Myślę, że to powrót rozpaczy która pojawiła się w pierwszej scenie pierwszego odcinka. Czyli myśl "już dłużej tak nie mogę". Trochę według utartego małżeńskiego schematu "trudno być razem, bez siebie jednak źle".

Mądrze prawisz :D

Wydaje mi się, że nie ma mowy o powrocie do punktu wyjścia. Oboje wykonali przecież manewr pozbawiający im znalezienie się w sytuacji na początku serialu. Wracają do siebie ale oboje są już w odległym od poprzedniego etapie wspólnej drogi przez życie. Mają za sobą całkowicie nowe i mocne doświadczenie bliskości i zdrady. Raczej dociera do niej, że powrót do siebie nie udaremni powrotu nowych i podobnych problemów wzajemnej bliskości, z którymi będą musieli się uporać. Myślę, że oboje sparzyli się swoim eksperymentem i mogą nie próbować więcej podobnej terapii, co sprawia, że będą musieli sięgnąć po skromniejsze środki wybudzające ich z erotycznego letargu.

Można interpretować jej minę wielorako.Joy przeszła długą drogę do samopoznania.W obliczu błogiego spokoju doznała wstrząsu,jak blisko było do utraty małżeństwa.Jest jeszcze druga opcja-zrozumiała,że spełnienie seksualne nigdy w pełni nie nastąpi,gdyż spóźniła się z pewnymi decyzjami o 30 lat…

Ta mina też bardzo mnie zastanawiała... Pomimo, iż była to wygrana podróż, bo przecież przerobiła wiele męczących ją problemów (pogrzeb, samotność, ukrywanie uczuć, wypadek, śmierć pacjenta, odpowiedzialność, .. całe to przenoszenie problemów z przedostatniego odcinka...) to mimo wszystko nasze demony zostają z nami... i to była właśnie ta mina! Zwłaszcza, że pokazywane już były sceny gdy łapie ją "strach" a przed oczyma przelatują traumatyczne wydarzenia...