W garniturach (2011-2019)
W garniturach: Sezon 2 W garniturach Sezon 2, Odcinek 11
Odcinek W garniturach (2011-2019)

Wypadek

Blind-Sided 42m
8,5 1 960
ocen
8,5 10 1 1960
W garniturach
powrót do forum s2e11

Mike ma ze sobą ewidentne problemy, no ale co się dziwić, stało się co się stało. Ten odcinek to jeden wielki dylemat dobro – zło. Kolejna sprawa to relacja Rossa z Specterem. Do Harveya dociera ile tak naprawdę kosztuje go jego asystent. Louis dostaje kolejnego kopniaka, może i sobie zasłużył, ale obawiam się że w końcu stanie się on tykającą bombą. Tak więc ogólnie zajebiście dużo możliwości, jeżeli chodzi o przyszłe losy naszych bohaterów :)

ocenił(a) serial na 9
miloszpio

Tak długo czekałam ale w końcu jest :) . Biedny Mike troche się pobubił chłopak - ale cóŻ został sam na świecie... Harvey - on chyba Mike traktuje jak przyjaciela bo tyle już dla niego poświęcił, mam nadzieję że kiedyś mu się za to wszystko M. odwdzięczy. No i pokazał swoje serce kolejny raz - świetnie rozmawiał z tą dziewczynką... Luis - ten to jeszcze napyta kancelarii biedy jestem pewna...

miloszpio

Ross właśnie udowodnił, że nie nadaje sie tego zawodu, powinien zostac wylany jak najszybciej (dla swojego własnego dobra.) Naprawdę, dziwie się Harveyowi, że go jeszcze trzyma w firmie... Mnie by już zabrakło cierpliwości.
Wątek romansu Louisa - wyjątkowo kretyński.
Nabzdyczona Rachel - nie do zniesienia. Naprawdę, ktokowiek wie o co tej dziewczynie chodzi?

sever

Relacje Harvey – Ross to jedna wielka chemia, na swój sposób też męska miłość. Specter bez wątpienia czuje się też jego ojcem, bo w końcu jakby na to nie patrzeć on dał mu nowe życie. Bez ich relacji serial traci sporo. Co do Rachel, to fajnie że pokazała trochę inną twarz, ogólnie podoba mi się te ich „mijanie”, jest ono tak dawkowane że nie działa mi jakoś na nerwy. Jednak wiele razy słyszałem opinie że wątki miłosne w suits nie stoją na najwyższym poziomie, więc może i jest w tym trochę prawdy.

ocenił(a) serial na 7
miloszpio

Jak dla mnie najnudniejszy odcinek do tej pory. Jakby nie mieli żadnego pomysłu na niego. A już kolejne wątki romansowe Mike'a... mizeria.

miloszpio

Nie no, nie musisz mi tłumaczyć na czym polega relacja Spector-Ross, naprawdę... Abstrahujac juz od ich niezwykłej "chemii" to posiadanie li tylko fenomenalnej pamieci i bystrego umysłu, niestety nie predestynują jeszcze Mike'a do pracy jako prawnika. W tym zawodzie trzeba być sprytnym, bezwględnym i czasem wrecz makiawelicznie przebiegłym, zwłaszcza jak sie pracuje w kancelarii należacej do 'top 3' nowojorskich firm prawniczych (jak to ciagle podkreslaja w serialu), a to co sobą prezentuje Ross to jakas dziecinada.
Szczerze mowiac, to patrzac na tę produkcję mam wrazenie ze ogladam jakąś głupiutką farsę, a nie poważny serial prawniczy. Wiecznie niedopieszczony Louis z kompleksami, który zatrzymał sie na poziomie emocjonalnym 12-latka, teatralnie przewracająca oczami i kręcąca główką Rachel z permanentym PMS-em i Donna z mentalnością bazarowej przekupki + wciśnięty na siłę wątek romansowy typu "żuraw i czapla" oraz na okrasę nudne i naiwne w swej prostocie sprawy sądowe... Wszytko to sprawia wrazenie, ze serial zmierza w kierunku jakiejs nastoletniej teen drama albo przynajmniej skierowny jest do tego typu widza... Ja daję sobie z nim spokój na dobre, bo to strata czasu.

ocenił(a) serial na 8
miloszpio

Uwielbiam 'Suits', ale ten odcinek był słaby. Mike strasznie się pogubił. Denerwuje mnie to, że Harvey musi go cały czas wyciągać z kłopotów. Przecież to nie jego niańka. A Ross niestety pokazał swoją słabość charakteru. Może i dobry z niego facet, ale spójrzmy prawdzie w oczy, gdyby Harvey cackał się tak z każdą osobą, nigdy nie doszedłby do tego miejsca w którym jest teraz. Mike musi się wziąć w garść, jeśli chce pracować dla PH. Najlepszym przykładem była nowa współpracownica Louisa, Maria. Ona byłaby zapewne lepsza niż Mike. Zdeterminowana, pewna siebie, nie idąca na kompromisy. Taka praca. Tu należy wygrywać, a jeśli Mike ma z tym problem i dylematy moralne - cóż może powinien znów zostać kurierem.
Druga rzecz, która mnie zdenerwowała to zachowanie Mike'a i Rachel. Dorośli ludzie, a zachowują się jak dzieciaki. Po co te gierki 'Mam romans z mężatką. -Ach tak ja tez miałam romans!'. Nie, nie, nie. Mogli to inaczej pociągnąć. I do tego te maślane oczy jakie robi Rachel na widom Rossa. Mogliby się raz na zawsze dogadać, a nie prowadzić jakieś dziwne podchody. Ale wóz, albo przewóz.
Mało Louisa jakiego lubię. Przez większość jego czasu widać było jak ślini się na widok tej blondyny. I znów został potraktowany jak pionek przez Jessice, bo Harvey tak chciał. Czy Louis naprawdę nie ma prawa głosu w tej firmie?
Jakoś rozczarował mnie ten odcinek. Po wspaniałym dziesiątym odcinku, gdzie wszystko ze sobą grało, zaserwowano nam papkę. To tak jakby podać roztopione lody po pysznym obiedzie. Mam nadzieję, że kolejny odcinek będzie już bardziej dynamiczny i przede wszystkim Mike Ross powróci do swojego wydania z początku sezonu drugiego.

ocenił(a) serial na 7
pietrusia

Odcinek rzeczywiscie troche slaby. Nie podobal mi sie watek Louisa z ta blondyna i przede wszystkim wszystko zwiazane z Rachel,niestety marne szanse sa zeby zniknela z serialu.Wolalam Jenny:)
Harvey jak zwykle swietny, troche szkoda ze Zoe zniknie ale wtedy co by bylo z Donna?:) Wiecie ze Zoe(Jacinda ) to zona Gabriela?:)fajna babka ogolnie mowiac:)))

pietrusia

"Druga rzecz, która mnie zdenerwowała to zachowanie Mike'a i Rachel. Dorośli ludzie, a zachowują się jak dzieciaki."

To też, ale dla mniej najgorszą / najbardziej denerwująca sceną była scena rekrutacji. W której firmie rekrutujący tak płaszczy się i poniża przed zatrudnianą absolwentką, jak zrobił to Louis przed Maria? (zwłaszcza że Pearson&Hardman to niby taki Mount Everest firm prawniczych, do których najcieżej sie dostac). I to dlaczego? - tylko dlatego ze Maria na kwestię "Udowodnij ze jestes najlepsza na to stanowisko" odpowiedziała " Nie musze udowadniac. Jestem". Naprawdę trudno mi było uwierzyć w to co widze podczas seansu. Jak dla mnie to jeden wielki facepalm.

ocenił(a) serial na 8
sever

dokładnie to samo sobie pomyślałem. Jak scenarzyści zaserwowali nam taką farsę rodem z mody na sukces na sam koniec 10 odc (chodzi mi o ten motyw Rachel puka> Mike otwiera> a tam jakaś laska w prześcieradle z dupy wzięta) powiedziałem sobie: "dasz rade, dasz rade, przełknij to" I jakoś zjadłem ten zakalec, licząc iż scenarzyści mi to wynagrodzą w następnych odcinkach, a Ci zasypali mnie jakąś niestrawną papką dla małolatów. Nie wiem jak inni, ale mnie spodobał się w tym serialu motyw z pierwszego odcinka, czyli w skrócie: Super-koks-prawnik, przypadkiem spotyka dzieciaka z problemami, ale dostrzega w nim potencjał na nowego super-koksa-prawnika i postanawia go przyjąć do gildii i podexpić. Niestety nic już prawie nie zostało z tego w tym serialu. Szkoda, bo to właśnie wyróżniało Suits na tle wielu innych osadzonych w sferze prawniczej. Ta tean-drama jak ktoś to nazwał zmusza mnie do zmiany oceny o co najmniej -3. Na pewno obejrzę drugi sezon do końca, ale jeśli scenarzyści dalej będą zmierzać w tym kierunku, to na tym kończę.

