Gdyby nie Sam Reid i to, jak był napisany Lestat, nie dobrnęłabym do końca 1 odcinka. Tymczasem okazało się, że przewijając dłużyzny (po cholerę ten wywiad to ja nie wiem), udało mi się dotrzeć do końca.
Nie chciałabym, żeby przez to, że serial jest słaby, zginęła gdzieś praca Reida, więc ten komentarz to oddanie mu sprawiedliwości. Jego postać jest absolutnie świetnie zagrana. Myślę, że Anne Rice byłaby dumna. Tylko (aż) z tego, niestety.