Oglądając tę serię, możemy sobie na wstępie pomyśleć o wiktoriańskich czasach, schludnych sierocińcach i świecie niemalże idealnym. Odpowiednia oprawa wizualna i muzyczna, tylko podkreślają iście sielankowy klimat.

Akt numero uno w postaci mocnego zejścia na ziemię - następuje już na pod koniec pierwszego odcinka "Yakusoku No Neverland". Gdy widzimy jak przyjaciółka głównych bohaterów spogląda na nich... A raczej jej trup zionie pustym wzrokiem, już mamy poczucie, że sierociniec pełen dzieci nie prowadzi wesołej działalności. Kolejny cios następuje, gdy do akcji wkraczają potwory, dziwne słoje na zwłoki oraz zupełnie swobodna reakcja "Mamy" która do stworów przyprowadziła dziewczynkę.

Dzieci, początkowo uprzedzone o znalezieniu rodziny zastępczej dla małej Conny, dzięki drastycznemu odkryciu, zaczynają baczniej przyglądać się poczynaniom swojej opiekunki. Stopniowo odkrywają cały spisek stojący za poczynaniami sierocińca, wraz z dotarciem do prawdy o otaczającym je świecie.

Czy na dzieciach pożeranych przez potwory cała historia się kończy? Oj nie. Na pewno też nie w mandze, która wciąż jest wydawana. Warto zatem podjąć ryzyko i sięgnąć do anime YNN, chociażby z racji jego bardzo dobrego poziomu fabularnego. Trudno ostatnimi czasy o dobry horror i groteskowość w anime, jednak ten tytuł jest czymś, co możemy uznać za tortową wisienkę.