lpojar

"Super-koks-prawnik, przypadkiem spotyka dzieciaka z problemami, ale dostrzega w nim potencjał na nowego super-koksa-prawnika i postanawia go przyjąć do gildii i podexpić"

Do tego od siebie dodam zróżnicowane i ciekawe postaci poboczne, rozmowy naładowane humorem i sarkazmem i miał być przyzwoity serial prawniczo-obyczajowy z wątkami humorystycznymi.

Niestety coraz bardziej mam wrażenie - a ostatni odc 11 upewnił mnie w tym przekonaniu - że ktoś robi z nas idiotów:

Mike zachowuje się jak emo dzieciak, lat około 14, pozjadał wszystkie rozumy, jego spokojny sen jest ważniejszy od wszystkiego, wszystkich informuje o swojej moralnej wyższości, nie potrafi przeprowadzić spokojnej rozmowy, od razu wybuch, kompletny brak empatii, zrozumienia zawodu, który wykonuje, ciasny umysł, świat widziany w czarno-białych kolorach. Dorosły podobno facet, a w kontaktach w pracy, romantycznych i ogólnie międzyludzkich zachowuje się jak dzieciak. Ochrzanianie Harveya i wszystkich wokoło za brak moralności nie stoi wg niego w sprzeczności w jaraniu i pracy na haju oraz sypianiu z mężatką, po wcześniejszym smaleniu cholewek do koleżanki z pracy. Proszę Państwa, przedstawiam PRAWNIKA Z NY.

Harvey i Jessica - rezygnują z "maszyny z Harvardu" na rzecz kogoś, kto właśnie zdradził klienta i kto jest na prostej drodze do zniszczenia ich karier. *owacja na stojąco dla twórców*

Louis - znowu wydymany, znowu będzie chciał się jakoś odgryźć, znowu wyjdzie na tego złego, znowu Harvey będzie się nad nim znęcał TO JUŻ BYŁO (dlaczego ten serial nie jest o Harveyu i Louisie z Jessiką w tle? odc kiedy Louis pomaga im w sprawie jest moim zdaniem jednym z najlepszych, Louis jest dobrym prawnikiem i jest śmieszny - jest DOSKONAŁY)

Rachel - najbardziej nierealna postać w tym serialu. Z jednej strony niezależna dziewczyna z bogatego domu, starająca się osiągnąć sukces o własnych siłach, skupiona na pracy. Z drugiej laska rodem z telenoweli. A już w ostatnim odc to ja się pytam co to było: jakieś żałosne opowieści, że miała romans, który sama zaczęła (badass!), a potem oczka się jej pocą na widok Mike'a. Kolejna dorosła osoba zachowująca się jak z serialu szkolnego dla dzieciarni. Spokojnie mogłaby wystąpić z Mike'm w Glee, ten sam poziom. Poza tym ma dziwaczna manierę grania i wygląda jak Paszczak.

PS. Tuż przed obejrzeniem tego sezonu, zażartowaliśmy, że pewnie go spie*rzą. Po obejrzeniu tego odc oraz zapowiedzi obawiam się, że dobre czasy Suits już minęły..

:(

lpojar

"Nie wiem jak inni, ale mnie spodobał się w tym serialu motyw z pierwszego odcinka, czyli w skrócie: Super-koks-prawnik, przypadkiem spotyka dzieciaka z problemami, ale dostrzega w nim potencjał na nowego super-koksa-prawnika i postanawia go przyjąć do gildii i podexpić."

