PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=849946}

Władcy wszechświata: Objawienie

Masters of the Universe: Revelation
5,3 2 220
ocen
5,3 10 1 2220
Władcy wszechświata: Objawienie
powrót do forum serialu Władcy wszechświata: Objawienie

To od początku! Odkąd zobaczyłem trailer pomyślałem sobie "Serio? Chcecie z tak kampowej staroci robić coś tak nowoczesnego?" Od razu mówiłem "Nie ma szans, żeby to wyszło", ale w końcu obejrzałem od niechcenia. Przemyślałem kilka rzeczy i doszedłem do wniosku, że jestem jednak pozytywnie zaskoczony w dodatku całkiem zadowolony. Dalej już chyba w punktach będzie prościej.
1. He-man to beznadziejna postać, wręcz tragiczna, bez charakteru bez jakiejkolwiek historii służąca tylko jako deus ex machina robiąca właściwie jedną rzecz. Nigdy nie był napisany w jakikolwiek sposób. Usunięcie go przez twórców było najlepszym co mogło spotkać ten reebot.
2. Cała ta animacja była stworzona tylko i wyłącznie pod sprzedaż figurek, więc wszystko było pisane na kolane na taśmie, żeby laleczki mogłby się sprzedawać. Odsyłam do serialu netflixa o zabawkach.
3. Cała fabuła była po prostu walką dobra ze złem i to bardzo grubą krechą nakreślona. Złe postacie były złe używały zwrotów typu "DOPADNE CIĘ ZAPŁACISZ MI ZA TO" a dobre mówiły "A MASZ ZA SWOJE TO CIĘ NAUCZY" Na Boga!!! Przecież tam zawsze na końcu z tego co pamiętam były moralizatorskie dla dzieci teksty w stylu He man mówi "MYJCIE ZĘBY PIJCIE MLEKO DO NASTEPNEGO SPOTKANIA PRZYJACIELE!" He-Man to po prostu GI JOE tylko goły i bardziej dopakowany.
3. Wszystkie wady tego reebota pochodzą od wad pierwowzoru. Drętwe dialogi przede wszystkim.
4. Czepianie się, że zrobili bajkę o babach i to pewnie "les" jest serio idiotyczne. Nie zdążyliście się przyzwyczaić? Że teraz absolutnie każdy protagonista jest kobietą?
5. Twórcy próbowali nadać głębi postaciom pobocznym zostawiając he-mana w limbo, żeby po prostu nie zanudzał. Nie u każdego się udało, ale np Evil-lyn czy Orko albo Roboto ciągną charakterologicznie tą nadal nieco płaską historyjkę, ale jednak nie tak fatalnie płaską jaką była w latach 80-90.

Podsumowując. Kevin Smith jest dużym dzieckiem i najwyraźniej chciał to wskrzesić dostosowując to do naszych czasów, udało mu się na tyle, że dało się to oglądać mimo, że nadal w dialogach czuje się banał, ale bywają też momenty. Mam wrażenie, że świat głównie spruł się bo dali babe zamiast przypakowanego golasa co jeszcze bardziej wbiło w fotel typowych piwniczaków z plakatami gołych facetów na ścianach :) Jak to baba? a nie goły paker? Także tego.... Może faktycznie piszę to bez celu bo skoro czytam komentarze w stylu "EJ ja chciałem żeby him men dokopał szkieletorwoi raz jeszcze chce swoje stare przygody" to znaczy, że mam do czynienia z niedorozwojami, którzy utknęli w jakiejś idiotycznej nostalgii. Mam też wrażenie, że ludzie co właśnie się zawiedli bo nie było tam tego co widzieli 50 lat temu spojrzeli nagle w lustro i powiedzieli "ejjj to my jesteśmy jednak dorośli? O co chooo!" Pozdrawiam ludzi, którym się podobało. Jeszcze bardziej pozdrawiam tych którzy zmienili zdanie podczas oglądania, tak jak ja. I pozdrawiam nawet tych co teraz zjadą mnie za błędy stylistyczne, ortograficzne, pierdograficzne (O wiele bardziej umiem i wolę mówić niż pisać) Was pozdrawiam NAJBARDZIEJ!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones