Czy w pewnym momencie nie zaczął wam przeszkadzać sposób bycia Gibson?
Bez emocji, bez uniesień. Ciągle ten sam ton głosu.
Bardzo. Rozumiem, że postać taka ma być, ale jej sposób bycia jest tak abstrakcyjny i praktycznie niemożliwy w normalnym świecie, że odechciało mi się oglądać dalej...
Abstrakcyjny? Niemozliwy w realu? Oj zdziwilabys sie jak ludzie potrafia funkcjonowac na co dzien. Gibson nie wzbudza sympatii i tak najwyrazniej mialo byc. To pierwsza rola w ktorej widzialem Anderson i mnie zachwycila, moze tez dlatego ze mam slabosc do postaci wypranych z uczuc ;p
Bez emocji? Przecież ona się wzrusza. Nawet płacze. Nie trzeba histeryzować by wyrażać emocje.
Świetny serial, ale ten typek (John Lynch) - najgorsza rola ever. Chodzi i ciągle smęci. Mega irytujący typ.