PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=745588}

Z archiwum X

The X Files
7,0 13 438
ocen
7,0 10 1 13438
4,7 3
oceny krytyków
Z archiwum X
powrót do forum serialu Z archiwum X

No to jadymy.

- Oh hai Panie Streszczenie
- Zieeew...
- ...zieeew...
- Oh hai Panie Palacz
- Zieew...
- Oh hai, Panie Totalnie Bezsensowna Scena Walki
- Zieeew...
- Zaraz, co ten Palacz bredzi o wybijaniu zwierzątek i wycinaniu
lasków? Czy on i ufoki to jakiś ekstremalny odłam Greenpeace?
- "It's a virus within a virus" - FACEPALM ktoś się Incepcji naoglądał...
-

Jak to zwykle z odcinkami mitologicznymi - miał fajny trailer, ale sam odcinek to usypiacz. Zawsze wolałem Archiwum X jako zabawny serial o Niewyjaśnionym. Odcinki "mitologiczne" całkiem psują mi klimat.

Niewyjaśnione zjawiska są fascynujące właśnie dlatego, że są niewyjaśnione. Dlatego odcinki z gigantyczną konspiracją i rządowym spiskiem nigdy mi się za bardzo nie podobały - musiały bowiem z założenia prowadzić do konkretnego rozwiązania na końcu linii fabularnej, kiedyś musiały zostać w świecie serialu pokazane i wyjaśnione i ich efekty musiały wpłynąć na całą ludzkość. Odcinki z Wielkimi Stopami, morderczymi grzybami, ludożerczymi świetlikami czy jaszczuro-ludziami podobały mi się zawsze dużo bardziej przez swoją często "shyamalanową" dwuznaczność (o, Chrisie Carterze, przepraszam za to porównanie...), często wyjaśnienie sprawy było niedefinitywne, np. po pogłoskach o potworze z jeziora Mulder i Scully łapali aligatora uciekniętego z zoo i przekonani o "przyziemnym" charakterze sprawy wracali do swojej piwnicy, kiedy za ich plecami podczas wygłaszania finałowych monologów przepływała sobie Nessie. Ta niejednoznaczność w deklaracji przez serial czy nadprzyrodzone sprawy są faktycznie nie z tej ziemi czy też są tylko przyziemnymi przypadkami była dla mnie osią serialu, totalnie najważniejszym elementem - bardzo mocno więc nie lubiłem epizodów o zagrywkach Palacza (mimo że postać sama w sobie jest zajebista) bo konkluzja była taka, że rząd faktycznie planuje jakąś inwazję wespół z koszmitami, zieew...

Dlatego mimo podjary zajawkami tego odcinka, przeczuwałem, że będzie to historyjka nawiązująca do pierwszego odcinka (zadałem sobie na tyle antysocjalnego trudu, aby co tydzień nie podglądać tytułów epizodów) i że raczej mnie nie porwie.

No, ale abstrachując od tego, czy mi się podobało; odcinek sprawia wrażenie toczącego się "w pospiechu". Wszystko dzieje się momentalnie, tu zaraza, tu Mulder, tu Palacz, tu DNA Scully, tu szczepionka, tam ludzie, tu zaraza, tam spisek... Fabularnie materiału jest tu na dwa odcinki albo 90-minutowy, przedłużony odcinek finałowy. Nie wiem, czemu się tak pospieszono, kasy nie stykło..? Jak na niemalże-wyginięcie-ludzkości w dodatku całość była dość... nieepicka. No i ten cliffhanger, w sumie dość okrutny... Oby nie skończył jak "Ziemia 2" :P


Ogółem ten sezon nie wyszedł tak, jak oczekiwałem , ale - no właśnie, nie "tak jak oczekiwałem"... To kolejne przekleństwo tego minisezonu. Po tylu latach każdy fan miał własną wizję tego, jak powinny wyglądać odnowione odcinki, w dodatku żyjemy w czasach, gdy praktycznie każdą produkcje traktujemy jako produkt który "ma być" "skrojony" pod nasze oczekiwania. To już nie lata 80te czy 90te, gdzie z ciekawością czekało się na kolejne filmy i seriale, zastanawiając się, co ciekawego zaproponuje nam twórca. Dziś mamy OCZEKIWANIA. Produkcje zapowiadane są na miesiące lub lata przed premierami i przez ten czas jako widownia dopowiadamy sobie, co w filmie "MA" być, co "MUSI" się znaleźć... Widownia zamieniła się w producentów, lol, a przynajmniej we własnym mniemaniu...

Dlatego koniec końców mimo że widziałbym kilka rzeczy inaczej, to cieszę się, że obejrzałem te odcinki i cieszę się również, że je w ogóle nakręcili. Nie rozumiem ludzi jęczących o tym, że "lepiej żeby nie kręcili" czy "mam nadzieję, że sezonu 11 nie będzie"... Za przeproszeniem, a ch*j im to przeszkadza..? Wystarczy nie oglądać. FOX przecież nie odpier*dala George'a Lucasa i nie gwałci starych odcinków jakimiś nowymi edycjami z pozmienianymi efektami i aktorami. Stare odcinki zawsze można sobie oglądać w takiej formie, w jakiej się je pamięta, a nowe - jak nie pasują, to sobie odpuść, jeeezu...


W pewnym sensie urok Archiwum X jest w dzisiejszym świecie nie do uzyskania "dzięki" internetowi. Kiedyś co tydzień czekało się niecierpliwie na odcinek a na przerwach w podbazie cały tydzień snuliśmy z kolegami domysły o tym, co będzie w kolejnym epizodzie. Dziś to niemożliwe - przed każdym odcinkiem w internecie atakują artykuły z przeciekami, informacjami, streszczeniami, wywiady z ludźmi którzy pojawiają się epizodycznie na ekranie... Pewnie, sam się w pewien sposób na to "piszę", bo z komputera korzystam codziennie, przeglądam fora o serialu... Niestety, nie zdecyduję się na zaprzestanie tego i totalny antysocjal przez kilka tygodni tylko dla serialu :P Tak więc klimatu dawnego X Files nie da się już powtórzyć. Można tylko rozwijać formułę, wskoczyć na inny tor. Dlatego byłby całkowicie za tym, by kolejny sezon "przejęły" historyjki w rodzaju odcinka trzeciego. W formie autoparodystycznego komediowego sf nowe Archiwum sprawdza się najlepiej. Ewentualnie spinoff/przejęcie piwnicy przez Millera i Einstein.



No cóż, that's all, folks. Trzymajmy kciuki za kolejny sezon, w międzyczasie zaś - cóż dobrze, że TWD trzyma formę :P

rozkminator

"nieepicka", no mówiąc wprost wyszło biednie, jak się chce kręcić epizody w stylu Dnia Niepodległości to trzeba dysponować adekwatnym budżetem. Sezon 11 prawdopodobnie będzie tylko, na Boga, niech Carter zajmie się już tylko finansami

ocenił(a) serial na 9
rozkminator

Faktycznie ja też zawsze wolałam odcinki o zagadkach, a nie te "kanoniczne", te całe porwania Scully itd. Zawsze mnie to nudziło, dziś, gdy doglądam powtórki na foxie, to nawet mój facet wychodzi z pokoju, bo woli potwory, a nie spiski.
Chociaż nie zgodzę się z Tobą w dwóch kwestiach:
- Miller/Einstein - kategorycznie nie, nigdy nie zgodzę się na takie dwie marne podróby świetnie napisanych i zagranych postaci
- Odcinek jak dla mnie był dynamiczny, wreszcie coś się działo, trzymał w napięciu, chociaż, tak jak mówisz, akcji starczyłoby na dwa odcinki co najmniej.

rozkminator

Odcinek nie zaskoczył w tym sensie, że fabułę z grubsza przewidzieliśmy w trakcie rozmowy po odcinku 5.

Skoro spiski, to siłą rzeczy musiał być dla mnie słaby, słabiutki, wręcz znowu żenujący ;) Przy czym obecnie odcinki "na poważnie" są jeszcze gorsze niż we wcześniejszych sezonach ze względu na już zupełny brak jakiejkolwiek finezji.
Powtórzę co już pisałem w innym temacie:

...to zawsze tak wyglądało, jeno kiedyś było bardziej subtelne, a teraz Carter wali już obuchem przez łeb i niczym się nie przejmuje.
Wcześniej serwowane teorie spiskowe również były toporne, tylko bardziej rozciągnięte w czasie, przez co może ich banał mniej rzucał się w oczy, a teraz wszystko upakowali na chama i kolanem na siłę docisnęli. Akcja gnała jak szalona (oczywiście nie tyle sama akcja, co mnożenie bzdur) - tu było wszystko: spisek rządu, genom obcego, latający spodek, tajemnice rakowatego, niemalże zagłada cywilizacji - odcinek dla ludzi o zaiste mocnych nerwach! (ironia, sarkazm, brechtanie) ;)))))))))))))

