niby takie samo wszystko idzie całe naraz zgodnie z oryginałem, choć mam wrażenie, jakby bardziej podkreślał fakt, że pacjentem jest istota dwunożna, nieopierzone i w fartuchu..
ot, pierwszy z brzegu przykład taki: prolog rodzicielski, którego w starszej wersji nie było, szereg innych podobnych, nieznośnie kołczerskich w tonie haseł i akcji motywacyjnych typu idźcie, sięgajcie gwiazd, spełniajcie swe marzenia, te małe i te duże..
no dobrze, bo to może w oryginale też występowało, ale tak niepozornie, nienatrętnie, nienachalnie, jakby na dalszym planie - nie deklarowano tego wszem i wobec w każdym razie.
pozostaje jeszcze pytanie do kogo skierowany? osobiście sądzę, że do nikogo: starym widzom pojedzie na sentymencie, a nowych nie zdobędzie - estetyka telewizyjna jak z Dynastii niemal, dla wychowanków Breaking Bad jak mniemam nie do zniesienia..
gdyby to ode mnie zależało poleciłbym raczej podpiąć się z własnymi uczuciami pod podobny wprawdzie, choć czymś zupełnie innym, w sensie dalece bardziej zwariowanym nabity i wypchany schemat powstały na bazie Morfiny bułhakowa - Zapiski Młodego Lekarza - krótszy, wyrazistszy, naznaczony humorem wylęgłym i pełznącym jednym długim cięgiem wprost spod fartucha niejakiego doktora benwaya herbu zapleśniałej główki maku mamma mia dużo bardziej absorbującym i zabsurdalizowanym - to jest odjazd, a nawet odlot czasem!