Ciekawe sformułowanie :) Mnie chyba na początku spodobał się prawniczy superduet Jessica - Harvey, plus do tego na okrasę Mike jako genialny dzieciak próbujący walczyć o swoje, ale generalnie było bez zachwytów. Teraz kiedy Ross przeistoczył sie nagle w jakiegoś przygłupa jarającego trawkę i zachowującego się jak 16-latek w najtrudniejszej fazie dojrzewania, a duet Jessica-Harvey w niańczących go tatusia i mamuśkę - serial stał się totalnie niestrawny. Ogólnie mam wrażenie, ze od pierwszego sezonu, Ross cofnął sie w rozwoju o jakieś 10 lat.

sever

Masz rację.
Mike w Pilocie pokazał, ze jest sprytny, ma zmysł obserwacji, wyciąga wnioski, potrafi wyjść cało z opresji, do tego jest pewny siebie i zadziorny - tymi właśnie cechami zaimponował Harveyowi w scenie w hotelu.

2 sezony później - po wielu zakończonych sukcesem sprawach, udzielonej pomocy, wielokrotnym udowodnieniu kto jest prawdziwym przyjacielem, a kto wrogiem, po turbulencjach pracowniczych i romansowych - Mike mentalnie cofnął się do gimbazy.
Wszystko, co przeżył, doświadczył, zobaczył - nic go nie nauczyło. Nie ma rozwoju, poprawy, pracy nad słabościami, ulepszenia już istniejących dobrych cech jego osobowości. To nie jest prawdopodobne z logicznego i psychologicznego punktu widzenia. Byłoby to zrozumiałe, gdyby pracował z osobami "ściągającymi" go w dół, ale sorry, kiedy masz koło siebie takie tuzy umysłowe, silne osobowości, jak Harvey i Jessica - to naprawdę, nie ma szans, ciągniesz w górę, do ich poziomu, albo odpadasz na wstępie.

Z drugiej strony zawsze istniała w nim ta słabość, pokazana po raz pierwszy, kiedy nie pozbył się od razu walizki z ziołem. Dlatego zawsze dziwiło mnie, że Harvey trzyma Mike'a, bo szuka kogoś takiego jak on. Mike nie jest drugim Harveyem, bo a) nie ma w sobie siły b) nie ma dyscypliny wewnętrznej c) Harvey rozwiązuje swoje problemy, Mike od nich ucieka.

emo_waitress

Nic dodać, nić ująć. Zgadzam się w 100%.

ocenił(a) serial na 8
emo_waitress

Oczywiście zgadzam się z wami.
"Do tego od siebie dodam zróżnicowane i ciekawe postaci poboczne, rozmowy naładowane humorem i sarkazmem i miał być przyzwoity serial prawniczo-obyczajowy z wątkami humorystycznymi."
"Mnie chyba na początku spodobał się prawniczy superduet Jessica - Harvey"
Tyle, że to już wszystko było, serial prawniczy z wątkami humorystycznymi, ciekawymi dialogami czy superduet. Widzieliśmy takie seriale już wcześniej. To co miało wyróżniać ten serial to Mike, genialne dziecko. Nasz łącznik z światem największych kancelarii, od początku do końca. To z nim widz miał się utożsamiać. Tyle, że ja nie chce się utożsamiać z jakimś kido który sam nie wie czego tak naprawdę chce. Gdzie ten Mike z pierwszego sezonu. Może wam to wydać się dziwne, ale naprawdę chciałem żeby przyjęli ta laskę z Harvardu, Marię. Wyglądała na ciekawą postać, taki nowy Mike w wersji żeńskiej i przez chwile zapachniało klimatem z pierwszego sezony. Rywalizacja Mike vs Maria to mogło być coś. To mogło się przerodzić później w jakaś przyjaźń albo coś więcej. Tu należało szukać ewentualnych zawirowań na linii Mike-Reachel, zamiast wprowadzać jakieś z dupy wzięte laski na potrzeby dwóch odcinków, gdzie z góry wiadomo jak to się skończy. Zamiast nowej ciekawej postaci dostaliśmy jednak jak zwykle płaczącego Mike, zawiedzionego Harveya i na okrasę tego wszystkie, wielki klasyk! Mike wsiada do windy a Reachel patrzy. Wow, ku^wa wow!

lpojar

LOL esencja romansu Mike'a z Rachel: stojom i paczom się na siebie. I przeżywajom. Wszystko to przy akompaniamencie międzynarodowych facepalmów i headdesków widzów.

