Jakoś nie mogę zrozumieć tego, że jest tak dziwnie przedstawiona ciąża dwudziestopięcioletniej kobiety. Traktują ją jakby to była wpadka szesnastolatki, a ten jej strach przed powiedzeniem matce to było bardzo na siłę. I mam wrażenie że tak od 8 - 9 sezonu gdzieś ta lekkość serialu uciekła, drażnią mnie różne tajemnice, podchody, jakby ludzie żyjący pod jednym dachem nie mogli sobie normalnie powiedzieć o tym co czują, co im się nie podoba, tajemnice na siłę (maść na suche łokcie, nakładka na zęby - serio??). Dobrze że zostało mi już niewiele odcinków, twórcy chyba sami doszli do wniosku że lepiej nie brnąć w to dalej bo się pomysły kończą.