi w cywilizowanym świcie standardami prawa, moralności i retoryki.

Zacznijmy od faktów. Pisze Pani, że Ukraińcy byli przed II WŚ „traktowani jak bydło”, że polskie władze zamykały szkoły i cerkwie, a ludzie byli usilnie polonizowani. Ciekawe, że w filmie, który Pani tak wysoko ocenia, jest informacja, że Ukraińcy mogli wtedy otwierać własne szkoły, tworzyli i wydawali własne gazety. O jakich więc zamkniętych szkołach konkretnie mowa? O jakim traktowaniu jak bydło??? W filmie jako informację o konkretnym zamknięciu szkoły podano tylko jeden przykład – podobno zamknięto wydziały ukraińskie Uniwersytetu Lwowskiego. Jest to przeinaczenie faktów, gdyż nie było ANI JEDNEGO takiego wydziału! Od 1879 roku, po 8 latach, na uczelni tej j. ukraiński został przez władze austriackie odwołany jako oficjalny język wykładowy (przez te 8 lat funkcjonował równolegle polskim i niemieckim) i to z dość prostej przyczyny – nie było wystarczającej liczby doktorów i profesorów mogących wykładać w tym języku. W 1919 i 1920 roku z Uniwersytetu zwolniono tych wykładowców ukraińskich, którzy nie przyjęli polskiego obywatelstwa i nie złożyli przysięgi na wierność Rzeczpospolitej. Spowodowało to zamknięcie kilku katedr tego uniwersytetu. Nadal jednak można było zdawać egzaminy w j. ukraińskim, o ile wykładowca egzaminujący go znał. Mówiąc o szkolnictwie wypadało by powiedzieć o ustawie z 1922 roku i o tym dlaczego jej postanowień nie wprowadzono w życie. Ale tego w ukraińskiej wersji „historii” nie można było powiedzieć, prawda?
Oczywiście były inne przypadki relegowania nauczycieli ze szkół i zamykania szkół, ale liczny podawane np. przez Pana Hrycaka, są przesadzone i często nie mają poparcia w dokumentacji. W tym filmie nie podano nawet jego „wyliczeń”, nie zrobiła tego także Pani.

Skoro mowa o szkolnictwie: dlaczego nie mówi Pani (ani nie ma w tym filmie mowy) o tym jak OWU i OUN traktował Ukraińskie szkolnictwo? Mianowicie o tym, że nauczycieli, którzy aktywnie sprzeciwiali się aktom przemocy, nacjonaliści Ukraińscy prześladowali lub wręcz mordowali – jak Iwana Babija, dyrektora Ukraińskiego Gimnazjum Akademickiego we Lwowie, który po walkach z Polakami w gronie Ukraińskiej Halickiej Armii wybrał pokojową drogę do autonomii dla Ukraińców. Postawą swą wpływał na uczniów, co przeszkadzało planom Stepana Bandery uczynienia z gimnazjum ośrodka indoktrynacji anty-polskiej. Innym przykładem osoby zabitej za sprzeciw wobec ukraińskiego nacjonalizmu i przemocy, może być Sofron Matwijas.
Ustalonym faktem jest, iż w latach 1919-39, UWO i OUN zamordowały więcej Ukraińców, niż Polaków. Tych, którzy potępiali przemoc, lub starali się uzyskać jakikolwiek realny wpływ na postępowanie władz Rzeczpospolitej, np. podejmując pracę w administracji lub, o zgrozo, starających się zostać posłami, Ukraińscy nacjonaliści prześladowali lub mordowali. Przykładem może być Sydir Twerdochlib – poeta, tłumacz i polityk. Tak na marginesie podliczając ilość członków partii ukraińskich które wybrały pokojową drogę do uzyskania autonomii dla Zachodniej Ukrainy, z ilością członków OWU i OUN okazuje się że Ci drudzy wcale nie reprezentowali większości Ukraińców w II Rzeczpospolitej. Ale o tym, ani Pani, ani ten film nie mówi.