Co do Marii - aż sobie kwiknęłam na taką nową postać, która z niczym się nie pie*doli. Podzielam zachwyt Louisa, kiedy laska stwierdza, że może pracować byle gdzie, bo jest maszyną. Postawienie takiej osoby w konfrontacji z Rossem daje szerokie pole do popisu dla scenarzystów, taki potencjał! Jak blado w porównaniu z nią wygląda Rachel! Na pewno każda realna prawniczka z NY utożsamia się z Jessiką oraz właśnie z Marią, bo tylko takie osoby, szczególnie kobiety, mogą przetrwać w basenie z rekinami, jakim jest Manhattan.

ocenił(a) serial na 8
emo_waitress

scena Maria & Luis wydała mi się śmieszna w negatywnym znaczeniu, podobała mi się jednak koncepcja takiej nowej postaci.

lpojar

Jeszcze tylko dodam, ze mnie osobiście podoba się duet Harvey-Jessica, bo nie ma w nim typowej dla tego typu par w popkulturze "chemii" "napięcia seksualnego" i całego tego bajzlu romansowego. Nareszcie jest jakaś power-couple, z silniejszą postacią kobiecą (kolorowa kobieta szef w nowojorskiej top kancelarii prawniczej - i na dodatek wierzymy, że tak, ta kobieta to osiągnęła i właśnie jest dokładnie taka!), którzy są wspólnikami, przyjaciółmi i dobrymi kolegami w pracy.

lpojar

"To co miało wyróżniać ten serial to Mike, genialne dziecko. Nasz łącznik z światem największych kancelarii, od początku do końca. To z nim widz miał się utożsamiać."

Zdaję sobie sprawę, że MIke miał być głownym bohaterem serialu, który wprawdza nas do nowego swiata i zdobywa naszą sympatę, ale mnie jakoś tak, na przekór scenarzystom Mike od poczatku w ogóle mało kręcił. Biedny, aczkolwiek genialny dzieciak z problemami - zieew, fascynujące... Ograny schemat Kopciuszka + ograny schemat geniusza - wysyp genialnych bohaterów seriali zaliczylismy juz kilka sezonów temu (tu masz spis wiekszosci, jesli cie to ciekawi: http://blueredporter.blox.pl/2012/01/Superdetektywi-na-tropie.html), a Mike na ich tle wypadał co najmniej blado. Co innego taki Harvey (niesamowity koleś) no i Jessica - rewelacyjna postać, szkoda ze twórcy serialu traktują jej osobę tak po łebkach i jako tło, bo podejrzewam ze zdolni scenarzysci wycisneli by z niej sporo i móglby z tego powstac fajny thriller prawniczy dla doroslych, a nie dziecinne przepychanki dla nastoletniej widowni. Ale jak już nam to udowodniono, scenarzysci Suits zdolni nie są, tak wiec mamy to co mamy...

sever

Osobiście zawsze bardziej fascynowały mnie osoby:
a) osiągające coś w życiu własnymi siłami, bez wykorzystania niezwykłych zdolności. Self-made meni. W przypadku Suits podziwiam Harveya za samozaparcie i dyscyplinę, za inteligencję pod tym uśmieszkiem, wyobrażam sobie ogrom pracy i poświęcenia Jessiki, by znalazła się tam, gdzie jest (sama to raz wspomniała). Nawet ta Maria-maszyna - czy można sobie wyobrazić, ile ta dziewczyna musiała się naharować, żeby przeskoczyć rok na prawie na Harvardzie? I to wszystko ci ludzie osiągnęli bez fotograficznej pamięci.

b) osoby z niezwykłymi zdolnościami, które nie odstawiają drama scen z tego powodu, za to potrafią je dobrze wykorzystać (jeżeli chodzi o zdolność logicznego myślenia i genialny zmysł obserwacji, to zdecydowanie wygrywają Poirot i Marple).

Motyw Kopciuszka jest ograny do zerzygania.

Motyw geniuszy również. Oni ZAWSZE muszą mieć jakąś tragedię w dzieciństwie/ młodości, obowiązkowo zamordowany członek rodziny, do tego nie złapany morderca. Oni zawsze cierpią przez swój geniusz, który na dodatek nie pozwala im założyć normalnej rodziny i żyć w zwykłym domu. To jest możliwe - inspektor Barnaby może nie ma umysłu geniusza - choć jest bardzo blisko - i jakoś potrafi być zarówno skutecznym detektywem, jak i normalnym obywatelem :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones