Poprzednie 3 sezony miały w sobie sporo dynamiki i każdy odcinek oglądało się z przyjemnością, choć też nie mogę zarzucić im wad. Tutaj jest nieco inaczej. Dialogi o niczym, atmosfera iście pogrzebowa (już Prawo Agaty się lepiej oglądało), a aktorzy widać muszą się na nowo oswoić ze swymi rolami (czas robi jednak swoje).
Lekki zawód grą Perchucia, bo w poprzednich sezonach jego postać była dużo bardziej konkretna. Minus też za wygląd i grę Mecwaldowskiego.
Wilczak w sumie bez zmian, ale ewidentnie widać, że się postarzał. Czy mi się wydaje czy postacie Bohosiewicz i Popławskiej są jakby wymęczone z życia? Może to nawet i lepiej, bo nigdy mi nie podpasowały.
Nowe postacie w sumie bez szału. Żona Wilczaka nijak imo nie zastępuje Różczki, i w sumie szkoda, że postanowiono ją uśmiercić, bo jej postać wnosiła dużo do tego serialu. Teraz to już nie to samo.