Sprawa cerkwi: nie była Pani na tyle łaskawa by napisać o których zamkniętych cerkwiach mowa, więc odniosę się do twierdzeń z filmu. Mianowicie pada tam np. stwierdzenie, iż „w 1938 we wschodniej Polsce zniszczono 200 cerkwi, a 150 przekazano katolikom”.

Nie przeczę że w II Rzeczpospolitej przeprowadzono akcję rewindykacji cerkwi, ba nawet było ich kilka. Niestety dokument Pana Hoffmana podaje dane liczbowe wyssane z palca, bo oczywiście nie podane jest ani jedno źródło tych liczb. Wg informacji na stronach Kościoła Prawosławnego poświęconych szczególnie akcji z 1938 roku, dowiadujemy się, że w rzeczywistości w tej konkretnie akcji zniszczono 127 budynków religijnych: cerkwi, kaplic i domów modlitwy, a 4 przekazano Kościołowi Katolickiemu. Tak, to nadal ogromna liczba i samą akcję należy zdecydowanie potępić, ale dlaczego podane liczby są tak różne? Dlaczego liczba przekazanych cerkwi została zwiększona z 4 do 150, prawie 40-krotnie? Wymienione w filmie liczby nie odnoszą się także do całości procesu rewindykacji na przestrzeni niemal 20 lat, więc trudno mówić o pomyłce – wtedy liczby były by większe. Po prostu podając zawyżone liczby dla jednej z akcji, tej najbardziej bezprawnej i nie sprawiedliwiej (tu pełna zgoda) znów wyolbrzymia się jedną stronę medalu … bo to że była i druga strona, jest zapisane na kanwach historii dość jasno i wyraźnie.
Dlaczego nie ma mowy o tym że spora część społeczeństwa polskiego ową akcję przymusowych przejęć i wyburzeń potępiała? Dlaczego nie ma mowy o całokształcie problemu i to na przestrzeni całego 20-lecia międzywojennego: o kościołach łacińskich czy unickich zamienionych przymusowo na cerkwie w okresie rządów caratu, spontanicznie przejmowanych przez Katolików zaraz po odzyskaniu niepodległości (było ich ponad 300 przez pierwszych 5 lat po Wielkiej Wojnie). Dlaczego w filmie nie mówi się ile z tych cerkwi było używanych, a ile nie? Cerkwie garnizonowe w miastach w środkowej Polsce (np. w Skierniewicach) nie mały racji bytu w II RP: służyły tylko i wyłącznie wojskom Rosyjskim w czasie zaborów. No ale kiedy je się doliczy, choćby częściowo, to „wielka krzywda” narodu Ukraińskiego będzie się wydawała większa niż była w rzeczywistości dla WSZYSTKICH PRAWOSŁAWNYCH – Ukraińców, Polaków, Białorusinów itd. Bo zarówno Pani jak i film utożsamia religię z narodem, co jest po prostu fałszerstwem historii. Tak jakby powiedzenie całej prawdy nie było wystarczające… To nie jest historia – to jest właśnie propaganda.

Na koniec zadam pytanie. Co w karierach ludzi takich jak: Serhij Tymoszenko, Mykyta Bura, Mykoła Masłow, Stepan Iwanowycz Skrypnyk, Wołodymyr Decykewycz, Pawło Szandruk, żeby podać tylko kilka przykładów dziesiątek tysięcy ludzi będących urzędnikami, wojskowymi i inteligencją II RP, upoważnia Panią do twierdzenia iż Ukraińców traktowano w II Rzeczpospolitej „jak bydło” lub do stwierdzeń o „usilnej polonizacji”?!? Porównując sytuację Ukraińców z II RP do sytuacji ich pobratymców z ZSSR, dość łatwo zauważyć kolosalną różnicę w traktowaniu ludzi przez rząd i urzędników tych państw. Radzę sobie także poczytać o tym jak traktowano Polaków pod zaborem pruskim / niemieckim – tam była odgórnie nakazana i starannie, metodycznie prowadzona akcja wynaradawiania. Nie było można w ogóle nauczać po polsku (przez długi czas), nawet religii, nie mówiąc już o egzaminach na uczelniach wyższych! To co robiła część nacjonalistyczna Polskiej administracji (na ogół bez podstaw prawnych) w latach 20 i 30 XX wieku nie miało ani takiej skali, ani efektów. Ich głupie i szkodliwe akcje są jednak nadal, w XXI wieku, CELOWO WYOLBRZYMIANE przez część Ukraińców, po to by „usprawiedliwić” zbrodnie ich „bohaterów”.