W tym odcinku był jeszcze jeden z moich "ulubionych" schematów ukazujących mizerię scenariusza - grożenie bronią rakowatemu ;)
No to jest po prostu kolejne "miszczostwo" x-files: FM kogoś usilnie ściga, czy też raczej ten ktoś przewija się w życiu Muldera i skrywa różne tajemnice, w końcu w szczególnie dramatycznym (he he) punkcie fabuły, FM dopada gościa i mierzy do niego z broni.
FM: Gadaj co wiesz o mojej siostrze/o rządowym spisku/tajnej organizacji/planach ufoków!
Gość z lufą przy skroni: Nic ci nie powiem, jestem gotów umrzeć.
FM: Powiedz mi natychmiast!!
Gość z lufą przy skroni: Mulder, nie rozumiesz nawet na co się porywasz, prawda cię przerasta.
FM: Gadaj!!!
Gość z lufą przy skroni: Agencie Mulder proszę się uspokoić, nic nie powiem.
FM: Dobra, w takim razie wychodzę.
I pyk. I już. Jakby sprawy nie było, spokojne rozstanie, po czym kilka odcinków później Fox znowu ściga, tropi, podąża śladem tego samego osobnika w poszukiwaniu wciąż tych samych informacji ;p
Ileż razy to było - z informatorem Foxa (tym mocno opalonym, wręcz czarnym, by nie rzec wprost - murzynowatym ;)), ze Skinnerem, z Rakowatym i cholera wie z kim jeszcze. Zresztą ten schemat dotyczy nie tylko Muldera, ale też Skinnera, Krycka i innych. Wszyscy sobie co jakiś czas grożą bronią i żądają wyjaśnień z czego i tak nic przeważnie nie wynika.
Beka na całego :)

Carter, ziom, dzięki za odcinek 3 i 5 - fajne, zabawne, relaksujące podśmiechujki z samych siebie i swoich wiernych, mrocznych, true fanów, którzy zresztą ścierpieć tego nie mogą i wylewają tutaj swoje żale na każdym kroku ;)
Dla mnie to największy plus sezonu 10 i w związku z tym oficjalnie zezwalam na kręcenie 11 :]

ocenił(a) serial na 7
suszyMie

Ekstra obserwacja. Dlatego też strasznie rozśmieszyła mnie scena, w której Mulder bawił się w Bourne'a. W przeszłości w takich sytuacjach dostawał bęcki, teraz nagle zmienił się w Commando? :D

ocenił(a) serial na 8
rozkminator

Cieszyłem i wciąż cieszę się z powrotu X-files. IMO odcinki z potworkami trzymają jakiś poziom, są "oglądable". Specjalnie biegłem na nie przed TV, by podbić oglądalność. ;)
Mam problem z mitologicznymi. Widać, że Chris i ekipa się spieszyli. Zarówno historia otwierająca, jak i zamykająca to spokojnie 2-3 odcinki na każdą, nawet przy podobnych cliffhangerach na koniec. ALe spoko, mieli ograniczony czas i miejsce, musieli się wyrobić.
Boli mnie jedna rzecz.
Tak, wiem, jestem z tych wstrętnych widzów, którzy mieli oczekiwania. Ale to dalej mnie boli.
PALACZ.
Image i gra aktorska - cymuś. Reszta...
Kurde.
Co to było?
Ja go zawsze odbierałem jako cynicznego, mrocznego bohatera, który jako jedyny na świecie wzbudza taki strach i ma taką władzę, by trzymać w szachu wszystkich - ludzi i ufo. Po to, by... no właśnie? Grać na zwłokę, by przechytrzyć ufoli? Zresztą, w tę stronę szły jego rozkminy - odbieranie jakiejś dziwnej mocy Mulderowi, poszukiwanie szczepionki. Przez całe 9 sezonów miałem wrażenie, że raczej nie chodzi mu o uwalenie świata. O zmianę obrazu, nie wiem. Cokolwiek.
Teraz zrobili z niego, jak ujął autor wątku, Greenpeace'a. Skazanie ludzi na śmierć? To ma być mistrz marionetek z intrygującym planem? :(

ocenił(a) serial na 8
rozkminator

Wybaczcie 2 posty, ale nie miałem jak zedytować.
Mam nadzieję, że Palacza jakoś zretconnują albo chociaż nadadzą działaniom tego starego drania głębszy sens. To co dostaliśmy, było... zbyt proste. Zdaje się, że nawet w komiksach zaproponowali coś ciekawszego.

rozkminator

Mnie ten odcinek nie przypadł do gustu. Był lepszy od Babylon, ale tylko dlatego, że dotyczył mitologii, a zawsze lubiłem odcinki tego nurtu.

