Ja właśnie dziś wieczorem będę oglądać drugi odcinek i jestem ciekawa jak się zakończy. Pierwszy mnie nie porwał. Zwłaszcza wątek miłosny mdły do bólu, jak sami bohaterowie. Aczkolwiek do Eddiego Redmayne nic nie mam, choć w tym filmie nie pokazał nic nadzwyczajnego. Bardzo podobnie zagrał w "Filarach Ziemi", tylko partnerkę miał ładniejszą i bardziej żywiołową. Trzeba jednak przyznać, że wizualnie dobrali mu tą Clemence idealnie. Z powodzeniem mogliby zagrać rodzeństwo.
O wiele ciekawszy jest wątek wojenny i postacie drugoplanowe. Pozytywnie zaskoczył mnie Matthew Goode w roli kapitana Greya. Krótki epizodzik, ale wypadł poważnie i godnie. Coś zupełnie innego niż w "Oświadczynach po irlandzku" czy "Świadku bez pamięci".
GoT-owcy też zasługują na uznanie. Wujek Benjen z Robbem Starkiem w jednej scenie... ha! Jeszcze tylko Snowa brakowało i byłoby już całkiem rodzinnie :) Richard Madden świetny i ten jego akcent!
Czekam na sceny batalistyczne, bo wreszcie zacznie się coś dziać. Niedawno oglądałam "War Horse" Spielberga, więc chętnie porównam bitwy z dwóch filmów o I wojnie światowej.

mysle ze drugi odcinek bardziej ci sie spodoba niz poprzedni. co do aktorow, krotka ale zaakcentowana rola mlodego Turgoose. Po This is England i roli w Eden Lake, bardzo go polubilem.
Jesli porownac War horse, ktory zreszta mnie nie zachwycil, to Spielberg wypada lepiej w scenach batalistycznych jak i calej historii milosnej - co by nie mowic, milosc do konia wypadla lepiej niez milosc w tym dwuodcinkowym miniserialu.

Miłość do konia była równie... specyficzna :) Ale film piękny. Jak na Spielberga nie wybitny i moim zdaniem 6 nominacji do Oskara to trochę za dużo, jednak zdjęcia Kamińskiego jak najbardziej zasługują na uznanie.

Ok. Jak obejrzę drugi odcinek to się wypowiem.

Obejrzałam, zachwycona nie jestem. Oczekiwałam jednak czegoś innego. Sceny batalistyczne nie porywają a najbardziej mnie irytował ten wszechobecny melodramatyzm. Zwolnione tempo, ckliwa muzyczka w tle, Eddie spoglądający na biegnących przez pole bitwy żołnierzy... no takie to było przerysowane moim zdaniem. Oczywiście rozumiem, że się bali, jednak jak już ruszyli w bój, to zadanie mieli jasne - biec i zabijać, a nie spoglądać na siebie żałośnie. Być może się czepiam, ale naoglądałam się "Szeregowca Ryana", "Komanii Braci", a ostatnio "Boże Narodzenie" (o I wojnie światowej), więc miałam inne wyobrażenie. Tam jednak wygladało to inaczej, bardziej realistycznie. Zresztą nawet nie ma co porównywać, bo "Birdsong" przy tych filmach to bajeczka.
Wątek miłosny kompletnie do mnie nie trafił i wkurzała mnie ta Isabelle. Najpierw zdradza męża, potem porzuca kochanka... Żałosne.
Motyw śmierci Weira - to mnie przyznam zaskoczyło. Nie spodziewałam się, że stanie się to w taki sposób.
Turgoose, to był ten żołnierz co tam tak mamrotał ściskając mocno broń? Bo nie kojarzę zbytnio. Mi z kolei bardzo podobała się epizodyczna rola Matthew Goode'a.
Tak podsumowując, to dałabym jakieś 6/10. Serial do obejrzenia i zapomnienia. Szału nie ma jak na produkcję BBC.

tak, Turgoose to byl ten zolnierz. W calym filmie najwieksze wrazenie wywarla na mnie wlasnie smierc Weira... to bylo naprawde dobre. Reszta filmu ... tylko OK .

Film całkiem dobry, aczkolwiek zgodzę się z większością- nie porywa. Zwłaszcza ten wątek romantyczny. Co do Isabelle- całkowicie się z Tobą zgadzam. W ogólne była nieracjonalna, jeżeli chodzi o podejmowane przez nią decyzję (zwłaszcza ta najważniejszą dla głównego bohatera oczywiście). I zupełnie nie wiem dlaczego, ale choć Redmayne to dobry aktor, to mnie jakoś w filmach irytuje. Pewnie jestem do niego trochę uprzedzona, ale wydaje mi się, że jego gra jest podobna w różnych produkcjach. Być może jest to kwestia podobnych ról- np. w "Filarach Ziemi".
Wracając do samego filmu- druga jego część była zdecydowanie lepsza niż pierwsza, a w całym filmie największą sympatię budzili Starkowie.
W fabule podobało mi się, że pokazano wojnę z innej strony (tunele). Osobiście nie oglądałam zbyt wielu filmów o tej tematyce, więc ciężko porównywać, ale ważne tu było ukazanie bezsensu wojny. Poza tym sama walka rzeczywiście była przedstawiona patetycznie, ale w sumie podobało mi się to w slow motion, dzięki czemu można było zobaczyć strach w oczach żołnierzy idących na rzeź i zdających sobie z tego sprawę.
Na pewno inne filmy przedstawiają to lepiej. Czytałam "Na Zachodzie bez zmian" i chyba powstały na ten temat dwa filmy. Myślę, że warto któryś z nich zobaczyć...
Myślę, że film wart jest obejrzenia, aczkolwiek nie będzie to oglądanie z zapartym tchem. W przebrnięciu przez nudne wątki pomaga wprowadzona inwersja czasowa, dzięki czemu widz chce poznać koleje losu i odkryć, dlaczego bohater znajduje się tam, gdzie jest i zachowuje się tak, a nie inaczej.
Z racji tego, że uwielbiam produkcje BBC filmowi dałabym także 7/10.
Pozdrawiam :)

Film "Na Zachodzie bez zmian" byl znacznie lepszy od tego... Zreszta, nie ma sensu porownywac produkcji tv do prawdziwego kina - inna skala wartosci!