Prosta rzecz próbujesz - nieudolnie zresztą - podnieść do rangi jakiejś wysokiej filozofii. Sprawa jest tutaj prosta - przeludnienie to wojny, wojny to cierpienie miliardów ludzi. Tylko tyle.

Dziwny masz tok myślenia. To, ze człowiek dzięki maszynom dominuje nad środowiskiem, nie oznacza, że straciło ono swoja nadrzędność. Środowisko istniało bez człowieka i bez człowieka dalej sobie poradzi. Bo to tak, jak byś stwierdził, że pasożyt jest bytem nadrzędnym wobec żywiciela. Człowiek może zniszczyć środowisko, ale to będzie równoznaczne z autodestrukcją ludzkiego gatunku. Podobnie jak pasożyt może zabić żywiciela, ale wtedy zginie razem z nim. Dla człowieka środowisko jest żywicielem. Człowiek może je do pewnego stopnia modelować, ale tylko do pewnego. Wciąż jest zależny od wszystkiego, co go otacza - chociażby od atmosfery bogatej w tlen. Zależność odwrotna nie zachodzi - środowisko w żaden sposób nie korzysta na obecności człowieka, a tylko na niej traci.

Żeby było jasne - nie jestem żadnym nawiedzonym ekologiem. Pisząc to posłużyłem się wyłącznie logiką.

Aczkolwiek, po obejrzeniu serialu do końca, zgadzam się z Tobą. Ideologia - choc w filmie świetnie napędza fabułę - jest durna.

Ale najbardziej przeraża mnie, że niektórzy to "łykneli" zbyt dosłownie i już na filmebie toczą się dyskusje, że faktycznie należałoby część populacji ludzkiej wyeliminować "dla dobra ludzkości". Co za barany!

Niewiele jest rzeczy jest równie zabawnych co pozerzy udający, że znają się na filozofii i w tym samym czasie uprawiający skrajny infantylizm światopoglądowy - tj. antropocentryzm. Zabrakło jeszcze tylko powołania się na jakiegoś filozofa kontynentalnego, na przykład Niczi, poafirmowalibyście sobie życie. No chyba że ta chimera diamatu i sofizmu się zalicza :D "byt ludzki determinuje wartościowanie tej materii" - o w mordę.

Ech, dzieciaki. Poczytajcie kogoś mądrzejszego od siebie czasem: http://plato.stanford.edu/entries/ethics-environmental/#DeeEco