Przede wszystkim ten epizod powinien trwać 1,5 godziny i wtedy cała epidemia może wypadłaby bardziej wiarygodnie. Niby dostajemy to czego chcieliśmy - koniec świata - ale czy tak to sobie wyobrażałem - NIE!!

Wstęp ciekawy i widzimy na zdjęciach historię Scully. Zauważcie, że przez prawie cały odcinek nasi agenci nie mają ze sobą kontaktu i spotykają się dopiero w finałowej scenie - naprawdę Chris? Rozumiem, że w tym odcinku mamy zmagania Scully, ale czy nie można było ich zetknąć ze sobą chociaż na początku odcinka?

Tad o coś tam. Jak po My Struggle ta postać mnie zaintrygowała, tak tu już tylko męczyła. Wracaliśmy do jego programu niczym bumerang. Carter zamiast pokazać nam pewne wydarzenia, postanowił je zrelacjonować za pośrednictwem powyższego pana. To było bardzo irytujące.

Agenci Einstein i Miller tu już nie występują jako parodia i niestety w moich oczach ich wcześniejsze przedstawienie z przymrużeniem oka kłóci się z poważną rolą w My Struggle II.

Scully szuka rozwiązania, szuka szczepionki i faktycznie znajduje ją bardzo szybko. Nie wiemy oczywiście, czy jej kroplówka zadziałała.

Agentka Reyes i Palacz. O ile to ogólnikowe wytłumaczenie, dlaczego Palacz przeżył, jestem jeszcze w stanie zaakceptować, o tyle nie rozumiem powodów takiego powrotu Reyes i podjętych przez nią decyzji. Miało mnie to zszokować??? Agentka godzi się podawać Palaczowi papierosa, by ocalić swoją dupę?? Agentka, która nie poznała wcześniej Palacza, nie powinna mieć pojęcia, kim jest ten człowiek, tu już wie. Kontaktuje się ze Scully i nie umie powiedzieć, że dzwoni Monica, przyjaciółka. Powiem wam, że w takiej funkcji pomocnicy Palacza bardziej racjonalne byłoby pojawienie się Marity. Do tego wszystkiego żadnej wzmianki o agencie Dogget.

Ograniczona rola Skinnera też aż razi po oczach. Przecież to poza Scully i Mulderem jest trzecia postać, która odegrała w serialu ogromną rolę.

Spotkanie Muldera z Palaczem może być. Oto Mulder leży u stóp swojego odwiecznego wroga i jest kuszony niczym Chrystus. Ich sceny mi się podobały. Tylko na co czekał Palacz w tej chatce? Dlaczego nie użył broni przeciw Millerowi? Gdzie pomagająca mu Reyes?

Spotkanie na moście. Scully po spojrzeniu na Muldera dochodzi do wniosku, że muszą znaleźć ich syna, bo jej szczepionka mu nie pomoże. Czegoś tu nie łapię. Pojawia się UFO, albo technologia obcych wykorzystana przez ludzi i koniec. Carter debilu!!!

Takie zakończenie pasowałoby do normalnego sezonu, po którym nastąpi kolejny. Tu mamy tylko sześć odcinków i gdy kręcili ten materiał, nie wiedzieli, jak się to przyjmie, czy będą mieli możliwość kontynuacji, więc powinni potraktować finał jako finał serii a nie sezonu. A teraz nie wiemy, czy będzie kontynuacja (niby wszyscy chcą, ale może do tego dojść w późniejszym czasie), co przyleciało nad most, czy chce unicestwić naszych agentów, czy tylko ich porwać, czy Mulder umrze, co ze światem i ludzkością? Nie tego oczekiwałem. Moja ocena 6/10.



I moje podsumowanie nowego sezonu.

Nowy sezon rozbudził nadzieje fanów i słusznie wywołał obawy, czy to ma jeszcze sens. Archiwum X zasługuje na zakończenie godne legendy, ale ostatni film kinowy był daleki od tego. Pozostało więc czekać. Kampania promocyjna bardzo mi się podobała i podsycała pozytywne nastroje.

Pierwszy odcinek wywołał mieszane odczucia, gdyż wywrócono całą mitologię do góry nogami, ale mimo wszystko przyjemnie było popatrzeć na powrót słynnej pary agentów. Kolejny epizod był jeszcze lepszy, bo wrócił do korzeni - SiM znów prowadzą niewyjaśnione śledztwa. Trzeci odcinek, mimo iż komediowy, postawił dla mnie kropkę nad i. Stare dobre Archiwum wróciło i wiedziałem, że warto było czekać. Czwarty odcinek okazał się mroczny i bardzo emocjonalny. W piątym nastąpiło tąpnięcie i to niestety nie z powodu przedstawionego tematu - moim zdaniem najgorszy odcinek sezonu. Finał niby ciekawy, ale to już nie to samo.

Jak więc ocenić powrót legendarnego X Files?

Wymienię może plusy i minusy. Moje plusy:
1. Archiwum wróciło, a możliwość oglądania kolejnych przygód SiM zawsze będzie na plus ;)
2. SiM to wspaniały duet, nadal wyczuwam chemię.
3. Dystans agentów do swojego wieku, tego co robili, swoich doświadczeń jest czymś co bardzo mi się podobało w tym sezonie. Nie chciałbym widzieć Scully, która niczym Einstein krytykuje dosłownie wszystko i nie chciałbym widzieć Muldera, który niczym duże dziecko bezkrytycznie podchodzi do wszystkiego.
4. Zerwanie SiM i pójście własnymi ścieżkami. Dało nam to nową perspektywę i pozwoliło zbudować to napięcie, które towarzyszyło im gdy nie byli razem, a jednocześnie ze względu na przeszłość było jeszcze bardziej skomplikowane.
5. Wątek Williama i zmagania agentów z tym problemem.
6. Muzyka Snowa.
7. Oryginalna czołówka.
8. Sposób kręcenia odcinków, bardzo podobny do oryginalnej serii.

Minusy:
1. Przeszkadzało mi mieszanie zbyt wielu wątków w zwykłych standalonach. Niby było to sensownie wymieszane i wynikało z treści odcinka, ale powodowało taką dezorientację i poczucie braku spełnienia, bo zarówno element potworowy jak i mitologiczny nie mógł się w pełni zrealizować. Dlatego właśnie trzeci odcinek w całości poświęcony danej sprawie w pełni mnie zadowolił.
2. Ograniczona rola Skinnera, nieuzasadniona i przecząca znajomości tej postaci obecność Moniki, brak chociażby wzmianki o Doggecie, Strzelcy i ich żenujący powrót na mrugnięcie oka.
3. Droga nowej mitologii. Rozumiem, że po dziewięciu sezonach i takim już pomieszaniu z poplątaniem trudno było z tego wybrnąć, ale zaprzeczanie temu wszystkiemu było chyba najgorszą opcją.
4. Tad o coś tam. Po pierwszym odcinku jeszcze mnie intrygował, a po finale już męczył i irytował. Komentator wydarzeń w Archiwum X.
5. Einstein i Miller - o ile wprowadzenie lustrzanych odbić SiM w żartobliwym tonie było do przyjęcia, to pokazanie ich następnie jako poważnych postaci już mi się gryzło, bo i nie były to jednak zbyt ciekawe postacie.
6. Chris Carter!!! Przykro mi to stwierdzić, bo lubię go za to, że dał mi ten cudowny serial, ale to on zaczyna go piep...ć. A przecież był autorem tylu niezwykłych odcinków, zarówno tych z gatunku monster of the week, jak i tych mitologicznych. Prawda teraz jest taka, że jego odcinki w nowym sezonie były najgorsze (Babylon) i najsłabsze (obie części My Struggle). Brakuje mu pomysłów i boję się, że zniszczy ten serial.

Ogólnie miło spędziłem czas z nowymi przygodami SiM. Aktorzy nadal dają radę, scenarzyści i reżyserzy również (poza Carterem), Snow niezmiennie potrafi stworzyć klimat swoją muzyką. Nowa odsłona ma swoje plusy i minusy, ale w ogólnym rozrachunku nie wypadł tak źle, chociaż mógł być lepszy.

Czego oczekiwałbym od ewentualnego sezonu nr 11, żeby był jeszcze lepszy? Większej liczby odcinków na sezon (10-12), jeśli odcinek ma dotyczyć potwora, to niech na nim się skupi, odwrócenie nowej mitologii z powrotem do korzeni (czarny olej, superżołnierze i związek kosmitów z kolonizacją, albo zamknięcie wątku zarazy i skupienie się tylko na standalonach z ewentualnymi poszukiwaniami Williama.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones