Oddzielili złoto od tombaku.

Jakoś 7,8,9 sezon są razem z sezonami 1-6.

7 miał swoje momenty

Zgadzam sie. Ósmy i dziewiąty to kaplica.

Nie byłem w stanie ich oglądać, szczerze mówiąc. Spojrzałem tylko na pierwszy odcinek ósmego, oraz na ten słusznie niesławny finał.

W siódmym też były odcinki słabe, ale to nie nowość w serialu, który generalnie był nierówny. Sam kierunek który serial przybrał, autoironia, itd., był jak najbardziej zrozumiały i ciekawy, w szczególności świetnie wychodząc w wybranych odcinkach (xcops, holly...), była poprawa jeśli chodzi o ST (Moby w closure to sztos) i dokonała się jakaś ewolucja relacji M. i S., co było naprawdę fajne.
Sein und Zeit i Closure, chociaż rozczarowujące fabularnie, były niesamowicie urocze (ile testo trzeba mieć żeby nie wzruszyć się w przy my weakness); odcinek napisany przez Duchovnego był naprawdę ciekawy (chociaż realizacja była gorsza niż koncept), jak zresztą chyba wszystkie które DD napisał. Zdecydowanie najbardziej erudycyjne w serii.

Powiem tak. Ponad rok temu obejrzałem w końcu całe X Files. Od deski do deski. Czułem znużenie iloscia odcinków. Wg mnie serial powinien (przynajmniej wtedy) zakończyć się na siedmiu sezonach. Ponadto wątek mitologiczny to niesamowity szajs. Raz widzimy kosmitę, a drugi raz słyszymy, że kosmici nie istnieją. Scully miala w sobie zarodek, ale mimo to nie wierzy w istnienie pozaziemskiej cywilizacji. No ludzie. Ilość odcinków w sezonie też poraża. Współczuje temu, kto to teraz nadrabia. Ja w dzieciństwie ogladalem X Files, ale dość mało i dzieki 10-temu sezonowi postanowilem nadrobić całość. Sezon nie powinien mieć ponad 20 odcinków, bo to przytłacza. Dodam jeszcze, że Mulderowi zabito ojca, siostrę, ale na heheszki w odcinkach śledczych zawsze był czas. Mam bardzo ambiwalentny stosunek do tego serialu.

Ja właśnie nadrabiałem przez ostatnie miesiące. No tak, przecież oni są zawsze w ogniu konfliktu z rządem i kosmitami, super-żołnierze bez twarzy chcą ich zabić, kolonizacja ziemi ma się dokonać, a mimo to mają czas żeby wbić do miejscowości w tennessee żeby zbadać jakieś wściekłe koty czy dzieci z ogonami xd
Btw, nowy odcinek mi się podobał, dosyć zabawny.

a sam fakt że plakat z Nixonem i napisem "they can't lick our dick" jest rzeczywiście przykładem tego efektu...a zresztą: https://skeptics.stackexchange.com/questions/28350/are-these-real-badges-for-ric hard-nixons-1972-presidential-campaign

kosmita trump, kwestia pamięci i osoby (jak u Locke'a), świetny odcinek

Jeszcze nie widzialem. Za bardzo się babrali i motali z główną osią fabularną.

A ósmy momentów nie miał? "Roadrunners", "Via negativa", najlepszy okołomaziowy epizod "Vienen" i parę innych przyzwoitych epizodów jak "Redrum", "Badlaa", czy "Alone". Dla mnie sezon ósmy był lepszy od siódmego, czy choćby pierwszego i to pomimo braku Muldera w większości odcinków.

Upadku serialu upatruje dopiero w dziewiątym sezonie (chociaż i on miał swoje "Scary monsters").

Może miał, nie wiem. Nie spodobał mi się na tyle żebym regularnie oglądał, a to co widziałem było raczej słabe.