Chciałem więc powiedzieć iż w moim mniemaniu takie opinie, łącznie z Pani wypowiedziami, na temat Masakry Wołyńskiej (czy też koliczyzny i innych masakr dokonanych przez ludzi obecnie przez pewną część Ukraińców za „bohaterów”) są nie do obrony ani z punktu widzenia prawa, ani moralności ani w końcu retoryki.

Z punktu widzenia prawa, również międzynarodowego (przynajmniej od wejścia w życie konwencji genewskiej i haskiej), nie ma usprawiedliwienia dla morderców ludności cywilnej, nawet w czasie wojny. Nawet to że ktoś kiedyś popełnił jakąś zbrodnię na naszym przodku lub na nas, nie oznacza ze my możemy dowolną zbrodnię popełnić na jego potomkach, lub nim. To jest istota wprowadzenia i przestrzegania praw w cywilizowanych społeczeństwach. Inaczej nadal bylibyśmy na poziome plemiennych, ba rodowych, waśni i krwawych cyklów zemsty (wróżdy, vendetty, itd.).

Z punktu widzenia moralnego jest to zdjęcie odpowiedzialności z oprawców i przerzucenie ich na ofiary, tylko dlatego że twierdzi się iż miały cokolwiek wspólnego z inną zbrodnią, albo twierdzi się że „jakoś sprowokowały atak”. Jest to po prostu obrzydliwe! Osoby używające takich „argumentów” same usuwają się z grona ludzi cywilizowanych! Cywilizowani ludzie w XXI wieku w ogóle odrzucają przemoc jako środek dochodzenia jakichkolwiek praw i roszczeń państwowych, narodowych czy rasowych!

Twierdzenia takie opierają się także na dwóch błędach w argumentacji:
- świadomym argumentum ad misericordiam – odwoływania się do presji emocjonalnej pod jaką działał oprawca „słusznie mszczący się” za inną zbrodnię. Racjonalnym podejściem jest zapytanie od razu gdzie się podziała litość dla ofiar tej obecnie omawianej zbrodni?
- być może mniej świadomym pertitio principii – w tym przypadku chodzi o to że ową domniemaną zbrodnię popełnioną dawno temu, a obecnie „mszczoną” należy najpierw UDOWODNIĆ! Ten film albo o nich konkretnie nie wspomina, lub przekazuje fałszywe informacje! Pani zaś je powtarza, a to wobec znajomości j. polskiego i uporu powtarzania tych pseudo-argumentów sugeruje, że jest to jednak celowe działanie.


Pisze Pani iż „Bandera (…) nie był niemieckim kolaborantem i nie ponosi bezpośredniej odpowiedzialności za to, co się stało na Wołyniu, gdyż w tym czasie był zamknięty w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen.”

Primo: całe mnóstwo historyków np. Tymothy Snider czy Douglas Tottle, uważa że był (w zasadzie nie znam historyka nie Ukraińskiego, który by nie mówił o kolaboracji OUN i Bandery w szczególności z Hitlerowskimi Niemcami), w oparciu o dowody zebrane w biurach Abwehry i zeznania jej członków. Wiadomo, że co najmniej od 1933 roku Bandera przyjmował finansowanie Abwehry. Wiadomo, że od 1940 był na liście agentów Abwehry. Te fakty dowodzą iż STEPAN BANDERA BYŁ NAZISTOWSKIM KOLABORANTEM.

Secundo: Zapewne chciała Pani wzbudzić współczucie i sympatię stwierdzeniem iż Bandera był zamknięty w Sachsenhausen. Cóż, w teorii był. Tyle że w wielu źródłach jest dokładnie opisane w jakich warunkach tam przebywał, bo mieszcząca się w bloku Zellenbau cela nr 73 składała się z dwóch pokojów: sypialni i pokój do przyjmowania gości. Bandera nie pracował, nie głodował, nie był bity za byle co, nie nosił pasiaka i jak najbardziej przyjmował gości- chociażby swoją żonę. Bandera otrzymywał gazety i co dwa tygodnie paczki od żony. Znał więc sytuację na świecie i mógł przekazywać żonie polecenia i rady dla OUN-B. Co wg części historyków robił. Nawet gdyby tego nie robił ponosi odpowiedzialność za zbrodnie, jako główny twórca programu OUN-B i twórca Słuzby Bezpeky – organu policji politycznej wewnątrz OUN-B (potem UPA), specjalizującego się w likwidacji osób podejrzanych politycznie i ideologicznie, czytaj głównie Polaków i Ukraińców sprzeciwiających się „wizji” OUN-B, czyli Bandery właśnie.

Do pełnej oceny Bandery, należy jeszcze wspomnieć kilka faktów:
- jego powojenna współpraca z innymi partiami (choć to określenie jest nieco na wyrost, biorąc pod uwagę liczbę aktywnych członków) w ramach utworzonej w 1947 roku nowej Ukrainnej Narodowej Rady nie przetrwała 3 lat. Członkowie OUN-M, UNDO, URDP, UNDS, UPSR, USRP, USDRP zarzucali Banderze dyktatorskie zapędy i brak chęci współpracy; Groźby skierowane do członków innych partii poskutkowały wykluczeniem OUN-B z UNR;
- jego współpraca z wywiadem Brytyjskim też nie potrwała długo i zakończyła się po tym jak agenci OUN-B wsypali na Ukrainie siatkę agentów sponsorowanych przez CIA (która był za wspieraniem UNR). Mykoła Lebed stwierdził podobno nawet że było to celowe działanie Bandery. W 1953 roku Brytyjczycy zerwali współpracę, jednocześnie odmawiając Banderze wizy wjazdowej na terytorium British Commonwealth;
- Bandera stał wtedy na czele organizacji podejrzewanej przez policję niemiecką o udział w co najmniej 100 zabójstwach, porwaniach i wymuszeniach haraczu (wg Pera Rudlinga). By uniknąć odpowiedzialności poszedł na współpracę z BND – wywiadem zachodnio-niemieckim; wysłano na Ukrainę kilka misji szpiegowskich i dywersyjnych, których członkowie byli niemal od razu łapani przez Sowietów (bo organizacja Bandery była zinfiltrowana przez Rosjan). Zdenerwowało to jednak KGB i wydano rozkaz zabicia Bandery. Udało im się to, gdyż Bandera odprawił ochroniarzy. Gdyby agent KGB poczekał kilka miesięcy Bandera prawdopodobnie trafiłby do niemieckiego więzienia, bo wywiad niemiecki także miał go dość.
Tak więc KGB oddało Banderze swoistą przysługę – ponieważ zginął z rąk agenta KGB, cześć Ukraińców uważa go za bohatera, zamiast widzieć to, kim był naprawdę: terrorystą, mordercą i bandytą, nienawidzącym pod koniec życia większości własnych krajan za to, że nie chcieli iść za jego „wizją”.

Na koniec: medal Bohatera Ukrainy nadany w 2010 Banderze przez Wiktora Juszczenkę, odebrano mu w 2011 wobec protestów Parlamentu Europejskiego, Centrum Szymona Wiesenthala i wielu innych organizacji i osób. I dobrze, bo nadawanie tego samego medalu rzeczywistym bohaterom broniącym obecnie Ukrainy, zakrawało by na kpinę. Mam nadzieję że ci Ukraińcy którzy mają go za bohatera, zrozumieją wreszcie że przemoc wobec cywilów jest cechą tylko i wyłącznie bandytów!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones